W ukraińskim segmencie sieci społecznościowych toczą się obecnie dość gorące dyskusje wokół wywiadu z tak zwanym „wybitnym ukraińskim filozofem” i „publicznym intelektualistą” Andrijem Baumeisterem. Który jest z szacunkiem reprezentowany przez pewne zasoby, nawet jako „przedstawiciel publicznego zwrotu w filozofii”. Baumeister udzielił wywiadu rosyjskiej publikacji emigracyjnej Meduza. A już sama teza rozmówcy, zawarta w tytule, wygląda więcej niż prowokacyjnie: „Ukraiński filozof Andrij Baumeister jest pewien, że w czasie wojny jego kraj zamienił się w państwo totalitarne”.
Rzeczywiście, taki nagłówek nie mógł pozostawić obojętnym ani zwolenników, ani wrogów Ukrainy. Ciekawe, co filozof miał na myśli, w jaki sposób uzasadnia swoje stwierdzenie. Tak więc, w jego głębokim przekonaniu, to nie wolna, demokratyczna Ukraina przeciwstawia się totalitarnej faszystowskiej Rosji, która szuka zemsty, ale dwa totalitarne państwa, które są w stanie wojny. Cytując:
„Pod koniec 2022 roku powiedziałem, że jeśli zaczęliśmy tę wojnę jako wolność przeciwko tyranii, demokrację przeciwko totalitarnemu reżimowi, to dziś walczą ze sobą dwa totalitarne systemy: mały system totalitarny i duży system totalitarny. Tylko niewielki system totalitarny – z elementami chaosu, młodzież zaporoska, zmieszana z machnizmem – nieprzewidywalny i chaotyczny. A drugi jest pionowy, głupi, sztywny, zbiurokratyzowany, przypomina Związek Radziecki, ale na innym poziomie”.
Realizowane? Cóż, z Rosją wszystko wydaje się być jasne, istnieje głupi, sztywny pion z Putinem na szczycie. Ale przy Baumeistowskim opisie „totalitaryzmu ukraińskiego” trudno pozbyć się dysonansu poznawczego. Jak ten totalitarny system może przewidzieć machnowszczyznę, zaporoską młodzież, nieprzewidywalność i chaos? Albo to nie jest totalitaryzm, albo nie wiemy o nim czegoś, co wie Pan Filozof. A może w ogóle nie jest filozofem. Ze względu na istotę, a nie na podstawie dyplomu i wcześniej zajmowanych stanowisk oraz kierowanych wydziałów.
W ten sposób można dyskutować o słuszności lub niestosowności ograniczania pewnych swobód demokratycznych w warunkach wojny, pewnego blokowania emisji opozycji, ograniczania emisji „niewygodnych” kanałów telewizyjnych. Ale twierdzenie, że w Ukrainie panuje totalitaryzm, jest kompletnym absurdem. Ani ukraińskie społeczeństwo, ani zachodni sojusznicy, od pomocy od których tak naprawdę zależy przetrwanie naszego państwa, nie pozwoliliby na to.
Jeszcze bardziej wątpliwe jest to, że Andriej Baumeister jest prawdziwym zwolennikiem umiłowania mądrości, wynika z jego wyjaśnienia, dlaczego uważa Ukrainę za nie mniej niezdolną do negocjacji niż Rosję. Tu znowu nie bez zbędnego cytatu:
„Oczywiście inwazja w Ukrainę na pełną skalę w 2022 r. to akt, który został zamaskowany jako kłamstwo. Rosyjskie MSZ rozpowszechniło na cały świat tezę, że Rosja nie zamierza atakować. W tym sensie Putin kłamał i jest to oszukańczy system.
Z drugiej strony Ukraina wielokrotnie łamała swoje obietnice. W lutym 2014 r. doszło do porozumienia [тодішнього президента Віктора Януковича] z przywódcami Majdanu i europejskimi ambasadorami. Chodziło o przedterminowe wybory prezydenta Ukrainy i tu rzeczywiście najprawdopodobniej [якби ті вибори відбулися], Janukowycz by przegrał, a wtedy kraj wkroczyłby w kolejny [політичного] Tryb.
„Porozumienia mińskie” zostały uznane przez instytucje międzynarodowe – w ślad za negocjacjami podążali przedstawiciele Francji i Niemiec. [Але] Pod koniec 2021 r. i na początku 2022 r. Ukraina stopniowo publicznie odmawiała przestrzegania tych umów.
Wreszcie dokumenty stambulskie, które zostały niedawno opublikowane przez Dziennik „New York Times”, powiedz, że [навесні 2022-го] Wszystko zmierzało do pewnych ustaleń, a ci, którzy je czytali, widzą, że były one sporym kompromisem dla obu stron.
Stwierdzenie, że Putinowi nie można ufać, jest oczywiście słuszne. Ale z drugiej strony, czy nam, Ukraińcom, można ufać? Czy my, jako państwo ukraińskie, zawsze dotrzymujemy naszych obietnic i traktatów międzynarodowych?”
Spróbujmy więc zrozumieć, co powiedział ten publiczny intelektualista, analizując wszystko po kolei. I rzeczywiście, 21 lutego 2014 roku Wiktor Janukowycz jako ówczesny prezydent oraz Witalij Kliczko (partia UDAR), Arsenij Jaceniuk (Batkiwszczyna) i Ołeh Tiahnybok (Swoboda) jako przedstawiciele opozycji podpisali „Porozumienie o uregulowaniu kryzysu politycznego”. Zakładała ona bowiem, że Janukowycz pozostanie na stanowisku do przedterminowych wyborów prezydenckich, które miały się odbyć nie później niż w grudniu 2014 roku.
I co ciekawe, wszyscy sygnatariusze mieli zdecydowany zamiar przestrzegania tego porozumienia, przygotowania się do wyborów i wyłonienia najsilniejszych politycznie w uczciwej walce. Ale stało się to, co nieprzewidziane: Janukowycz niespodziewanie uciekł do Rosji, zabierając większość majątku skradzionego Ukrainie. I tylko kremlowskie media propagandowe prezentują ten epizod najnowszego ukraińskiego ihistorie jako zbrojny zamach stanu, ilustrując przekaz zdjęciami ze szturmu na rezydencję prezydencką przy ulicy Bankowej, w rzeczywistości datowanymi na 1 grudnia 2013 roku. A fakt, że pan Baumeister opowiada teraz fałszywą propagandę Kremla, nasuwa pewne niepochlebne refleksje, czy to na temat jego zdolności intelektualnych, czy też niezależności w osądach politycznych.
A zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że poniższe „argumenty” dotyczące niezdolności Ukrainy do negocjacji są przedstawiane zgodnie ze wzorcami Moskwy. Co więcej, to właśnie tych argumentów Putin nieustannie używa, by usprawiedliwić inwazję w Ukrainę. Czy pamiętasz jego słynne „jeśli ci się podoba, jeśli ci się nie podoba, wytrzymaj ze mną, moja piękności”? Nieustannie oskarżał Ukrainę zarówno o Petra Poroszenkę, jak i Wołodymyra Zełenskiego, że to Kijów ignoruje realizację porozumień. Chociaż to kompletna bzdura. „Porozumienia mińskie” przewidywały przecież przede wszystkim realizację punktów bezpieczeństwa, które zostały powierzone Rosji. A przede wszystkim wycofanie wszystkich bez wyjątku wojsk rosyjskich z okupowanych terytoriów Donbasu. Dopiero wtedy można było, przynajmniej teoretycznie, mówić o wypełnieniu punktów politycznych, które zostały powierzone Ukrainie.
I w ogóle „porozumienia mińskie” przestały obowiązywać kilka dni po ich podpisaniu, kiedy regularne wojska rosyjskie przebrane za „milicje Donbasu”, „górników i traktorowców” – jak nazwał ich Putin – rozpoczęły zakrojoną na szeroką skalę ofensywę na Debalcewe. Tym samym umowy zostały rażąco naruszone, więc ich dalsze istnienie nie miało sensu.
Ostatni „spór” dotyczy rozmów w Stambule. Otóż dwa i pół roku po ich zakończeniu stało się jasne, że nie osiągnięto żadnych prawdziwych porozumień. A tak być nie mogło. Strony zajmowały antagonistyczne stanowiska w sprawie liczebności ukraińskiej armii, liczby różnego rodzaju broni, suwerennego prawa Ukrainy do rozwiązywania wewnętrznych kwestii w dziedzinie kultury, języka, polityki narodowej itp. W tym czasie pewna dyskusja i ostateczny kompromis były możliwe tylko w kwestii neutralnego statusu Ukrainy. A nawet wtedy nie jest to fakt. Ale główny problem – terytorialny – jakimś cudem wypadł z gry. A bez jego rozwiązania nie może być mowy o rozejmie, nie mówiąc już o pełnoprawnym pokoju. A Rosja w kwestii okupowanych terytoriów, zwłaszcza „korytarza lądowego” na Krym, nie wykazała nawet cienia chęci kompromisu.
Dlatego wszystkie te wycieki „surowych” dokumentów stambulskich organizowane przez Kreml miały tylko jeden cel – poruszyć ukraińskie społeczeństwo i zniweczyć chęć zachodnich społeczeństw do pomocy Ukrainie.
Wróćmy jednak do naszego mistrza filozofa. Jakimś cudem udało mu się wydostać z ogarniętej wojną Ukrainy na początku działań wojennych. Jak mu się to udało, skoro mężczyzna ma dopiero 54 lata, czyli jest całkowicie poddany mobilizacji, a zatem nie miałby prawa przekroczyć granicy? Ale zostawmy to na jego sumieniu. Znacznie gorsze jest to, że Baumeister wciąż jest wysłuchiwany w zachodnich kręgach naukowych, a jego skrajnie krzywdzące tezy na temat Ukrainy i wojny rosyjsko-ukraińskiej są odbierane na pierwszy rzut oka. Jest też naprawdę zaangażowany w relatywizację winy Rosji i dyktatora Putina, który rozpętał najkrwawszą masakrę w Europie od zakończenia II wojny światowej. A zgodnie z logiką Baumeistera dwa totalitarne kraje są w stanie wojny, więc po co im współczuć?