Pełnoskalowa inwazja Rosji w Ukrainę trwa już prawie trzy lata. Według mera Lwowa Andrija Sadowego około 50 tysięcy. Mieszkańcy gminy są na pierwszej linii. Aby zatroszczyć się o obrońców i ich rodziny na tyłach, o weteranów, Lwów aktywnie rozwija politykę kombatancką. Jakie usługi i wsparcie mogą otrzymać obrońcy i ich bliscy w naszym mieście, gdzie zwrócić się o pomoc i jakie wyzwania czekają nas po zakończeniu wojny – powiedział nam Andrij Żołob, szef Centrum Świadczenia Usług dla Kombatantów.
We Lwowie są już trzy Centra świadczenia usług dla kombatantów, jaka jest ich główna funkcja, jakie usługi są tam dostępne dla weteranów, obrońców i ich rodzin?
W zasadzie wszystkie te ośrodki posiadają usługę informacyjną, która polega na informowaniu weterana w szczególności o tym, do jakich świadczeń i świadczeń jest uprawniony. Drugą podstawową usługą jest usługa adwokata. A trzecim jest wsparcie psychologiczne. Te trzy usługi są dostępne w każdym ośrodku, ale ponieważ szkoły mają specjalizację, my również. Centrum na ulicy. 85-letni Chuprynky specjalizuje się we wspieraniu rodzin zaginionych żołnierzy i jeńców wojennych. Ale Centrum na ulicy. 32-letni Vyhovskogo specjalizuje się w zatrudnianiu weteranów. Ten sam trend będzie podążał za nimi. Planujemy otworzyć centra w każdej dzielnicy miasta. Będą mieli całe podstawowe wsparcie, a także dodatkową specjalizację. W naszym centrum obowiązuje zasada peer-to-peer – 100% pracowników pochodzi ze środowiska weteranów. Nie możecie więc przyjść do nas w stanie pijanym i powiedzieć, że byłem w okopie, bo ten sam weteran wstanie i powie, że też był w okopie. Oznacza to, że staramy się ograniczyć tę manipulację na poziomie początkowym. Absolutnie rozumiem, że takie przypadki nie będą rzadkością i otwarcie o tym mówię w każdym wywiadzie. Temat weteranstwa, temat udziału w wojnie, bohaterstwa będzie jeszcze manipulowany tak, aby nasze futro się owinęło. A naszym zadaniem, społeczności weteranów zdrowych, która właśnie powstaje, jest kontrolowanie tych, którzy chcą wspiąć się do przodu, wymachiwać flagą i krzyczeć – „jestem pilotem, płonąłem w czołgu”.
Gdzie będzie działało kolejne Centrum Świadczenia Usług dla Kombatantów?
Na ulicy. Lypynskyi, już nad tym pracujemy. Będzie to miejsce, w którym znajduje się ASC rejonu szewczenkowskiego. Zawsze otwieramy nasze centra w pobliżu ASC, aby weteran lub jego rodzina mogli wygodnie otrzymać pełen zakres usług.
Czy wykorzystujesz zagraniczne doświadczenia do pracy z wojskowymi i weteranami, ich rodzinami? Na przykład ze Stanów Zjednoczonych. Jak?
Byłem już kilka razy w Stanach Zjednoczonych, w Kanadzie, zwłaszcza w organizacjach weteranów. Pierwszą rzeczą, którą chcę powiedzieć, jest to, że weterani innych krajów traktują nas jako coś nieosiągalnego, jako ludzi z niesamowitym doświadczeniem wojskowym. Bardzo szybko się dogadaliśmy. Podoba mi się, że zarówno amerykańscy, jak i kanadyjscy weterani mówią mi nie tylko, co działa dla nich świetnie, ale także to, co jest złe. Na przykład Chorwaci mówią, że kiedy 25 lat temu ich rząd zdecydował się wypłacić weteranom ogromne emerytury, aby zamknąć im usta, doprowadziło to do kłopotów. Bo ta ogromna emerytura w żaden sposób nie zachęca człowieka do pracy. Jeśli dana osoba nie pracuje, zaczyna się spalać. Dlatego doskonale rozumiem, że weteranowi trzeba przede wszystkim dać pracę, dać mu możliwość asymilacji i ponownej pracy.
Jakie wyzwania czekają nas po zakończeniu wojny?
Już teraz outsourcingujemy psychologów. Od 2014 roku podpisujemy memoranda z inteligentnymi organizacjami publicznymi, które mają doświadczenie w pracy z wojskiem, z weteranami. Będziemy również mieli zapytania nie tylko z zakresu jurysdykcji wojskowej, ale także z zakresu prawa gospodarczego, rzeczowego i prawa pracy. Na przykład byłem w wojsku, kobieta postanowiła się ze mną rozwieść, teraz pozywamy o dom. Jednocześnie weteran musi być traktowany z szacunkiem, z honorem. Bo przecież to są ludzie, którzy na ten szacunek i cześć zasługują. Chyba, że przyjdą i wytrą im drzwi z nóg, nie zaczną pięściami w stół. Musisz zrozumieć, że nie ma przeciętnego weterana tego samego typu, który będzie zachowywał się zgodnie z określonym modelem. Podczas ATO mówili, że przyjdzie głupi żołnierz ATO i rzuci granat. Niektórzy zrezygnują, ale większość nie. Uogólnianie są generalnie plagą dla naszego narodu. Strasznie lubimy zdradę, pokazuje to Facebook. Z jakiegoś powodu nasze społeczeństwo chętnie wychwytuje „zdradę”, którą doskonale wykorzystuje rosyjska propaganda. Naprawdę brakuje mi w naszym kraju takiej propagandy, która byłaby w stanie w ten sam sposób zapanować nad rosyjskimi nastrojami. Kolejne wyzwanie będzie dotyczyło sektora finansowego. Na przykład warunkowy Piotr, który całe życie pracował za 22 tysiące UAH idzie do wojska i zarabia tam 40-45 tys. hrywien przez dwa lata. UAH, a na stanowiskach bojowych – 110-120. Gdy on pzamienia się w spokojne życie, wtedy nie będzie już chciał pracować za swoją dawną pensję. W rzeczywistości, jeśli weteran pracował prawidłowo z psychologiem na rany psychiczne, jeśli jego rodzina czekała na niego w domu, to stopniowo się wycofuje i staje się prawdopodobnie dwa razy bardziej produktywny niż osoba bez doświadczenia wojskowego.
Jak pomóc wojsku zintegrować się z pokojowym społeczeństwem i znaleźć pracę?
W naszym Centrum Pracy dla Weteranów jest cały wagon wolnych miejsc pracy. Weterani tak naprawdę nie mają ochoty do pracy. W końcu istnieje coś takiego jak kompresja po walce. Ktoś potrzebuje kilku miesięcy, żeby wyjechać, gdy wraca i staje się weteranem, demobilizuje się. Na przykład miesiąc mi wystarczył. W moim życiu praca zawsze wyciągała mnie z najtrudniejszych sytuacji, zapracowałem na swoje kłopoty. Są ludzie, którzy potrzebują pół roku, roku, zwłaszcza jeśli doszło do kontuzji. Są też niewidoczne powody, człowiek ma ręce i nogi, ale są zmiany na poziomie psychologicznym, które trzeba zniwelować. Jeśli taka osoba zostanie zbyt szybko wrzucona do działającego wiru, może go mocno ścisnąć, a wtedy ta sprężyna może w każdej chwili pęknąć, zakręcić się w złym kierunku. Mam zalecenie dla państwa, aby żołnierz, który jest zwalniany ze służby, musiał przejść pełne badania psychologiczne. Na zamówienie. Bo czasem dostajemy takie bomby zegarowe, od których cierpią w szczególności rodziny. Całkowicie trzeźwo rozumiem, że mamy przed sobą częste przypadki przemocy domowej ze strony wojska, samobójstw itp. Działo się tak przez cały okres istnienia ludzkości po powrocie wojska z wojny. Czy możemy stworzyć społeczeństwo prewencyjne, które zamknie ten moment i wszystko będzie dobrze? Nie, tak nie będzie, ale musimy starać się minimalizować procent takiej czerni, bezradności i upadku. W rzeczywistości podstawą jest rodzina. Jeśli spodziewano się cię w domu, jeśli byłeś wspierany, to dość szybko wracasz do zdrowia. A teraz twoja żona zostaje twoim pułkownikiem. Nie trzeba się tego bać, nie ma kłopotów, nie trzeba być takim patriarchą domu: „Teraz jestem wojskowym, byłem na wojnie, wszyscy wstali i ustawili się w szeregu”. To normalne, kiedy twoja kobieta, która się tobą opiekowała, która praktycznie stała się z tobą weteranem, nie spała w nocy, teraz chce się z tobą trochę pobawić.
Niedawno w sieciach społecznościowych krążyło nagranie, na którym widać, jak we Lwowie były wojskowy rzekomo prosił o pieniądze na drogę na wschód. Jak w takich sytuacjach powinni zachować się mieszkańcy Lwowa? Jest to tak niepewna sytuacja, ponieważ jest mało prawdopodobne, że będzie można od razu dowiedzieć się, czy to rzeczywiście obrońca, czy oszust.
W Centrum mamy wszystkie wskazówki, aby pomóc weteranowi lub żołnierzowi. Dlatego musimy wysłać tego weterana / żołnierza do nas na ulicę. Pekarskaya, 41.In większości przypadków, okazuje się, że nie jest to do końca wojskowy i tak naprawdę nie chce rozwiązywać swoich problemów, wygodnie jest mu zdobyć kilka hrywien, ponieważ jest w pikselu. Ale naprawdę były przypadki, kiedy chłopaki byli po prostu zdezorientowani, zostali skierowani do nas i otrzymali pomoc, mamy te udane przypadki. Kiedy chłopaki przyjdą, wystarczy im wytłumaczyć i dać im wspólną płaszczyznę. W ośrodku pracuje dwóch znakomitych asystentów weteranów, są to byli oficerowie. Pracują dla nas po tym, jak zostali zranieni, więc wyjdą ze swojej skóry, aby pomóc komuś, kto naprawdę tego potrzebuje.
W jaki sposób ludzie w pikselach wpływają na kształtowanie się ogólnego wizerunku wojskowego?
Kolejną zasadą, którą chciałbym wprowadzić na szczeblu stanowym, jest zakaz noszenia piksela dla tych, którzy nie są w służbie. Nie rozumiem, jak można łowić ryby w tym pikselu, dla którego krew i na którym krew się przelewa. Dla mnie to dzikie. A jeśli jesteś weteranem, musisz mieć pozwolenie na noszenie piksela w życiu codziennym za wybitne zasługi dla państwa. Nie mówię tu o świętach wojskowych, momentach upamiętnienia, kiedy weteran udaje się na cmentarz, by odwiedzić swoich poległych towarzyszy. Ale chodzenie codziennie w pikselach, a nawet w stanie upojenia alkoholowego, jest to generalnie nieprzyzwoite. Ale to długa gra. W tej chwili, przy takich rozmowach, już idziemy w kierunku, aby ten piksel był jak kolejna prawie niebiesko-żółta flaga, bo na to zasługuje.
Niedawno we Lwowie wybuchł skandal związany z rampą dla weterana w wieżowcu. Miejscowi uważali go za nieestetyczny. Jak weterani mogą wybrnąć z takich sytuacji?
Tutaj cała społeczność weteranów powinna mieć coś do powiedzenia. Konieczne jest udanie się na miejsce jako grupa weteranów, wyjaśnienie, dlaczego faceci, którzy stracili kończyny na wojnie lub doznali urazu kręgosłupa, zasługują na rampę. Musimy to jeszcze wyjaśnić, choć wydaje się to oczywiste. Zamiast tego słyszymy: „albo za długa, albo za duża, ale postaw mechaniczną rampę”. Konkretnie dowiedziałem się, ile kosztuje taka instalacja i eksploatacja rampy mechanicznej – około miliona hrywien. Natomiast ceny za zwykłą rampę są znacznie niższe. Takie sytuacje bardzo łatwo rozdmuchać jako skandal, jako konflikt. A my jesteśmy teraz w pewien sposób jak karetka pogotowia dla weteranów. Nie mamy żadnego z tychNie będziemy obrażać żołnierzy. Chociaż mogę nie znać osoby, która jest obrażana. Ale i tak przyjedziemy i to rozwiążemy. Ważne, żeby państwo też reagowało, żeby miasto reagowało na takie momenty. Jeśli nie ma reakcji prawnej, wojsko decyduje, że nadszedł czas, aby rozwiązać sytuację na własną rękę i wtedy będą prawdziwe kłopoty.
Co trzeba zmienić w naszych umysłach – obywatelach, których kraj walczy o niepodległość?
Po pierwsze, nasze społeczeństwo musi nauczyć się milczeć, kiedy jest to konieczne. Milczeć. Po drugie, nasze społeczeństwo musi nauczyć się być wdzięcznym. Żaden z tych przystojnych młodych, dużych facetów z protezami, to nie jest proteza, do której Iwan jest przymocowany, to jest Iwan, który ma swoją własną cechę anatomiczną. A odwrócenie wzroku to upokorzenie. Możesz skinąć głową lub powiedzieć: „Dziękuję za twoją służbę”. Nawiasem mówiąc, jeśli cofniemy się do doświadczeń zagranicznych, wyrażenie „dziękuję za twoją służbę” było używane w Stanach Zjednoczonych jako coś oczywistego przez 60-70 lat. Już się w nich zakorzeniła w społeczeństwie. „Dziękuję za waszą służbę” to bardzo wymowne słowa. Najważniejszą rzeczą, którą musimy zrozumieć, naszym centrum, miastem, państwem, jest to, że weteran powinien być szanowany. Sekret jest tutaj bardzo prosty – jeśli weteran widzi, że jego rodzina jest zamożna, jest również zadowolony. Dla niego osobiście ważne jest, aby jego rodzina miała świadczenia, ponieważ jest weteranem.
Czy uważa Pan, że Lwów robi wystarczająco dużo, aby wspierać weteranów?
Lwów może być dumny ze swojego programu wsparcia dla weteranów, który został opracowany wspólnie przez wszystkie departamenty, a nasze centrum dla weteranów go dopracowało. W rzeczywistości istnieje wiele różnych bonusów dla weteranów Lwowskiego AH. Po wejściu na stronę internetową urzędu miasta od razu rzuca się w oczy sekcja – „Wsparcie dla weteranów z miasta”. Do naszych ośrodków przyjeżdżają delegacje z wielu miast, gdzie planowane jest jedynie utworzenie ośrodków dla weteranów. Przyjeżdżają, patrzą wielkimi oczami na to, jak wszystko jest zorganizowane i mówią, że nie mają żadnego wsparcia ze strony miasta. To przerażające. Działają na poziomie organizacji publicznych. Na przykład w Winnicy hub działał na koszt USAID. Co się z nimi teraz dzieje? Są z nimi kłopoty. Uważam, że obowiązkiem każdego burmistrza, każdej rady miejskiej powinno być zapewnienie w budżecie środków na centrum dla weteranów. Ponieważ będzie wielu weteranów, będzie to duża część społeczeństwa, która będzie głosować, płacić podatki i tak dalej, ale musisz z nimi współpracować. Musisz pracować z nimi w ich języku, dlatego te komórki weteranów są potrzebne. Nie chodzi tu o miejsca, w których weterani będą się zbierać, pić herbatę i dyskutować o swoich zwycięstwach militarnych. To są takie centra logistyczne do rozwiązywania problemów.
Czy Lwów wystarczająco dużo pracuje nad dostępnością w mieście?
Z Panią Iryną Marunyak pracujemy teraz nad bardzo dostępnością. Staramy się również informować ludzi, że weteran z niepełnosprawnością będzie mieszkał w prawie każdym domu, lub przez dom, dlatego obecność podjazdów w sklepach, budynkach mieszkalnych, dostępność w sklepach, kawiarniach jest obowiązkowa. Odpowiednia szerokość drzwi, w tym garderoby – to powinno stać się normą. Bo ci ludzie chcą przychodzić i zostawiać pieniądze, ale tylko wtedy, gdy czują się tam komfortowo. Przy okazji myślimy teraz o warunkach mieszkaniowych dla weteranów, w szczególności tych z niepełnosprawnościami. Tak, aby miały możliwość życia w pełnoprawnych warunkach i wychodzenia na zewnątrz na wózku inwalidzkim, aby nie wspinały się po wąskich schodach starych wieżowców. Konieczne będzie wdrożenie całego programu. Człowiek nie może dostać się bokiem, ze skokiem, na łokcie na czwarte lub piąte piętro. Trzeba będzie pomyśleć o kredytach mieszkaniowych, o różnych programach dla wojska. Weterani i personel wojskowy powinni otrzymywać premie za to, co zrobili dla państwa. Spełnili największy obowiązek, teraz mają znacznie więcej praw niż ci, którzy nie walczyli. I trzeba się z tym pogodzić.
Jak prawidłowo komunikować się z wojskowymi/weteranami, aby nie sprowokować konfliktu?
Mogę tylko podziękować wojnie za to, że zmusiła nas do nauczenia się, jak prawidłowo rozmawiać z ludźmi. Z weteranami trzeba rozmawiać w taki sam sposób, jak ze zwykłymi ludźmi. Jesteśmy bardzo przyzwyczajeni do chamstwa. Przyzwyczailiśmy się do tych „KOCHANIE, PRZEPRASZAM”. Trzeba niszczyć moralnie ludzi, którzy nadal są niegrzeczni i zachowują się jak świnie. Musimy odnosić się do siebie nawzajem z szacunkiem. Weteran zareaguje na brak szacunku, nie „przełknie” go. Oto odpowiedź, jak rozmawiać z weteranami – po prostu bądź uprzejmy. W Galicji słowo „przepraszam” może brzmieć nie tylko „przepraszam”, ale po prostu „przepraszam”. Inną ważną rzeczą jest to, że jeśli widzisz weterana z niepełnosprawnością, nie oznacza to, że musisz biec, aby pchać go na wózku inwalidzkim lub zabrać jego torby. Najpierw zapytaj, czy tego potrzebuje. To bardzo proste. Na przykład kucam, kiedy rozmawiam z facetami, którzy poruszają się na wózkach inwalidzkich, aby nasze oczy były na tym samym poziomie. Chodzi o szacunek, chodzi o honor. Jeśli jest Ci przykro z powodu tego, jak osoba podjeżdża na wózku inwalidzkim, spływa z niej pot, nie ruszaj się bez niejZrobię to, bo być może ten facet pozwolił sobie na wyjście na tym krześle po raz pierwszy. A teraz się uczy, adaptuje. Pytać. Jeśli twoje dziecko zapyta, jaką nogę ma twój wujek, wujek nie będzie miał nic przeciwko, jeśli przyprowadzisz do niego dziecko. Wszyscy moi weterani są gotowi powiedzieć, zwłaszcza dzieci, żeby pozwoliły im się dotknąć. Dzieci powinny zrozumieć, że to norma, że są wśród nas ludzie o określonych cechach anatomicznych.
Od prawie roku jest Pan szefem Lwowskiego Centrum Świadczenia Usług dla Kombatantów, dlaczego zgodził się Pan na to stanowisko, jakie były Pana cele?
Pojechałem tam, bo zaproponowano mi pracę, szczerze mówiąc. Kiedy przyszedłem na spotkanie z Andriejem Iwanowiczem, zapytał mnie, co chciałbym robić. Szczerze mówiąc, powiedziałem, żeby grać muzykę. Mam taką bazę – to jest muzyka i rodzina, wszystko inne z tego się bierze. I tak się złożyło, że w tym momencie był wakat na stanowisku szefa ośrodka dla weteranów. Zaproponowano mi tę pracę. Cieszyłem się, że miałem okazję przede wszystkim ponownie być dowódcą. Jestem teraz dowódcą. Mam swoich podopiecznych, to też są wczorajsi żołnierze, którzy rozumieją, co to jest podporządkowanie i wszystko inne. Mam czas na tworzenie muzyki i pracę na pół etatu gdzieś, szukanie jakichś możliwości zarabiania pieniędzy, czuję się teraz komfortowo. Cele, które sobie wyznaczam, to być słyszanym i wykorzystywanym jako filtr dla spojrzeń weteranów. Jednocześnie nie pretenduję do miana jedynego głosu środowiska kombatanckiego, bo są różne opinie. Dlatego pracuję z grupami fokusowymi weteranów, spotykamy się online lub offline i dyskutujemy na różne tematy.
W jaki sposób twoje doświadczenie bojowe pomaga ci pracować w tej dziedzinie?
Jestem bardzo pragmatyczny. Zazwyczaj ludzie naprawdę chcą naciskać za pomocą emocji. Jeśli ktoś ma do czegoś prawo, to będę tego bronił, ale ludzie bardzo często chcą zmienić prawa dla siebie.
Co jeszcze chciałbyś zrobić dla społeczności weteranów?
Wielu weteranów sugeruje mi, żebym stworzył klub motocyklowy dla weteranów. Rozumiem, że najważniejszą rzeczą dla weteranów jest posiadanie jakiejś własnej komórki. Ci, którzy przed wojną nie mieli hobby, potem to się w nich pogarsza i chcą uprawiać sport, chcą robić swoje, odejść z poprzedniej pracy i np. otworzyć własny warsztat, pub. Pojawia się odwaga. Mamy doskonały program w Departamencie Rozwoju Gospodarczego, nazywa się on „Odwaga dla biznesu”. Weterani uczą się pisać granaty, otwierają jednoosobową działalność gospodarczą, wielu jest gotowych zmienić swoje życie, mimo że mają 40+ lat. Życzę weteranom, aby wsłuchali się w siebie. Żeby robili w życiu tak, jak czują się komfortowo. Chcę życzyć wszystkim weteranom i ich rodzinom, aby wspierali się nawzajem, tak jak się ewakuowaliśmy z pola bitwy i zabezpieczaliśmy. Ta przyjazna rzecz powinna działać również w życiu cywilnym. Marzy mi się, żeby wszystko tak się działo.