Głównym wydarzeniem geopolitycznym tygodnia były oczywiście negocjacje między delegacjami ukraińską i amerykańską w Arabii Saudyjskiej. Negocjacje, które zdaniem Amerykanów były dość konstruktywne. w Ukrainie, przynajmniej na poziomie nieoficjalnym, sytuacja jest jeszcze bardziej optymistyczna. A są powody do optymizmu.
Po pierwsze, w stwierdzeniu „Ukraina jest gotowa na pokój” nie ma ani kropli kłamstwa. Zapytaj dowolnego Ukraińca, a powie ci to samo. (Oczywiście, odpowiedzi na poniższe pytania mogą być różne, ale każdy chce pokoju, to jest fakt.) Po drugie, w oczach światowej społeczności wszystko wróciło do normy – agresorzy, którzy chcą walczyć dalej, na Kremlu, a nie na Bankowej, jak Trump i Musk próbowali sprzedać kilka tygodni temu. Po trzecie, wznowiona została współpraca wojskowa ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki, co jak już pisałem, jest – na szczęście lub nieszczęście – głównym czynnikiem przetrwania państw demokratycznych graniczących z siłami zła.
Oczywiście, znajdą się też pesymiści, którzy w pół-spiskowych refleksjach będą szukać w całej tej historii Arabii Saudyjskiej oznak zbliżającej się kapitulacji. Ale bardzo trudno będzie je znaleźć – a oto dlaczego. Warto nieco cofnąć czas, zaledwie kilka godzin przed rozpoczęciem negocjacji w Dżuddzie. A spotkamy się z wyjątkowym wydarzeniem – największym uderzeniem ukraińskich dronów na terytorium Rosji w historii pełnoskalowej wojny rosyjsko-ukraińskiej. Przede wszystkim w regionie stołecznym. Nawet strona rosyjska uznała tę rekordową skalę – uznała ją w swoim stylu, stwierdzając, że wszystkie lub prawie wszystkie bezzałogowce zostały zestrzelone. Ale to nie jest ważne, w końcu kłamstwa Rosjan już nikogo nie dziwią. Istotna jest liczba dronów wystrzelonych na terytorium państwa-agresora. I zbieżność w czasie z negocjacjami na Bliskim Wschodzie.
Mecz, który tak naprawdę nie jest przypadkiem. Przejrzysta i z góry zaplanowana operacja. Ale dlaczego ten megaatak był potrzebny przed rozpoczęciem rozmów pokojowych? Dla przypomnienia głównego postulatu Zachodu, który, nawiasem mówiąc, nie został odrzucony przez Donalda Trumpa (mimo wszystkich jego niespodziewanych i często kontrowersyjnych wypowiedzi po powrocie na urząd prezydenta). Postulatem, który dla Rosji brzmi prosto i nieprzyjemnie, jest „pokój przez siłę”.
Ten pomysł upokorzenia agresora nie pojawił się dzisiaj, ale nikt go nie usunął z agendy. Nawet, powtarzam, Trump. Ponieważ, ogólnie rzecz biorąc, jest to jedyny skuteczny sposób na zakończenie wojny, aby w dłuższej perspektywie nie zaszkodzić ani Ukrainie, ani Europie. To jest zatrzymanie wojny, ale takie, że Kreml nie chce jej kontynuować ani zaczynać nowej, gdzieś w pobliżu Unii Europejskiej, a nawet przeciwko jednemu z krajów Unii Europejskiej. Na tym właśnie polega pokój przy użyciu siły, o czym mówili G7, Trump i Zełenski.
A atak ogromnej, naprawdę kolosalnej liczby ukraińskich dronów na Rosję, przede wszystkim na Moskwę, jest demonstracją tej siły. Ponadto zwróć uwagę na moment, w którym zostało to zrobione. W momencie, gdy pomoc Stanów Zjednoczonych dla Ukrainy została wstrzymana. Cóż to jest, jeśli nie demonstracją, że Siły Zbrojne naszego państwa są zdolne do prowadzenia takich operacji nawet bez pomocy tak ważnego, kluczowego partnera. Ponadto, jak mówią osoby „wtajemniczone”, to właśnie bezzałogowy komponent ukraińskiej armii jest chyba najmniej uzależniony od pomocy zza oceanu. Ogólnie rzecz biorąc, jest to sytuacja odwrotna do obrony powietrznej – tam będziemy bezsilni wobec rosyjskich rakiet, jeśli Zachód przestanie dostarczać nam broń, a tutaj wszystko możemy zrobić sami.
I jeszcze jedna ważna kwestia. Podczas negocjacji, które rozpoczęły się w Arabii Saudyjskiej, negocjacji poświęconych przyszłości pokoju, Amerykanie w żaden sposób nie zająknęli się nocnym atakiem ukraińskich dronów na Moskwę. Oznacza to, że najpierw Siły Obronne Ukrainy zadają bardzo poważny cios drugiej stronie konfliktu zbrojnego, a następnie delegacja amerykańska, jak nigdy więcej, deklaruje, że Ukraina dąży i jest gotowa do pokoju. Co to może oznaczać? Tylko jedno. Atak ten wpisuje się w proces pokojowy. Tak, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, największy nalot ukraińskich dronów na terytorium Rosji podczas całej wojny na pełną skalę jest sygnałem do zakończenia wojny. Bo w przeciwnym razie działania Ukrainy i wymowne milczenie Stanów Zjednoczonych w tej sprawie więcej niż jawnie sugerują, że może być gorzej. A jest coś do zrobienia „gorzej”, bo Ukraina jest obecnie jednym ze światowych liderów w dziedzinie dronów wojskowych. Klęska Rosji na Morzu Czarnym już to z całą pewnością zilustrowała.
Wracając więc do rokowań między Ukrainą a Stanami Zjednoczonymi, dlaczego nie była to przedmowa do kapitulacji naszego państwa. (Choć trzeba przyznać, że wcale nie jest to zwycięstwo, którego wszyscy byśmy sobie życzyli – z granicami co najmniej 23.02.22 czy nawet 1991 roku.) Bo Ukraina jednocześnie zadeklarowała pragnienie pokoju i zadała najpotężniejszy cios terytorium Rosji. Pokazanie, że jest gotowa na więcej. Nawiasem mówiąc, nikt nie wie, czy naprawdę jest gotowa – Ale ten geopolityczny poker z podnoszeniem stawki, jak się okazało, można grać razem. A na jednego Oreshnika przypadały setki dronów, których uszkodzenia są znacznie większe.
A po 11 marca Rosja znalazła się w bardzo ciekawej sytuacji. Z jednej strony musimy potwierdzić nasz blef o pragnieniu pokoju, ponieważ Ukraina już wykorzystała ten atut na swoją korzyść. Z drugiej strony mamy więcej niż przejrzystą wskazówkę, że Ukraina „może się powtórzyć”. (Nawiasem mówiąc, jeśli Rosjanie pod Kijowem i obwodem charkowskim byli w stanie powtórzyć w obecnej pełnej skali tylko okrucieństwa Armii Czerwonej popełnione na okupowanych terytoriach Zachodniej Ukrainy, Polski i NRD, wówczas Ukraina naprawdę może powtórzyć, a nawet przewyższyć ten ich atak dronów.
A w rosyjskiej gospodarce panuje – delikatnie mówiąc – krytyczna sytuacja, gdzie w pierwszych dwóch miesiącach deficyt budżetu federalnego osiągnął 2,7 bln Dla porównania w całym 2024 r. (12 miesięcy, sześć razy dłużej) deficyt ten wyniósł 3,5 bln. Nawiasem mówiąc, Kreml stopniowo zaczął zmniejszać lub wręcz anulować część płatności dla wojska. Zastanawiam się dlaczego? A także, według plotek, proces rekrutacji skazańców został wstrzymany, a w niektórych regionach nawet ci, którzy już zostali zwerbowani, zostali odesłani z powrotem do kolonii.
Krótko mówiąc, krótkotrwała euforia, która pojawiła się w Rosji po skandalu w Białym Domu, negocjacjach Moskwa-Dżudda (upieram się, że tak mówię, bo te dwa wydarzenia są częścią jednej globalnej całości), znika jak rosa na słońcu. I jest tylko nieporozumienie – i co dalej? Walka do ostatniego rubla – co z miesiąca na miesiąc staje się coraz bardziej realne? Otrzymać nowe sankcje ogłoszone przez Trumpa w przypadku odmowy pokoju wobec przemysłu naftowego, jedynej rzeczy, która w jakiś sposób utrzymuje Rosję na powierzchni? I – by przetrwać kolejne zmasowane, rekordowe ataki dronów na Moskwę? W tym miejscu możemy tylko przypomnieć, że obronę powietrzną Federacji Rosyjskiej zapewniają nierozwinięte technologie zachodnie. I ogólnie rzecz biorąc, duża liczba tamtejszych systemów obrony powietrznej została kiedyś wysłana na front lub do okupowanych regionów Ukrainy (gdzie niektóre z nich, w tym ultranowoczesny S-400, zostały już zniszczone)…