20 sierpnia Rada Najwyższa przyjęła w drugim czytaniu ustawę, którą nazwano ustawą zakazującą działalności moskiewskiej cerkwi w Ukrainie. Sam projekt ustawy jest niewielki i zawiera zaledwie kilka artykułów. Brzmi też skromnie i raczej bezpretensjonalnie: „O poprawkach do niektórych ustaw Ukrainy dotyczących działalności organizacji religijnych”. Zdaniem jego autorów powinien on ostatecznie rozstrzygnąć kwestię działalności duchowego i religijnego gałęzi „rosyjskiego świata” w naszym kraju. Nie wiadomo jednak, czy uda się przełożyć ten strategiczny cel na rzeczywistość.
Ustawa zakazuje funkcjonowania na terytorium Ukrainy organizacji religijnych, które są powiązane z ośrodkami wpływu organizacji religijnej, której centrum władzy znajduje się w państwie prowadzącym zbrojną agresję w Ukrainę. Takie struktury religijne mają 9 miesięcy na zerwanie wszelkich związków z Kościołem moskiewskim. W razie ujawnienia przypadków przewidzianych w tej ustawie, działalność organizacji religijnej może zostać zakończona na drodze sądowej na wniosek centralnego organu wykonawczego, który realizuje politykę państwa w sferze religii, lub prokuratora. W celu zbadania, czy dana instytucja religijna jest rzeczywiście związana z ośrodkiem, który znajduje się na terenie agresora, przewiduje się przeprowadzenie badania religijnego. W tym celu Państwowa Służba Ukrainy ds. Polityki Etnicznej i Wolności Sumienia utworzy specjalną komisję. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wszystko jest dość zwięzłe i proste. Ale diabeł tkwi w szczegółach.
Po pierwsze, z prawnego punktu widzenia UKP PM nie istnieje jako odrębna jednostka prawna. Istnieje jednak prawie 12 000 legalnie zarejestrowanych parafii tego kościoła. W związku z tym, jeśli zostanie podjęta decyzja o zakazie jej stosowania, będzie Pan musiał pozwać każdą z tych parafii z osobna. Oczywiste jest, że jeśli sprawa trafi do sądu, może jeszcze bardziej przerodzić się w prawdziwy chaos prawny. Będzie lament nad łamaniem wolności wyznania. Będą liczne odwołania. A Moskwa będzie starała się na szczeblu światowym zdyskredytować wszelkie decyzje o delegalizacji Kościoła, który był jej ważnym filarem i piątą kolumną w Ukrainie.
Sądząc po reakcji hierarchów UKP PM, nie spieszą się oni jeszcze z paniką. Wręcz przeciwnie, utrzymują, że uchwalone prawo nie ma z nimi nic wspólnego. Podobno Cerkiew nie ma już żadnych kanonicznych ani duchowych powiązań z Moskwą. Oznacza to, że nie widzą powodu, aby obawiać się ustawy nr 8371.
Tak szef wydziału informacji i oświaty UKP PM, metropolita Klemens, w komentarzu do hromadskich dziennikarzy Zauważyćże „Ukraińska Cerkiew Prawosławna będzie nadal żyła jako prawdziwa Cerkiew, a wszelkie próby jej zakazania mogą doprowadzić do zdyskredytowania tych, którzy do niej dążą”. Według jego słów, projekt ustawy nr 8371 „może zakazać UKP PM”, ale Ukraińska Cerkiew Prawosławna nie ma prefiksu MP. Hierarcha twierdzi, że UKP PM nie ma żadnych powiązań administracyjnych z zagranicznymi ośrodkami, a jeśli ktoś ją o to oskarży, będzie to „wyłącznie manipulacja”, bo nie ma ani jednego ukraińskiego dokumentu, który by to potwierdzał. Oznacza to, że UKP PM zajął przewidywalne stanowisko, którego oczywiście będzie starał się bronić w przyszłości. I po prostu nie zamierza się poddawać.
Ustawa zakazująca działalności organizacji religijnych, które mają kanoniczne powiązania z Rosją, powinna była zostać uchwalona znacznie wcześniej. Na przykład jeszcze zanim UKP PM pod presją okoliczności dokonał formalnych zmian w swoim Statucie podczas posiedzenia Rady 27 maja 2022 r. Ale przez długi czas władze i deputowani ludowi nie mieli do tego woli politycznej i chęci. To właśnie na tym soborze usunięto ze Statutu wszelkie sformułowania o bezpośrednim związku i podporządkowaniu UKP PM Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Usunięcie z nazwy organizacji religijnej wzmianki o Patriarchacie Moskiewskim nie oznacza jednak, że UPC utracił podporządkowanie Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. A RKP nadal uważa UKP PM za jego integralną część.
Co ciekawe, przeprowadzone na początku 2023 r. badanie religijne Statutu Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego dowiodło już istnienia związku kościelno-kanonicznego z Rosyjską Cerkwią Prawosławną. Następnie grupa ekspertów doszła do wniosku, że przyjęcie nowej wersji Statutu o zarządzaniu UKP PM z dnia 27 maja 2022 r. oraz uchwała Rady UKP PM nie doprowadziły do zerwania kościelno-kanonicznego związku UPC z Rosyjską Cerkwią Prawosławną, a sam Statut UPP PM jako strukturalnej jednostki podziału Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, która korzysta z pewnych praw niezależności, ale nie tworzy Cerkwi autokefalicznej, pozostaje niezmieniona.
Zdaniem ekspertów stosunki między UKP PM a RKP nie są relacjami między jedną niezależną (autokefaliczną) Cerkwią a inną niezależną Cerkwią autokefaliczną. „UPC nie ma też statusu autonomicznej Cerkwi, który byłby uznawany przez inne Kościoły, a zatem z punktu widzenia eklezjologii i prawa kanonicznego jest strukturalnym pododdziałem Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, która posiada odrębne prawa do samodzielnej formacji bez własnej podmiotowości kanonicznej. Nie działa jako niezależna (autokefaliczna) Cerkiew i nie ogłasza własnej niepodległości (autokefalii). Członkowie grupy eksperckiej nie znaleźli żadnych dokumentów ani działań, które świadczyłyby o przekształceniu UPC w samodzielną organizację religijną w stosunku do Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej” – podkreśliła Państwowa Służba Polityki Etnicznej. Od tego czasu minęło ponad półtora roku. I dopiero teraz ukraińskie władze zdecydowały się działać.
Po uchwaleniu ustawy zakazującej działalności instytucji religijnych powiązanych z ośrodkami w państwie dokonującym agresji w Ukrainę, UKP PM będzie jeszcze gorliwiej naśladował ukraińską cerkiew, która rzekomo nie ma nic wspólnego z Rosyjską Cerkwią Prawosławną. Jeśli chodzi o dalszy rozwój wydarzeń, prawdopodobnych jest kilka opcji. Być może, jeśli hierarchowie UKP PM zobaczą, że władze zdecydowały się na poważne zakończenie sprawy, zmienią taktykę zaprzeczania związkom z Moskwą i zaczną szukać alternatyw. Na przykład publicznie ogłoszą ostateczne zerwanie z Rosyjską Cerkwią Prawosławną i poproszą o podporządkowanie się Patriarsze Ekumenicznemu w Konstantynopolu. Oczywiście, niektóre parafie i biskupi mogą zdecydować się na wstąpienie w szeregi OCU. Ale nie wszyscy to zrobią. Niestety, na drodze do zjednoczenia Cerkwi prawosławnej w Ukrainie jest zbyt wiele przeszkód. Nie tylko ideologiczne czy ideologiczne, ale także organizacyjne, a nawet kalendarzowe.
Za kilka lat krajobraz religijny Ukrainy ma szansę się zmienić. I w dużej mierze pozbyć się religijno-kolonialnych wpływów Kremla. Ale ten proces nie będzie łatwy. I nie do końca liniowe. I złożone, kręte i zawiłe.
Historia zakazu działalności moskiewskiej cerkwi w Ukrainie trwa już od ponad roku. Wygląda na to, że teraz, po wielu wahaniach, a nawet jawnym sabotażu, władze w końcu zdecydowały: ten czas nadszedł. Wydaje się jednak, że jest jeszcze za wcześnie, aby postawić ostatni punkt tej epopei. Aby prawo działało w pełni, konieczna jest koordynacja prac szeregu organów. A także kompetentną politykę informacyjną i ideologiczną oraz szczerą rozmowę między urzędnikami a własnym społeczeństwem. A w Ukrainie zawsze są z tym duże problemy.