W nocy 18 czerwca w Azowie w obwodzie rostowskim w Rosji, w wyniku nocnego ataku nieznanych dronów, zapalił się zbiornik lokalnego składu ropy naftowej, w którym przechowywano rosyjskie paliwo. Pożar na dużą skalę o powierzchni 5 tysięcy metrów kwadratowych. Pracownicy Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych bezskutecznie próbują ugasić m² – poinformowała służba prasowa rosyjskiego ministerstwa.
O pożarze na terenie rosyjskiego miasta Azow jako pierwszy poinformował gubernator obwodu rostowskiego Wasilij Gołubiew, który w nocy z wtorku na środę zapowiedział atak dronów. Według jego słów, ratownicy próbują ugasić otwarty ogień na zbiornikach z produktami ropopochodnymi.
Naoczni świadkowie donosili o co najmniej pięciu eksplozjach w mieście. Według naszych danych mówimy o pożarze w przybrzeżnym zakładzie „AZT ChemSintez”, znajdującym się w pobliżu terminalu portu Azow.
Następnie w służbie prasowej Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych Rosji rozpoznano pożar na dużą skalę w rafinerii. Powiedzieli, że pożar objął powierzchnię „5 tysięcy metrów sześciennych” (przypuszczalnie mówimy o około 5 tysiącach m²). Na miejscu pożaru pracuje ponad 70 rosyjskich ratowników i ponad 20 sztuk sprzętu.
Według wstępnych danych w wyniku pożaru nie było ofiar.
Przypomnijmy, że w nocy 17 czerwca bezzałogowce zaatakowały obiekty wojskowe okupantów w trzech regionach Rosji – w szczególności wybuchy rozległy się w zakładach metalurgicznych i fabryce traktorów w Nowolipiecku. Wcześniej, 14 czerwca, Rosjanie ogłosili zmasowany atak dronów na tymczasowo okupowany Krym – według okupantów półwysep zaatakowało wówczas 87 dronów, podobno wszystkie zostały zestrzelone.