W nocy z soboty na niedzielę 13 lipca nieznane drony zaatakowały skład ropy naftowej w obwodzie rostowskim w Rosji. W wyniku trafienia bezzałogowego statku powietrznego w rafinerii wybuchł silny pożar, który próbuje ugasić kilkadziesiąt osób – podały rosyjskie kanały propagandowe Telegram, powołując się na lokalne władze.
Według gubernatora obwodu rostowskiego Wasilija Gołubiewa atak miał miejsce na NPU w rejonie cimlańskim obwodu. Drony zaatakowały skład ropy naftowej po godzinie 4:00.
Filmy opublikowane przez naocznych świadków pokazują duży słup dymu unoszący się z miejsca, w którym znajdował się skład ropy, a także potężny pożar.
Według Gołubiewa na miejscu nie ma zabitych ani rannych. Pożar w składzie ropy naftowej został zaliczony do trzeciej kategorii złożoności, w jego gaszenie zaangażowanych było 49 osób i 14 jednostek sprzętu.
Gołubiew tradycyjnie obwiniał o atak Ukrainę. Rosyjskie Ministerstwo Obrony nie skomentowało ataku dronów.
Przypomnijmy, że 9 lipca drony zaatakowały szereg składów ropy naftowej i podstacji w Rosji. Eksplozje słychać było w obwodach rostowskim, biełgorodzkim, wołgogradzkim i innych miejscowościach Rosji, a rosyjskie Ministerstwo Obrony poinformowało, że rzekomo zestrzeliło 38 bezzałogowców.