Nikt nie zna ich imion, miejsca zamieszkania ani wyglądu, ale rosyjscy okupanci dobrze odczuwają ich walkę. Mowa o uczestniczkach kobiecego ruchu partyzanckiego „Zła Mavka”. Zjednoczyła ukraińskie kobiety, które stawiają opór Rosjanom na tymczasowo okupowanych terytoriach naszego kraju. Dla własnego bezpieczeństwa i bezpieczeństwa swoich bliskich są zmuszeni do utrzymywania w tajemnicy wszystkich swoich działań. rozmawiał z nami z uczestniczkami kobiecego ruchu partyzanckiego „Zła Mavka”.
Kiedy i kto stworzył wasz ruch oporu?
Od pierwszych dni okupacji uczestniczyliśmy w ruchu oporu, ale sam ruch pojawił się na początku 2023 roku w Melitopolu. Na początku było nas troje i nawet nie myślałyśmy o ruchu na dużą skalę, ale bardzo szybko zaczęły dołączać do nas kobiety z innych miast i wystartowałyśmy.
Logo kobiecego ruchu partyzanckiego „Zła Mavka”
Jak narodził się ten pomysł?
To banalne, w kuchni. Siedzieliśmy, żartowaliśmy i rozmawialiśmy o problemach naszych kobiet. Słowo w słowo zdali sobie sprawę, że Ukrainki mają coś do powiedzenia okupantom.
Skąd nazwa „Źli Mavkas”?
Chcieli ukraińskiego bohatera, który przeciwstawi się orkom. Chcieli, żeby to była kobieta, Mavka najpierw przyszła im na myśl.
Jaki jest cel waszego ruchu oporu?
Trudno tu wymienić kogokolwiek, jest ich wiele. Po pierwsze, opór musi być kontynuowany, jakikolwiek, to jest najważniejsze. W końcu, dopóki trwa opór, okupanci nie wygrali. Po drugie, chcemy pokazać siłę ukraińskich kobiet, nie jesteśmy Rosjankami, tu okupantom nie będzie łatwo. Po trzecie, aby wspierać się nawzajem i pomagać. Powiedzieć Ukrainie i światu, co się tu naprawdę dzieje, żeby nie myśleli, że zostali tu tylko ci, którzy czekali na Rosję. Bo to nieprawda. A my po prostu chcemy zrugać okupantów, niech się denerwują, żeby nie czuli się dobrze na naszej ziemi. A w końcu ktoś musi spotkać się z naszymi obrońcami.
W jaki sposób realizujecie swoje działania? W jakiej formie stawiacie opór okupantom?
Pod różnymi względami trzeba być fantazyjnym, bo oni też nas szukają. Pocztówki, banknoty, graffiti, palenie ich agitatorów i flag, pamiętniki, kolportaż gazety z wiadomościami, kolportaż ukraińskiej poezji, środek przeczyszczający w bimberze i wiele więcej…
Jedna z nas bardzo pięknie rysuje, stworzyła pierwszy plakat „Okupanci to zdobyli, nie gniewajcie się na Ukrainki”. Zaczęliśmy go wieszać. Reakcja była szybka: Rosjanie się zdenerwowali i natychmiast zerwali plakaty. Nie udało się ich powiesić na budynku administracyjnym: centrum Melitopola jest prawie zamknięte, wszędzie są patrole, jest dużo żołnierzy. Dlatego powiesiliśmy go tam, gdzie się dało.
Kuchnia Mavki jest naszą ulubioną. Na początku zajmowaliśmy się tylko rozdawaniem ulotek i zbieraniem informacji, ale potem okazało się, że jedna z kobiet miała dostęp do kuchni, w której jedzą okupanci. W związku z tym mamy bezpieczną możliwość dodania czegoś do bułek lub kiełbasek w cieście. Środek przeczyszczający okazał się idealny. Niestety, a może na szczęście, nie widzieliśmy efektów, ale powiedziano nam, że wszystko jest tak, jak być powinno. Była to jednak jednorazowa akcja. Po pewnym czasie w Melitopolu ogłoszono suche prawo, a okupanci bardzo lubią pić. Zdarzały się nawet przypadki, że chodzili od domu do domu, „żebrali” o alkohol, bo rozpaczliwie go potrzebowali. Robiliśmy alkohol domowej roboty, bo wiedzieliśmy, jak może do nich dotrzeć. Och, to był naprawdę kiepski napój! I to nie butelkę, nie dwie, ale dużo. Trudno było dokładnie obliczyć dawkę, gdzieś być może przesadzili. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak Rosjanie „służyli” w takim stanie.
Mavka robiła domowy alkohol dla okupantów ze środkiem przeczyszczającym
20 lipca ruch Zła Mavka rozpoczął nową kampanię: „zaktualizował” projekt rosyjskich i „wprowadził je do obiegu” w Melitopolu, Berdiańsku, Tokmaku, Kachowce, Symferopolu, Sewastopolu i Jałcie.
Ruch „Zła Mavka” zaktualizował projekt rosyjskich
W ilu tymczasowo okupowanych miastach działają twoje Mavki? Jak rozwijała się sieć?
Tak, teraz wszędzie (śmiech), ale nie żartuję. Nasze Mavki są we wszystkich większych miastach – od Krymu po Ługańsk.
Czy byli jakieś próby ze strony ruskystów, aby cię zdemaskować, przeniknąć do twojego ruchu oporu?
Ciągle! Ale bezpieczeństwo naszych aktywistów jest dla nas najważniejsze. Robimy w tym celu bardzo dużo, więc chociaż ich próby zakończyły się niepowodzeniem, mamy nadzieję, że tak będzie nadal.
A co z tymCo robili okupanci, pamięta Pan/Pani najbardziej? Co wywołało największą złość wśród rusystów, a zamiast tego rozbawiło ciebie?
Było wiele rzeczy, ale chyba najbardziej irytujące były banknoty i kuchnia Mavki. Z kuchni dobiegło bardzo duże zamieszanie…
Czy Twoi znajomi/krewni wiedzą o Twojej działalności?
Nie! Kategorycznie. Podejmujemy to ryzyko, ale nie możemy wrobić kogoś bliskiego, lepiej, gdy nic nie wie.
Stawianie oporu rustystom w okupacji jest trudne i niebezpieczne, co motywuje Was do tego, by się nie poddawać?
A co jeszcze pozostanie? Gorzej nie będzie, nie każdy jest w stanie wyjechać, a ktoś musi się opierać. Nie wiem jak to wytłumaczyć, po prostu wiadomo, że to jest konieczne, dobro musi pokonać zło i każdy ma do tego swój wkład.
Jak wygląda życie pod okupacją? Jak ludzie sobie z tym radzą? Ilu przeszło na stronę okupanta?
Nie będę kłamać – dużo. Ktoś naprawdę czekał, chciał podać, ktoś ze względu na „bułeczki”, ale wystarczy. Jak żyć? To nie jest życie. Żyjemy w teraźniejszości: żadnych planów, żadnych marzeń, oczywiście z wyjątkiem jednej rzeczy… Wsiedliśmy do wehikułu czasu i wróciliśmy do brzydkiej miarki… Dobre wieści podtrzymują cię na duchu, ale kiedy ich nie masz, staje się to bardzo trudne, wielu z nich przez lata popadło w rozpacz.
Jaki jest stosunek do kobiet, czy dopuszczają się wobec nich przemocy?
Nie bez tego jest wiele przypadków, ale generalnie się dostosowują, niektórzy się boją, a niektórzy wręcz przeciwnie, stawiają sobie za cel skręcanie się z „grzebieniem”… Dzieją się różne rzeczy.
A co z ukraińskimi świętami, które obchodzisz?
Potajemnie, ale oczywiście tak! Nie mogą nam wszystkiego odebrać. Teraz zrobiliśmy nawet promocję na święto św. Mikołaja. Mawkowie zostawiali od Mykoły słodkie upominki dla dzieci i mieszkańców, a dla okupantów podrzucali worki na śmieci (śmiech). Pomagali Mykole pracować w okupacji, bez nas by tu nie przyjechał.
Mavkas zorganizował wiec w dniu św. Mikołaja: słodkie prezenty dla dzieci i mieszkańców oraz worki na śmieci dla okupantów
Czy ujawnicie swoje nazwiska po naszym zwycięstwie?
Kto chce – oczywiście. Wielu będzie chciało po prostu o tym wszystkim zapomnieć…. Dlatego nasze pamiętniki, które prowadzimy, są ważne, to na pewno pozostanie.
Jaka będzie pierwsza rzecz, którą zrobisz, gdy nasi obrońcy wyzwolą okupowane terytoria?
Ucałuję ich, dziękuję, a potem wyjdę na pole i będę krzyczeć jak szalony…… Nie wiem, jak wygląda normalne życie, będę musiała się uczyć od nowa…
Więcej informacji na temat ruchu kobiecego Evil Mavka można znaleźć na stronie Miejsce, a także w Kanał Telegram.