Czytelnia Biblioteki im. Iwanyczuka przy Rynku 9 jest wypełniona ludźmi. Przez wycięcia w oknach ciepłe żółte światło rozchodzi się po drewnianym parkiecie. W centrum przenikliwie spogląda z ekranu 25-letnia Iryna Cibukh, córka, siostra, przyjaciółka „Czeka”, sanitariuszka, szefowa 5. załogi „szpitalników”. Obok jej portretu znajduje się herb obwodu donieckiego. W pośmiertnym liście, który napisała ponad rok przed śmiercią, „Czeka” dziękowała jej za to, że mogła być wolna i żyć życiem, którego pragnęła. Powiedziała, że mnie kocha i podziękowała mi za tę miłość.
Iryna Cybukh zginęła 29 maja 2024 r. podczas ewakuacji wojska w kierunku charkowskim. Zapisała, że przyjdzie do niej w haftowanych koszulach lub kamuflażu, sporządziła listę 10 piosenek, które miały być odśpiewane na pożegnanie, poprosiła, aby rozpaliła ogień i nie przynosiła kwiatów. 40 dni po śmierci Iryny do biblioteki Iwanychuka przyszło kilkadziesiąt osób, by posłuchać opowieści o „Czeka”, a potem znów zaśpiewać jej ulubione piosenki na Polach Marsowych. Opowiadamy o tym, jak krewni i przyjaciele wspominają Irynę Tsybukh.
Krąg opowieści
Fotografka i przyjaciółka Iryny Tsybukh, Julia Kochitowa, tak jak na pożegnanie z „Czeka”, miała na sobie haftowaną koszulę. Przygotowała dwie historie o swojej przyjaciółce – o jej gotowości do pomocy i o odwadze do bycia głośnym i niezręcznym.
„Przyjeżdżaliśmy ze Wschodu. Była strasznie wyczerpana i poprosiła mnie, żebym prowadził. Nie bardzo chciałem, bo są mechanicy, ale się zgodziłem. Ira natychmiast zasnął. Przejeżdżamy obok dużego wypadku – policja, rozbite samochody. Ira nie otwiera oczu i wyrzuca z siebie: „Gdzie są ranni? Apteczka jest obok mnie, duża apteczka jest w bagażniku. Działo się błyskawicznie, ani przez chwilę nie zastanawiała się, co powinna zrobić. Trochę zazdroszczę mi tej absolutnej pewności, gdzie się powinno być i co się robić – mówi Julia.
Ludzie, którzy przyszli posłuchać opowieści o Irynie Cybukh
Wtedy Julia zaczyna opowiadać o podróży Iryny z Kijowa do Lwowa, a bracia „Czeka” patrzą na siebie i zaczynają się uśmiechać. Iryna zgodziła się podwieźć męża, który głosował na drodze.
„Ira był ubrany po cywilnemu. Wsiadł do samochodu i skarżył się, że wojna to spisek, porywają ludzi i musi uciekać z kraju. Ira jest osobą o wielkiej wytrzymałości, ale zaczęła mówić o idei narodowej, oporze i działaniu. Mężczyzna nie wiedział, że nie da się o tym rozmawiać z Irą. Warknął i powiedział, że od razu zdał sobie sprawę, że Ira jest żołnierzem. A potem Ira zatrzymał samochód i bardzo delikatnie poprosił go, żeby poszedł na spacer do lasu. Zostawiła go gdzieś na środku autostrady. W deszczu i rozmyślając o idei narodowej. Jestem pewna, że przemyślał coś w swoim życiu. Dużo się śmialiśmy, kiedy opowiadała tę historię” – wspomina Julia.
Mówi, że nie był to nagły kaprys „kontroli”, ale akt, który mówi o zachowaniu granic: musimy być odpowiedzialni za nasze słowa i chronić je na wszystkich poziomach, nawet w życiu codziennym.
Medyk Taras Lyuty mówi, że przyjechał do pracy z Iryną na dwa tygodnie, a w piątej załodze, której herbem jest wąż i różowa szpatułka, przebywał przez dwa lata. Wiosną 2022 roku Czeka napisała do niego w mediach społecznościowych i powiedziała, że brakuje chirurga.
„Poszedłem na wojnę w lutym 2022 roku. Moja załoga prawie nigdy nie jechała na front. Kiedy przyszedłem do Iry, a ona opowiedziała mi, jak zorganizowana jest jej praca… Powiedzieć, że byłem zaskoczony, to mało powiedziane. Wiedziała, jak długo wytrzyma nasza maszyna, aby wydajnie wykonać zadanie. Byłem bardzo zaskoczony” – mówi Taras Lyuty.
Pracując z Iryną, jak mówi, przestał się bać, bo każda minuta zwłoki to czyjeś stracone życie i zdrowie. Siedzenie bez pracy, dodaje, było bardzo fajne, bo dzięki temu nikt nie zginął ani nie został ranny. Jednak w takich momentach Iryna rozglądała się, który oddział potrzebuje pomocy.
„Nigdy nie padło słowo »dwieście«. Ira zawsze mówił „na tarczy”. Nadała tym słowom wiele znaczenia. Dla Rosjan 200 to tylko bilet, który wystawia się na ciało i trumnę. Mamy żołnierza, który zginął – mówi Taras.
Opowieść Tarasa Lyutego przerywa trębacz z ratusza, który gra na Rynku dla poległego żołnierza. Towarzysz Czeka milknie na kilka sekund.
„Czeka” nauczyła go i jego towarzyszy, by nie bali się okazywać miłości swoim bliskim. Rozmowę z przyjaciółmi kończyła słowami: „Pocałunek, kocham cię”. Później mężczyźni, co prawda byli zawstydzeni, ale zamiast „plus-plus”, tak odpowiedzieli Irze w krótkofalówce.
„Bardzo trudno jest spotkać w życiu taką miłość i taką osobę. Pracuję w szpitalu wojskowym. Moja praca kończy się na tym, że trafiam do Iry. Kochajcie się nawzajem, póki tu jesteście. Miłość przejawia się w poświęceniu. To jest zdolność do oddawania, zbierania i walki” – mówi szpitalNa przykład w przypadku
Do mikrofonu podchodzi matka Iryny, Oksana. Mówi, że kiedy tu przyjechała, miała wątpliwości, czy w ogóle będzie w stanie mówić. Milknie i rozlegają się głośne, długie oklaski. Oksana podchodzi do męża Wołodymyra, który stoi z boku i od czasu do czasu ociera łzy, bierze go za rękę. Będzie to robić za każdym razem, gdy straci język z podniecenia. Rodziców przytula ich najmłodszy syn Jurij. Na korytarzu babcia Iryny, Hanna, ociera łzy.
„Moja historia jest również o miłości. O tym, jak zamieniliśmy się miejscami. Co roku wyjeżdżaliśmy na wakacje całą rodziną. Kiedy dzieci były jeszcze małe, organizowaliśmy z mężem wakacje. Musieliśmy być razem i z dala od wszystkich innych. Nie wyobrażałam sobie wakacji bez dzieci. Nigdy nie powiedzieli, że się nami nie interesują. Nawet wtedy, gdy byli starsi. Kiedy dzieci podrosły, zamieniliśmy się miejscami. Czuliśmy się jak turyści, którzy niczym się nie przejmują. Świetnie się razem bawiliśmy i nie mogę pojąć, że to jest w czasie przeszłym. Moje serce nie opuszcza myśli, że to się już nigdy nie powtórzy” – mówi Oksana Tsybukh.
Później, jak dodaje, nastąpiła kolejna zamiana ról: to dzieci poszły chronić rodziców, a nie na odwrót. Oksana powtarza, że to jest przerażające i całkowicie błędne.
„Rozmawialiśmy o nazwie 'Rodzina’. Każdego ranka najlepszą wiadomością w moim życiu było: „Brzęczę” od Iry. Czasami prowadziła wideorozmowę i opowiadała na przykład, jak fajnie panowie wyposażyli prysznic. Przemówienia powinny kończyć się pozytywnymi momentami, ale póki co ich nie mam. Nie nauczyłem się o tym mówić w czasie przeszłym. Daje mi to siłę, by być tu nawet teraz. Niech Iryna da Wam całą siłę i inspirację, bo każda z Was otrzymała od niej cząstkę tej miłości – mówi Oksana Tsybukh.
Towarzysz broni Iry Wsiewołod o znaku wywoławczym „Niemiec”, który od maja 2022 r. do listopada 2023 r. był sanitariuszem 5. załogi szpitalników, mówi, że Ira faktycznie „wykształcił” go na ratownika medycznego, dał mu zrozumienie nie tylko tego, co robi, ale także dlaczego.
„Ira i ja mieliśmy dość dużo konfliktów. Bardzo rzadko się myliła, a ja nie mogłam się z tym pogodzić. Nie rozumiałem, jak to jest. Teraz wydaje mi się, że to zasługa jej doświadczenia i charyzmy. Bardzo rzadko okazywała słabość. Kiedy wchodzisz w bliską przestrzeń człowieka, nawet poprzez pracę, ludzie w komfortowym stanie otwierają się i pokazują swoje słabości, czego Ira nigdy nie zrobił. Tylko raz pokazała prawdziwe emocje, gdy zmarł nasz przyjaciel Maksym – mówi sanitariuszka.
Pavlo, inny ze towarzyszy broni Iryny, opowiada o tym, jak pojechali do Szwecji na rehabilitację i próbowali pomóc w uzyskaniu pomocy z Ukrainy.
„Jednym z rezultatów naszej pracy był 16. pakiet pomocowy ze Szwecji. Ira nie miał czasu zapoznać się z wiadomościami. Świadczy to jednak o skali „Sprawdzania”. Idź naprzód, pamiętaj o cenie, którą płacimy i mów o tym. Mów tak pewnie, jak ona” – mówi Pavlo.
Dyrektor biblioteki, Tanya Pylypets, wyłącza światło w holu i opuszcza żaluzje. Fotografka Julia Kochetova pokazuje materiał z nadchodzącego filmu o Irynie „Czeka”. Historie o szpitalnikach będą nadal opowiadane.
Śpiewający krąg
Aby dostać się do Iriny, musisz wspiąć się na koniec Pola Marsowego. Pod stopami szeleszczą małe rozgrzane od słońca kamyki, po których ślizgają się czyste, długie cienie. Ludzie gromadzą się wokół „Czeka”. Jej brat Jurij układa maty i przynosi wodę. Ludzie otwierają dwa duże parasole – różowy i, w kolorach herbu piątej załogi. Jurij prosi wszystkich, aby podeszli bliżej.
Oksana Tsybukh wśród białych kwiatów rozkłada nagrody dla swojej córki. Z boku znajdują się dwa arkusze. Takie wiadomości od znajomych i nieznajomych nieustannie pojawiają się przy grobie.
„Zostawiłeś po sobie światło, które nie gaśnie. Ja, podobnie jak znaczna liczba ludzi, zatrzymuję się teraz o godz. 9.00, wspominamy i będziemy świadczyć za tych, o których codziennie o godz. 9.00 milczymy” – czytamy w jednym z listów. W ten sposób sanitariuszka poprosiła o uhonorowanie tych, którzy za jej życia są „na tarczy”.
Ira spogląda z portretu, spokojny i uśmiechnięty. Nad krzyżem powiewają flagi. Na jednej z nich widnieje napis „W trosce o każde życie”. Oksana Cybukh poprawia kwiaty i lampy, dotyka krzyża, a wokół panuje cisza. Podchodzi do niej babcia Anna. Głośny trzmiel przelatuje z kwiatka na kwiatek.
Brat Czeka, Jurij, zebrał teksty ulubionych piosenek swojej siostry i prosi ją, aby śpiewała, a nie wstydziła się. Ludzie otwierają SMS-y. „Ukraina” Tarasa Petrynenki, kompozycje Wołodymyra Iwasiuka, słychać wiele pieśni ludowych. Okazuje się, że kiedy płaczesz, nie da się śpiewać. Rodzina Tsybukh przytula się.
Pomimo upału, piosenki na Marsie słychać przez około dwie godziny. Przez długi czas nikt nie odważy się wyjść pierwszy. Ci, którzy przyszli do „Czeka”, śpiewają tę pieśń trzy razy, która powinna być ostatnią, a i tak rozchodzą się po hymnie Ukrainy.