We Lwowie żona poległego obrońcy Ukrainy Andrija Murawskiego, Wiktoria Trybusza, otworzyła kawiarnię. „Kawa dla dwojga” została zainaugurowana pod koniec marca br. przy al. Czornowiła 77. Lokal stał się spełnieniem marzeń, ponieważ para chciała otworzyć rodzinną kawiarnię. W tym celu Wiktoria Trybuszna zmieniła zawód, uczęszczała na kursy i otrzymywała wsparcie w postaci bonów od Rady Miejskiej Lwowa. Opowiadamy historię żony poległego obrońcy.
„To było wewnętrzne powołanie w obu”
Viktoriia Trybushna pochodzi z Chersonia i od 2017 roku mieszka we Lwowie. Kobieta przeprowadziła się tu z synem, który wstąpił do lwowskiego kolegium. Nawiasem mówiąc, oprócz męża, syn Wiktorii również poszedł bronić Ukrainy przed rosyjskimi najeźdźcami na początku inwazji na pełną skalę.
„To było coś w rodzaju wewnętrznego powołania w nas obojgu. Nie zaprzeczyłem ani pierwszemu, ani drugiemu. Rozumiem, że to dorośli dokonują wyborów. Jesteśmy z Chersonia, miasto było jednym z pierwszych, które zostało zajęte. Mieszkali tam wtedy moi rodzice. Syn natychmiast powiedział: „Cóż, czekasz na przybycie Sił Zbrojnych Ukrainy i wyzwolenie Chersonia. A kim są te Siły Zbrojne, co to za mityczni ludzie, jeśli nie my, jeśli nie my, to nie my wstaliśmy i wyszliśmy? To był jego świadomy wybór, mimo że miał wtedy 18 lat – mówi Wiktoria Trybushna.
Ale mąż Wiktorii, Andrij Murawski, który na początku wojny miał 50 lat, nie został przyjęty w szeregi Sił Zbrojnych Ukrainy w wojskowym biurze rejestracji i poboru, ponieważ nie przeszedł badań lekarskich ze względów zdrowotnych. Zwrócił się więc do batalionów ochotniczych.
„Był bardzo urażony, gdy w jednym z batalionów powiedziano mu, że nie jest już w tym wieku: „Zostań w domu przy swojej kobiecie i spaceruj z psem”. To było dla niego bardzo obraźliwe, że został zdewaluowany. I w tym czasie rozpoczęła się rekrutacja 125. brygady Lwowskiej Obrony Terytorialnej. I tak się złożyło, że chłopaki odeszli i weszli do tej samej brygady – wspomina Wiktoria Trybusza.
Tak więc w pierwszych miesiącach wojny mąż i syn Wiktorii stanęli w obronie kraju. Wtedy kobieta nalegała, by oboje nie służyli razem.
„Bardzo się bałam, że będą służyć razem. Zrozumiałam, że to Andrij będzie odpowiedzialny za Valeliy, a Valeriy za Andriya” – powiedziała kobieta.
Viktoriia Trybushna mówi, że nie przepuściła okazji, by zobaczyć się z mężem.
„Przy każdej okazji można było przyjść, wziąć bilet i pojechać. Bez zadawania pytań” – dodaje kobieta.
Ale następne zaplanowane spotkanie nigdy się nie odbyło, w zeszłym roku mężczyzna zmarł.
„W mieście Bachmut 7 lutego zmarł mężczyzna. 6 lutego rozmawialiśmy ponownie. To była bardzo trudna rozmowa. Wydaje się, że Andrzej zrozumiał, że była ostatnia. Bo było kilka pożegnalnych słów i zaleceń. Coś, czego człowiek w normalnych okolicznościach by nie wypowiedział. Ostatnie słowa, które mnie wtedy zszokowały, brzmiały: „Musisz być przygotowana na wszystko, nie martw się – ta rozłąka może być dłuższa niż się spodziewamy”. Do końca życia, o wiele dłużej” – wspomina Viktoriia Trybushna.
Andrij Murawski został pochowany we Lwowie na Polu Marsowym. Victoria odwiedza go przy każdej okazji.
„Często odchodzę, gdy coś nie wychodzi. Kiedy mam jakieś osobiste pytania, udaję się tam po radę. Kiedy są jakieś radosne chwile, idę i opowiadam im o jakichś problemach, smutkach” – mówi kobieta.
„Chciałem stworzyć miejsce do komunikacji”
Kawiarnia „Kawa dla dwojga” jest realizacją wspólnego marzenia z mężem, ponieważ para chciała otworzyć małą przytulną kawiarnię. Teraz, dla kobiety, jest to wspomnienie mężczyzny.
„Ktoś dalej buduje pomniki, ktoś pisze wiersze, książki, ktoś maluje obrazy. A ja mam taki pomnik o moim mężu, na cześć mojego męża, ku pamięci mojego męża” – mówi Wiktoria Trybushna.
Po śmierci męża kobieta wyraźnie zrozumiała, że chce otworzyć kawiarnię, ale, jak mówi, nie była na to gotowa.
„Pewnego dnia zobaczyłem ogłoszenie o naborze na szkolenie do rozpoczęcia własnej działalności dla weteranów wojennych z naszej rady miejskiej. Dla mnie był to jakiś znak z góry. Zgłosiłem się i zostałem przyjęty. Był to już swego rodzaju pierwszy szybki krok w kierunku wdrożenia. I dopiero wtedy rozpoczęły się poszukiwania lokalu, zakup sprzętu, aranżacja, naprawy” – mówi Viktoriia Trybushna.
Kobieta otrzymała również pomoc finansową od miasta – bon na 300 tys. U.S.A.
„Ten certyfikat zrekompensował mi zakup sprzętu, są to: ekspres do kawy, młynek do kawy. Cały sprzęt” – mówi kobieta.
„Kawa dla dwojga” otworzyła swoje podwoje dla mieszkańców Lwowa 28 marca tego roku.
„Kiedy się otworzyliśmy, zapanowała kompletna panika. Przez pierwsze dwa miesiące pracowałam tu sama, bez personelu. Próbuję zrozumieć, jak ta instytucja będzie funkcjonować i jak będzie żyć” – wspomina VictoNa przykład w przypadku Stanów Zjednoczonych Ameryki, Stanów Zjednoczonych Ameryki i Stanów Zjednoczonych Ameryki,
Teraz kobieta ma pracowników, a ona sama zajmuje się głównie zarządzaniem.
„To jest żywy organizm. Zawsze czegoś potrzebujesz albo nie potrzebujesz. Musicie przyjść i zobaczyć, albo pomóc, albo wymienić. To małe dziecko, z którym trzeba się bawić i opiekować nim” – powiedziała kobieta.
Kawiarnia Victoria’s ma również ważną misję społeczną. Swoim zakładem kobieta chce zachęcić pary do cieszenia się komunikacją i wspólnymi chwilami.
„Chciałem stworzyć przestrzeń do komunikacji, aby ludzie zwracali na siebie uwagę. Znamy już naszych klientów z widzenia, znamy ich z imienia i nazwiska, znamy ich preferencje. Kiedy ktoś przychodzi, wiemy, jaki będzie, nawet nie pytając” – mówi z uśmiechem Viktoriia Trybushna.
„Kawa dla dwojga” działa przy al. Czornovil 77. Przypomnijmy, że we Lwowie powstała mapa firm weteranów – mieszkańcy i goście miasta są zachęcani do wspierania przedsiębiorstw założonych przez obrońców, a także ich bliskich.