Polska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie amunicji znalezionej w czterech zniszczonych rosyjskich czołgach przekazanych przez Ukrainę. Mowa o czołgu T-72, transporterze opancerzonym BTR-82A, haubicy 2S19 Msta-S oraz pojeździe opancerzonym Tygrys. Spalony sprzęt w 2022 roku został zademonstrowany w polskich miastach. Następnie miał zostać przekazany do muzeum, informuje Onet.
Znaleziona amunicja została już zneutralizowana przez saperów. Należy zaznaczyć, że wystawa „Za wolność waszą i naszą” ze spalonym rosyjskim sprzętem w 2022 r. została zorganizowana przez Polską Państwową Agencję Rezerw Strategicznych na zlecenie ówczesnego szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka.
Na śledztwo prokuratury zareagował nowy prezes Agencji Rezerw Strategicznych Jan Reichel. Według niego, kiedy spalone czołgi dotarły do Polski, nie były sprawdzane przez pirotechników.
Jan Reichel powiedział, że jeden ze znalezionych granatów miał zdolność rozlatywania się na około 300 odłamków. Zaznaczył, że śledztwo nie jest motywowane politycznie i nie ma na celu zdyskredytowania poprzedniego szefa tej instytucji.
„Śledztwo trwa od kilku tygodni. Kiedy zastanawialiśmy się, co zrobić z tym sprzętem, otrzymaliśmy informację od pracownika jednego z muzeów w Polsce, że w samochodach jest amunicja” – Zgłoszone Szef Agencji.
Transport eksponatów kosztował Polskę 700 tys. złotych (według ówczesnego kursu – prawie 6 mln hrywien). Jednocześnie Jan Reichel powiedział, że na organizację wystawy wydano 850 tys. hrywien. Złoty. Spalone czołgi pokazywano w takich miastach jak Warszawa, Wrocław, Gdańsk, Poznań, Kielce. Sprzęt został skontrolowany przez ok. 700 tys. osób. Lud. Następnie haubica 2S19 Msta-S została przekazana do Muzeum Wojskowego w Białymstoku.
Rzecznik warszawskiej prokuratury Piotr Skiba powiedział, że funkcjonariusze organów ścigania prowadzą śledztwo w sprawie stworzenia zagrożenia dla zdrowia i życia wielu osób oraz motywu finansowego (mowa o możliwym sprzeniewierzeniu pieniędzy podczas organizacji wystawy).