Po emocjonującym sporze w Białym Domu 28 lutego, który miał miejsce z udziałem Wołodymyra Zełenskiego, Donalda Trumpa i J.D. Vance’a, sytuacja międzynarodowa Ukrainy znacznie się skomplikowała. Nawet wcześniej nie była zbyt dobra. Ale wydarzenia w Waszyngtonie dodały do niej jeszcze więcej niepewności.
Na tle kryzysu w stosunkach amerykańsko-ukraińskich i dyplomatycznego dryfu Stanów Zjednoczonych w kierunku Kremla część ukraińskich urzędników może pokusić się o skierowanie uwagi na Chiny. A potem uczynić Pekin głównym mediatorem w negocjacjach z Rosją. Na przykład, rozwijajmy strategiczną współpracę z Chinami na przekór Trumpowi. A potężny, autorytatywny Xi Jinping zmusi Rosję do sprawiedliwego pokoju i da nam potężne gwarancje bezpieczeństwa, których Stany Zjednoczone uparcie nie chcą dać. Wygląda to bardzo kusząco, ale prawie nie realnie.
Obecnie w środowisku eksperckim aktywnie dyskutuje się o opinii, że administracja Donalda Trumpa chce pójść drogą swoich poprzedników i wznowić proces poważnego resetu stosunków z Rosją. Ale w rzeczywistości Stany Zjednoczone dążą do znacznie głębszego celu. Chcą powtórzyć „odwrócenie Nixona”. Tylko po to, by zrobić to w odniesieniu do Rosji, a nie Chin. Oderwanie Federacji Rosyjskiej od ścisłej współpracy z Imperium Niebieskim i przeciągnięcie jej na swoją stronę w przyszłej konfrontacji z Pekinem jest kuszącym celem. Jeśli Trump rzeczywiście zdecydował się na próbę prowadzenia tak zakrojonych na szeroką skalę gier geopolitycznych i zbliżenia się do Putina, to logiczne jest założenie, że Ukraina musi poprawić stosunki z Chinami. Ale tak nie jest, gdy musisz się spieszyć.
Mówiąc o relacjach między Rosją a Chinami, to przede wszystkim gospodarka. Rosja jest uzależniona gospodarczo od Chin. A zależność ta znacznie wzrosła od początku pełnoskalowej inwazji w Ukrainę. Wartość skumulowanego importu i eksportu Chin z Rosją w 2024 r. osiągnęła rekordowy poziom 1,74 bln juanów (237 mld USD). Według analityków udział Chin w rosyjskim handlu zagranicznym wzrósł z 18% do 32% w ciągu zaledwie dwóch lat. Jednocześnie dla Pekinu Moskwa jest małym partnerem handlowym i odgrywa niewielką rolę w eksporcie chińskich towarów. Z drugiej strony Rosja importuje z Chin 70% maszyn i 90% mikroelektroniki. W ubiegłym roku Chiny stały się największym rynkiem zbytu dla rosyjskiego gazu rurociągowego.
Rosja jest skrajnie uzależniona od Chin w sferze militarnej, gdyż Chiny są największym dostawcą towarów podwójnego zastosowania na Kreml. To właśnie z Chin Federacja Rosyjska otrzymuje szereg metali ziem rzadkich niezbędnych do produkcji broni. Udział chińskiego biznesu wśród otwartych firm w Federacji Rosyjskiej wzrósł z 13% w 2021 r. do 34% w 2024 r. W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2024 roku liczba firm zarejestrowanych w Rosji ze współwłaścicielami z Chin wzrosła o 32% w porównaniu z rokiem ubiegłym.
Ale nie wszystko mierzy się gospodarką. Między Moskwą a Pekinem nawiązano ścisłą współpracę polityczną. Oba kraje mają długą historyczną tradycję reżimów autorytarnych. I bardzo małe doświadczenie z demokratycznymi formami rządów. Zarówno Rosja, jak i Chiny uważają się za alternatywę dla cywilizacji zachodniej i roszczą sobie prawo do specjalnego, uprzywilejowanego miejsca na planecie. Dlatego ich unia i współpraca wyglądają logicznie i naturalnie. Ale pełna integracja z zachodnią ekumeną jest sztuczna i nieszczera.
Trump może cieszyć się z hojnych obietnic zasobów naturalnych, które Putin mógłby mu zaoferować podczas rozmów telefonicznych. Ale amerykański prezydent, oczywiście, nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo współczesna Rosja jest zależna od Chin. Moskwa może sobie pozwolić na taktyczne ukłony w stronę Stanów Zjednoczonych. Ale na pewno nie zaryzykuje rozgniewania Xi Jinpinga. Rosja nie ma odpowiedniego statusu i nie ma odpowiednich możliwości, aby zaprzyjaźnić się z Pekinem lub organizować dla niego jakieś trywialne, brudne sztuczki.
W rzeczywistości Moskwa obawia się, że Chiny mogą obrazić się na swojego młodszego partnera z powodu dyplomatycznego flirtu z Ameryką. Aby nie dawać powodów do zazdrości, prezydent Rosji Władimir Putin co jakiś czas dzwoni do chińskiego przywódcy z zapewnieniami o szczerej przyjaźni. Ostatnia taka rozmowa odbyła się 24 lutego, w trzecią rocznicę pełnoskalowej wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Putin i Xi Jinping podczas rozmowy telefonicznej powiedzieli, że są „prawdziwymi przyjaciółmi”, którzy „wspierają się nawzajem”. Według Kremla Putin poinformował swojego chińskiego odpowiednika o ostatnich rozmowach amerykańsko-rosyjskich w Arabii Saudyjskiej. Xi powtórzył swoje poparcie dla dialogu między Moskwą a Waszyngtonem i dodał, że Pekin jest gotowy pomóc w rozwiązaniu wojny.
Być może Chiny rzeczywiście z pewną podejrzliwością obserwują to, co dzieje się w relacjach między Stanami Zjednoczonymi a Federacją Rosyjską. Nie jest to jednak powód, by sądzić, że Pekin jest gotów poważnie stać się sojusznikiem Ukrainy i pomóc jej zmusić Putina do zawarcia pokoju na uczciwych warunkach. W Chinach nie ma zwyczaju wykonywania tak ostrych geopolitycznych salt. Myślą strategicznie i przez dziesięciolecia. Xi Jinping wykonał świetną robotęZależność Rosji od Chin. Wątpi też, że Waszyngton będzie w stanie zamienić Federację Rosyjską w taran przeciwko Cesarstwu Niebieskiemu.
Ci, którzy wierzą, że Stany Zjednoczone mogą być łatwo i łatwo zastąpione przez Chiny, zapominają, jak zachowywał się Pekin od początku rosyjskiej inwazji w Ukrainę w 2014 roku. Chiny nigdy publicznie nie pozwoliły sobie na nazwanie rosyjskiej agresji „agresją”. Używał eufemizmów takich jak „kryzys”, nawoływał do pokoju i sprawiedliwości, ale nie identyfikował agresora i ofiary agresji. Znalazł wymówkę dla inwazji Federacji Rosyjskiej, tłumacząc działania Putina mitycznym zagrożeniem ze strony NATO i nieuwzględnianiem interesów Moskwy.
Stanowisko Chin w lutym 2025 r. wyraził minister spraw zagranicznych Wang Yi na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ. Według niego od samego początku „kryzysu” Pekin opowiadał się za negocjacjami i porozumieniem politycznym opartym na czterech zasadach: poszanowaniu suwerenności i integralności terytorialnej wszystkich krajów, przestrzeganiu celów i zasad Karty Narodów Zjednoczonych, stosowaniu pokojowych metod rozwiązywania różnic oraz uwzględnianiu „uzasadnionych obaw o bezpieczeństwo” każdej ze stron. Jednak „troski stron o bezpieczeństwo” są wytworem rosyjskiej machiny ideologicznej, za pomocą której Putin próbuje usprawiedliwić swoją wojnę napastniczą na świecie. Oczywiście Chiny uważają za konieczne transmitowanie retoryki Kremla z mównicy ONZ.
Oczywiście, Ukraina musi współpracować z Chinami. Nie liczmy jednak na to, że jutro Pekin obrazi się na Moskwę za kontakty z Amerykanami i stanie po stronie Ukrainy. Dla Chin nasze państwo ze swoimi zasobami nie wygląda tak ciekawie i perspektywicznie jak Rosja. Metale ziem rzadkich Xi Jinpinga również nie są zbyt atrakcyjne.
Chociaż Chiny zawsze deklarowały swoje zaangażowanie na rzecz szybkiego pokoju na szczeblu oficjalnym, niewiele robią, aby go osiągnąć. Co więcej, Pekin może nie być zbytnio zainteresowany zakończeniem wojny rosyjsko-ukraińskiej. I potajemnie wrzucaj drewno opałowe do ognia, wzmacniając zdolności bojowe wojsk rosyjskich. Im dłużej trwa wojna z Ukrainą, tym bardziej Rosja staje się zależna od Chin. A świat zachodni, zamiast się jednoczyć, wykazuje oznaki wewnętrznego podziału. Co nie jest świetnym scenariuszem dla chińskiego smoka?
Możliwe jest pogłębienie kontaktów z Chinami. Ale zanim to nastąpi, musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: co to może dać Ukrainie w kontekście odparcia rosyjskiej agresji? W tak trudnej sytuacji na świecie jeden zły krok dyplomatyczny może mieć katastrofalne konsekwencje.