16 lipca mija ostateczny termin, w którym poborowi Ukraińcy muszą zaktualizować swoje uprawnienia. Według przybliżonych szacunków w kraju jest obecnie około 11 milionów mężczyzn w wieku od 25 do 60 lat, którzy teoretycznie podlegają mobilizacji. Jednak od 14 lipca ponad 4 miliony osób zaktualizowało swoje dane w taki czy inny sposób.
Liczba ta nieznacznie wzrośnie, ale teraz jest już oczywiste: co najmniej nieco ponad połowa poborowych zdecydowała się na razie nie aktualizować swoich danych. Nawet groźba wysokich grzywien czy innych problemów nie jest w stanie przekonać kilku milionów ludzi do wyjścia z pewnego rodzaju cienia i zmiany zdania: trzymania się z dala od państwa.
Oczywiście, można próbować pójść najprostszą drogą i podać najbardziej rygorystyczną definicję braku chęci niektórych Ukraińców do podporządkowania się normie ustawy o mobilizacji. Mówią, że wszyscy oni są złośliwymi oszustami, którzy zapomnieli o swoim konstytucyjnym obowiązku wobec państwa. Ale najprostsza definicja nie zawsze jest najbardziej obiektywna. Często nadmiernie upraszcza problem i prowadzi do błędnych wniosków i rozwiązań. W rzeczywistości dążenie części Ukraińców do trzymania się z dala od państwa jest również odzwierciedleniem alienacji i nieufności, które wytworzyły się w relacjach między obywatelami a aparatem państwowym. Ta nieufność nie pojawiła się ani wczoraj, ani przedwczoraj. Szczerze mówiąc, Ukraińcy rzadko nawiązywali dobre i oparte na zaufaniu relacje z władzami. Są ku temu powody historyczne.
Historia Ukrainy jest pełna tragicznych i heroicznych kart oraz oszałamiających zrządzeń losu. Ale nie to czyni go wyjątkowym, ale przypomina o długich okresach braku własnej państwowości wśród Ukraińców. Tak się złożyło, że po zakończeniu epoki książęcej władze na terytorium Ukrainy były w większości obce i reprezentowały obce interesy. Były krótkie przebłyski ich własnej państwowości. Zostały one jednak zastąpione przez wieki bezpaństwowej egzystencji. A także brak własnych elit politycznych. Ci, którzy często byli preferowani, mieli służyć Rzeczypospolitej Obojga Narodów, Moskwie lub innym ośrodkom obcych wpływów. Nie mogło to nie wpłynąć na relacje między społeczeństwem ukraińskim a władzą.
W warunkach obcej dominacji Ukraińcy nie mieli wielu opcji. Można było się zbuntować. Można było uciec. Lub po prostu staraj się mieć jak najmniej do czynienia z zagranicznymi oficjalnymi instytucjami i ich przedstawicielami.
Nieufność wobec państwa wzmacniał także fakt, że na terytorium Ukrainy władze bywały niekiedy szczególnie niebezpieczne i okrutne wobec ludności tubylczej. Zdarzało się, że państwa, do których należała Ukraina, dążyły do pozbycia się ukraińskiej grupy etnicznej i zastąpienia jej inną. W czasach rosyjsko-sowieckiego imperium komunistycznego padły jego ofiarą miliony Ukraińców. Nie trzeba być wielkim psychologiem społecznym, aby zrozumieć, jak wielka była przepaść między władzą a społeczeństwem.
Jednak Ukraińcy nie tylko starali się trzymać z dala od obcych władz. Ona też została oszukana. Przykładem jest istnienie czarnego rynku i nielegalnego handlu w późnej epoce radzieckiej. W tym czasie państwo udawało, że jest w stanie zapewnić określony standard życia oraz zestaw dóbr i usług, a społeczeństwo udawało, że szczerze w nie wierzy. Wzajemna nieufność między państwem a Ukraińcami istnieje od wielu wieków. Powstała na solidnym fundamencie historycznym i nie wzięła się znikąd. A nieco ponad 30 lat istnienia własnego państwa nie jest w stanie zrekompensować całych wieków niewoli.
Po odzyskaniu niepodległości w 1991 r. równoległe istnienie państwa i społeczeństwa trwało nadal. Niezlustrowana władza postkolonialna działała inercyjnie i skrajnie nieefektywnie, udając nową i ukraińską. W rzeczywistości nie było restartu. Nowa umowa społeczna między ukraińskimi władzami a obywatelami nie stała się rzeczywistością. Wszystko to generalnie zmuszało Ukraińców do unikania w jak największym stopniu niepotrzebnych kontaktów z państwem. Chociaż ten stan był już ich. W efekcie miliony obywateli zepchnęły się w cień i straciły zaufanie do władzy.
W okresie pierwotnej akumulacji kapitału i spontanicznego rynku lat dziewięćdziesiątych ukraińscy przedsiębiorcy w miarę możliwości unikali oficjalnych relacji z państwem. Doprowadziło to do powstania ogromnego sektora szarej strefy i przyzwyczajenia się do nieformalnych relacji między urzędnikami a przedsiębiorcami. Dopiero wprowadzenie uproszczonego systemu podatkowego w 1999 r. sprawiło, że sytuacja zaczęła się zmieniać. Do tego czasu ciągłe najazdy organów podatkowych na targowiska i wybijanie podatków w żaden sposób nie przyczyniały się do zapełniania skarbu państwa. A w 1999 r. w systemie uproszczonym zarejestrowanych było 110 201 przedsiębiorców. Małe i średnie przedsiębiorstwa zgodziły się na legalizację i płacenie oficjalnych podatków bez agentów podatkowych i przymusu, akceptując nowe, bardziej przejrzyste i zrozumiałe reguły gry.
Oczywiście nie oznacza to, że relacje między państwem a Ukraińcami stały się szczere i wzajemne na wszystkich szczeblach. Korupcja i brak profesjonalizmu nie zniknęły. TamciNawet po wprowadzeniu uproszczonego systemu podatkowego gospodarka zajmowała ważne miejsce i odpowiadała za nią znaczny udział: w przedziale 25-30% PKB. Ukraińcy starali się naprawić sytuację i sprawić, by ich kraj odniósł większy sukces. Poszliśmy na Majdan. Zmienili rząd. Jednak szereg powodów, w tym brak doświadczenia w budowaniu państwa i wysokiej jakości elit politycznych, nie pozwoliło na radykalny restart starego systemu.
Przyzwyczajenie do nieufności wobec państwa, które często wykonuje swoje funkcje w sposób przypadkowy, a prawo i zdrowy rozsądek traktuje formalnie, zawsze było w Ukraińcach wpisane. Dawniej ukrywanie się przed aparatem obcego państwa mogło uchronić ich nie tylko przed problemami, ale czasem nawet uratować im życie. Możliwość zejścia w cień w razie potrzeby i faktycznego zniknięcia z pola widzenia oficjalnych struktur pomogła wielu przedsiębiorcom stanąć na nogi i zarobić kapitał po rozpadzie ZSRR. Obecne problemy związane z mobilizacją są również echem systemowej nieufności między obywatelami a władzami. Możliwe jest przyjęcie najbardziej rygorystycznych przepisów i wprowadzenie wysokich kar pieniężnych. Strasz ludzi złymi konsekwencjami. Nie jest to jednak sposób na przekonanie milionów Ukraińców, by nie ukrywali się przed własnym państwem.
Wielu Ukraińców po prostu boi się mieć do czynienia z państwem i ludźmi, którzy je reprezentują. Niepewność rodzi strach. Ludzie aktywnie dzielą się złymi historiami o niesprawiedliwości. A to jeszcze bardziej spycha miliony Ukraińców w cień. Rosyjskie służby specjalne również nie siedzą bezczynnie i podstępnie grają na psychologii mas. W rezultacie wydaje się, że kilka milionów Ukraińców istnieje, ale żyje własnym życiem. Od dłuższego czasu nie ma wysokiej jakości komunikacji między nimi a państwem. I jak na razie nie ma specjalnej chęci jej ustanowienia. Wręcz przeciwnie, istnieje ryzyko, że jeszcze więcej Ukraińców, jeśli nie dojdzie do zmian na lepsze, będzie starało się jak najbardziej zniknąć z pola widzenia struktur państwowych.
Jeśli rząd chce odbudować zaufanie i wydobyć na światło dzienne część swoich obywateli, musi dawać pozytywne przykłady i oferować zachęty, a nie nasilać represje. Naprawianie błędów, a nie udawanie, że ich nie ma. I dotyczy to nie tylko aspektu mobilizacyjnego, ale także licznych prób zniesienia uproszczonego systemu dla przedsiębiorców i znacznego podniesienia podatków. Często efekt przymusowych działań i prostych decyzji jest zupełnie odwrotny od tego, czego się oczekuje. Chociaż na pierwszy rzut oka wydają się atrakcyjne.