Polska nie będzie zestrzeliwać rosyjskich celów powietrznych przelatujących przez Ukrainę w jej kierunku, ani nie będzie szkolić żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy na terytorium Ukrainy. Poinformował o tym wiceminister obrony narodowej Paweł Zalewski: Zapisuje RMF24 w piątek, 30 sierpnia.
Podczas spotkania szefów resortów obrony państw UE Paweł Zalewski wyjaśnił, że jego kraj w żadnym formacie nie bierze pod uwagę tego, co jest jednym z ukraińskich oczekiwań, a mianowicie „zdolności do zestrzeliwania rakiet czy dronów z terytorium Polski”. Jego zdaniem „radykalne wzmocnienie przez Zachód obrony powietrznej Ukrainy powinno być wystarczające i nie wymaga takiego wsparcia ze strony Polskich Sił Powietrznych”.
Urzędnik zauważył również, że kraje NATO i UE nie są stronami w wojnie i odrzucił pomysł Kijowa, aby polscy instruktorzy szkolili ukraińskie wojsko na terytorium Ukrainy.
„Głównym argumentem byłyby koszty, organizacja i czas. Pomysł ten ma poparcie Francji i niektórych krajów nordyckich. Nie uzyskała ona jednak jednomyślnego poparcia w krajach UE. Po pierwsze, Niemcy i Austria uważają, że Rosja może odebrać to jako prowokację. Istnieją również obawy, że UE nie będzie w stanie zapewnić bezpieczeństwa europejskim trenerom. – czytamy w artykule.
Zdaniem Zalewskiego szkolenie ukraińskich żołnierzy w formie, w jakiej odbywa się ono obecnie w krajach UE (czyli w Polsce czy Niemczech) „jest najbardziej efektywne”. On również poinformował, że misja szkoleniowa UE dla ukraińskich wojskowych zostanie przedłużona o kolejne dwa lata. Do tej pory misja szkoleniowa, której baza znajduje się w Polsce, przeszkoliła prawie 60 000 osób. Żołnierzy Dodaje Polskie Radio.
Przypomnijmy, że podczas zmasowanego rosyjskiego ostrzału Ukrainy 26 sierpnia nieznany dron wleciał na terytorium Polski od strony Czerwonogradu w obwodzie lwowskim. Według dowódcy operacyjnego Sił Zbrojnych RP gen. Macieja Klisza, polska armia była gotowa zestrzelić drona, ale tego nie zrobiła. NATO odpowiedziało, że nie posiada żadnych informacji wskazujących na to, że Rosja bezpośrednio zaatakowała państwo Sojuszu. Niedługo potem polski premier Donald Tusk wyjaśnił, że wojsko nie jest zainteresowane otwieraniem ognia za każdym razem, gdy coś porusza się na niebie, ponieważ może to być obiekt cywilny. Polscy żołnierze wciąż poszukują jakichkolwiek śladów po dronie.