Nowy przegląd zebrał dla Was ważną (a czasem dziwną lub wręcz obrzydliwą) propagandę, którą Federacja Rosyjska próbuje narzucić Ukrainie i światu. Niektóre z tych tez odnoszą się do zachodnich regionów naszego kraju.
Dlaczego Rosjanie to robią? Bo mają strategiczny cel: zniszczyć nasz kraj od środka. Niedawno szef ukraińskiego wywiadu Kyryło Budanow po raz kolejny to podkreślił: „Prób [дестабілізувати Україну] Będzie, ale każde działanie ma swoje przeciwdziałanie. Państwo-agresor Rosja nie ustanie w próbach destabilizacji sytuacji w Ukrainie„, powiedział szef wywiadu obronnego Ukrainy. Dopóki najeźdźcy nie mogą uzyskać pożądanych korzyści na polu bitwy, stawiają na chaos w Ukrainie i odmowę dalszej pomocy sojuszników.
Poniżej kilka przykładów tego, jak Rosjanie w ostatnich tygodniach próbowali kłamać, dezinformować i dyskredytować nasz kraj zarówno w oczach Ukraińców, jak i obcokrajowców.
Polskie „roszczenia terytorialne”?
Tymczasem dyrektor Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej Siergiej Naryszkin postanowił podzielić się pseudohistorycznymi rozważaniami na temat „upadku Ukrainy”.
Wróg twierdzi, że Polska patrzy na Lwów, Zakarpacie należy do Węgier, a Bukowina reprezentuje interesy Rumunii.
Oczywiście Polska „patrzy na Lwów”, podobnie jak inne kraje zachodnie, ale z zupełnie innego punktu widzenia: bo na zachód od Ukrainy często latają rosyjskie rakiety. Wtedy polskie wojsko wznosi samoloty w powietrze, obawiając się zagrożenia ze strony Kremla.
Mimo batalii politycznych i historycznych Polska pozostaje wielkim sojusznikiem naszego kraju: kontynuuje wsparcie wojskowe, przyjmuje Ukraińców uciekających przed wojną i pozostaje orędownikiem członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej.
W czasie polskiej prezydencji w Radzie UE planują podjąć decyzje o wsparciu Ukrainy i zwiększeniu presji na Rosję. O tym Powiedziany Minister ds. Unii Europejskiej w Polskiej Prezydencji w UE, Adam Szłapka.
«Kraje członkowskie przedstawiły różne pomysły, w tym wykorzystanie zamrożonych aktywów. Nie zapomnimy o Ukrainie, będziemy stać z jej boku i wspierać ją, dopóki nie zostanie osiągnięty sprawiedliwy, wszechstronny i trwały pokój– powiedział pan Szłapka.
Być może to właśnie niepokoi rosyjskich propagandystów, którzy próbują pokłócić się między Ukrainą a UE lub zmniejszyć rolę Unii Europejskiej w oczach Ukraińców? Pytanie retoryczne.
Pomimo tego, że Naryszkin wydał kolejną falsyfikat w stylu „austriackiej” Sztab Generalny„, do takiej propagandy należy teraz podchodzić z ostrożnością: przecież to właśnie ten okupant nadzoruje rosyjską operację informacyjną pod warunkową nazwą „Ukraina nie chce pokoju”.
«Teraz Naryszkin przygotowuje się do możliwego sabotażu, by oskarżyć Ukrainę. Ale jest tak przeciętny, że od razu widać, że zrobi to Federacja Rosyjska. A wszystko to jest częścią kampanii oskarżającej Ukrainę o „zakłócanie pokoju”, czego nie chce sama Federacja Rosyjska», – Zgłoszone Szef Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji Andrij Kowalenko.
W ostatnim tygodniu lutego na łamach lwowskich pism ponownie pojawiły się tezy o „roszczeniach terytorialnych Polski” za sprawą antyukraińskiego polskiego polityka Sławomira Menzena.
Nagrał wideo na tle pomnika Stepana Bandery, nazwał ukraińską postać „terrorystą z czasów II wojny światowej” i twierdził, że Lwów jest polskim miastem.
Jest to jednak swoista polityka prawicowej radykalnej i prorosyjskiej partii Konfederacja, propagującej poglądy nacjonalistyczne, nastroje antyimigranckie i radykalny eurosceptycyzm.
Członkowie tej siły politycznej otwarcie opowiadają się za Rosją. W 2015 r. na tymczasowo okupowany Krym przyjechał były szef partii Janusz Korwin-Mikke. Wyraził poparcie dla gauleitera Siergieja Aksjonowa i opowiedział się za aneksją półwyspu przez Kreml. Korwin-Mikke był przeciwny sankcjom wobec Rosji nawet po inwazji na pełną skalę, zaprzeczał masakrze w Buczy, a nawet głosił bzdury, że Ukraina rości sobie prawa do polskich miast.
Nowy film Menzena bardzo poruszył ukraińskie sieci społecznościowe. Mer Lwowa, Andrij Sadowy, napisał: „Prorosyjski polityk z polskim paszportem, Sławomir Menzen, powinien wykazać się odwagą i nagrać film w pobliżu donieckiej steli. Może wyjechać na front i podzielić się swoimi przemyśleniami, w szczególności z polskimi wolontariuszami».
Mer również wezwał do sprawdzenia terenów wjazdu wstrętnego polityka w Ukrainę.
Rusofobia: co w tym złego?
Jak mówi ukraiński bloger i wolontariusz Serhij Sternenko, „nasza rusofobia nie wystarczy”. Najwyraźniej bardzo znacząca jest „rusofobia” państw, które wydaliły swoich przedstawicieli w rocznicę pełnoskalowej inwazji na Kijów. Tak przynajmniej wydaje się rzeczniczce rosyjskiego MSZ Marii Zacharowej.
Przez trzy dni po rocznicy wielkiej wojny milczała (być może wymieniła się substancjami z Dmitrijem Miedwiediewem), a następnie „potępiła” międzynarodowy szczyt poparcia dla Ukrainy.
Posługiwała się tu tezą „wojna do ostatniego Ukraińca”, którą Kreml wykorzystuje w swoich kampaniach dezinformacyjnych, a także wspomniała o tzw. „transgresyjnym” reżimie kijowskim, a obraźliwymi wypowiedziami starała się neutralizować pomoc ze strony państw UE. Powiedziała nawet, że przedstawiciele państw europejskich należą do „partii wojny”.
Nawiasem mówiąc, podobne narracje – o „wojnie do ostatniego Ukraińca”, „zbrodniczym reżimie” i „słabości UE” – szerzą też ukraińscy zdrajcy, którzy uciekli za granicę i stamtąd krytykują – nie, nie Rosję, ale Ukrainę.
Na przykład bloger Myroslav Oleshko stworzył następujący post:
Jego tezy skierowane są jednocześnie do odbiorców ukraińskich i zagranicznych, starając się zneutralizować wsparcie, jakie Ukraina otrzymała i otrzymuje ze strony państw UE. „Przywództwo UE”, jak to ujął Oleszko, Organizuje pomocy politycznej i wojskowej dla naszego kraju. Kraje bloku pomagają nam jednak dodatkowo, przeznaczając na ten cel środki z budżetów państw.
Nasi sojusznicy kierują wszystkie swoje wysiłki na rzecz pokoju w regionie. Nie może być ona jednak stabilna i długotrwała, dopóki Rosja będzie kontynuować ataki w Ukrainę i prowadzić operacje hybrydowe przeciwko państwom zachodnim.
Dlatego ważny jest również komponent wojskowy, który będzie chronił Ukrainę i Europę przed rosyjskimi nalotami.