W Rosji od kilku tygodni trwają zakrojone na szeroką skalę czystki w szeregach generałów. Rozpoczęły się one od aresztowania pierwszego wiceministra obrony Timura Iwanowa. Stało się to 23 kwietnia, gdy Siergiej Szojgu stał jeszcze na czele resortu i mało kto przewidywał jego dymisję. To właśnie teraz jesteśmy tak mądrzy i wiemy, że sprawa Iwanowa była pierwszym ciosem dla potężnego i pozornie niezniszczalnego klanu wieloletniego ministra obrony.
Co więcej, nadal nie jest do końca jasne, dlaczego dokładnie Timur Iwanow został uwięziony. Oczywiście, powodów do jego uwięzienia było aż nadto. To za jego pośrednictwem zawierano kontrakty na wszelkie budownictwo wojskowe, także na terenach okupowanych, gdzie nowo wybudowany (a raczej „niewybudowany”) budynek można było od razu spisać na straty jako taki, który został „zniszczony przez ukraińskie rakiety”. Timur Iwanow ukradł nawet nie miliony, ale miliardy. Co więcej, nie ukrywał luksusowego życia swojego oraz swoich żon i kochanek. Ale kradł nie tylko dla siebie, nie bez powodu nazywano go „portfelem Szojgu”, to znaczy cały klan Szojgowa żywił się pieniędzmi, które ukradł wojsku.
Początkowo byłemu pierwszemu wiceministrowi postawiono dość absurdalny zarzut – łapówkę w wysokości miliona (część 6 art. 290 Kodeksu Karnego Federacji Rosyjskiej). Z takimi pieniędzmi jego żona nawet nie poszła na kawę. Wtedy kwota łapówki została gwałtownie zwiększona do miliarda Ale to wciąż nie jest przekonujące.
Wszyscy wiedzieli, że armia rosyjska to jaskinia korupcji, ale do tej pory z jakiegoś powodu nikt tak naprawdę nikomu nie przeszkadzał, a tu, jak mówią Rosjanie, „tu jest babcia i dzień św. Jerzego”. Oznacza to, że nie chodzi o przekupstwo, ale o coś innego. Spróbujmy dowiedzieć się, co.
Jak już wspomniano, aresztowanie Timura Iwanowa było swoistym preludium do rezygnacji Siergieja Szojgu ze stanowiska ministra obrony. Stanowisko, które w kontekście przedłużającej się wojny stało się właściwie drugim najważniejszym i najbardziej wpływowym w państwie rosyjskim. Owszem, formalnie wydaje się, że Szojgu awansował, został przeniesiony na sekretarza Rady Bezpieczeństwa, ale w rzeczywistości jego nowe stanowisko samo w sobie praktycznie nic nie znaczy. A co najważniejsze, nie daje dostępu do żadnych zasobów. A czym może być klan bez zasobów? Nic dziwnego, że po samym ministrze do dymisji podali się także jego zastępcy – prawa ręka Szojgu i finansista Rusłan Salikow, p.o. radcy stanu Federacji Rosyjskiej I klasy (stopień odpowiadający generałowi armii) oraz generał pułkownik Jurij Sadowenko, szef sztabu Ministerstwa Obrony.
Później jednak okazało się, że aresztowanie Iwanowa i dymisja Szojgu wraz z kompanią to dopiero początek czystek w środowisku wojskowym. Proces ten dopiero nabierał tempa. A teraz eksperci dopatrują się nawet paraleli z 1937 rokiem, kiedy Józef Stalin rozpoczął represje wobec legendarnych dowódców.
Kolejną ofiarą był generał broni Jurij Kuzniecow, szef Głównego Departamentu Kadr Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej. 13 maja został aresztowany, oskarżony również o przyjęcie łapówki na szczególnie dużą skalę (część 6 art. 290 Kodeksu Karnego Federacji Rosyjskiej).
21 maja aresztowano generała dywizji Iwana Popow, byłego dowódcę 58 Armii. Nie pamiętasz? To ten sam „generał Spartakus”, który w lipcu 2023 r. nagrał wiadomość audio do swoich podwładnych, w której ostro skrytykował władze armii. Za taką zuchwałość Popow został usunięty z dowództwa w lipcu 2023 roku. Następnie został oddelegowany do znacznie bezpieczniejszej Syrii.
W przeciwieństwie do dwóch poprzednich oskarżonych, Popow został oskarżony nie o przekupstwo, ale o oszustwo na szczególnie dużą skalę (część 4 art. 159 kodeksu karnego). Chociaż, jak mówią Rosjanie, „chrzan nie jest słodszy”. Według rosyjskiej prasy przeciwko Popowom wszczęto sprawę karną rzekomo w związku z kradzieżą i sprzedażą konstrukcji metalowych dostarczonych do budowy fortyfikacji na froncie.
23 maja poinformowano o aresztowaniu szefa Głównego Zarządu Łączności Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej generała broni Wadima Szamarina, który pełni również funkcję zastępcy szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Szamarin jest oskarżony o przyjęcie łapówki w wysokości 36 mln od Aleksieja Wysokowa, dyrektora generalnego Permskich Zakładów Telefonicznych Telta, i Eleny Griszyny, głównej księgowej, za „zwiększenie ilości produktów dostarczanych w ramach kontraktów państwowych na potrzeby rosyjskiego Ministerstwa Obrony” (część 6 artykułu 290 Kodeksu Karnego Federacji Rosyjskiej).
Jeszcze tego samego dnia aresztowano generała porucznika Władimira Wiernieckiego, szefa rosyjskiego Departamentu Porządku Obronnego. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej oskarżył go o nadużycie urzędu przy wykonywaniu rozkazów państwowych, co spowodowało straty dla państwa w wysokości 70 mln Z ustaleń śledztwa wynika, że w 2022 r. przyjął niedokończone prace „w ramach prac badawczo-rozwojowych w ramach kontraktu państwowego”.
Oprócz tych generałów aresztowano także osoby z nimi związane – łapówkarzy i podwładnych, ale nie będziemy się nad nimi szczegółowo rozwodzićAha, i weźmy pod uwagę te uboczne ofiary, które nie mają żadnego wpływu na procesy zachodzące w Moskwie.
Jak więc widać, czystki w armii nie odbywają się w określonym wektorze, ale w różnych kierunkach. „Odrąbują głowy” ludziom Szojgu, ludziom szefa Sztabu Generalnego Walerija Gierasimowa oraz przeciwnikom pierwszego i drugiego (sprawa „generała Spartakusa”). A to może być mylące dla niektórych. Otóż dlatego, że Szojgu popadł w niełaskę rosyjskiego przywódcy, ale Gierasimow podobno pozostaje na jego miejscu, więc oczywiście wszystko jest z nim w porządku. A aresztowanie Popowa całkowicie gmatwa i tak już skomplikowaną kombinację.
Jak już wspomniano, wersja korupcji może być postrzegana wyłącznie jako oficjalne wyjaśnienie, które nie ma nic wspólnego z rzeczywistymi przyczynami represji wśród generałów. W dzisiejszej Rosji system władzy, czy to polityczny, gospodarczy, czy wojskowy, jest przeżarty korupcją. Dlatego w każdej chwili każdy może trafić do więzienia (nawet sam Putin, gdy nadejdzie odpowiedni moment). Jeśli więc odrzucimy formalności, możemy zbudować dwa wyjaśnienia, dwie wersje wydarzeń.
Po pierwsze, można założyć, że Putin postanowił zastraszyć całe dowództwo wojskowe. Dlaczego? Szef Kremla już uwierzył w zwycięstwo rosyjskiej broni. I to nie tylko w Ukrainie. Ostatnie wydarzenia związane z prowokacjami granicznymi na Bałtyku czy nad rzeką Narwą pokazują, że Putin dąży do dalszego rozszerzenia swojej ekspansji, nawet na państwa członkowskie NATO. Już teraz widzi siebie jako najnowszego Napoleona lub Hitlera. Dlatego nie chce dzielić się laurami zwycięzcy (skórą niezabitego niedźwiedzia) z generałami, którzy jego zdaniem sami narobią bałaganu. Co więcej, sama wojna znacznie podniosła status wojska. A po zwycięstwie będą tak dumni, że poczują się niemal arbitrami losu. I wszelka kontrola nad nimi zostanie utracona. Nie jest więc daleko od buntu armii. Co więcej, precedens miał miejsce już w czerwcu 2023 r., kiedy jego niedawno lojalny wasal Jewgienij Prigożyn poprowadził swoich zbirów z Grupy Wagnera do zajęcia Moskwy. Ten sam Hitler miał niefortunny incydent z dowództwem Wehrmachtu, który omal nie kosztował go życia. W tym kontekście przypomnijmy sobie Stalina, który po zwycięstwie w II wojnie światowej przeprowadził zakrojone na szeroką skalę czystki w Armii Czerwonej, aby ukrócić arogancję zwycięskich generałów.
Dla Putina groźba buntu wojskowego jest znacznie gorsza niż jakakolwiek opozycja czy ewentualne spiski w jego wewnętrznym kręgu. Można więc przypuszczać, że Putin uderzył z uprzedzeniem, aby zastraszyć dowództwo armii, aby było jasne, że nie warto nawet przez chwilę myśleć o jakiejkolwiek próbie odsunięcia rosyjskiego przywódcy od władzy.
Druga wersja to zaostrzenie walki między armią a FSB. Przecież od pierwszych dni inwazji na dużą skalę, od nieudanej ofensywy na Kijów, od spalonego rosyjskiego sprzętu na ulicy Wokzalnej w Buczy, toczy się zacięta walka między obiema agencjami o to, kto ponosi winę za wszystkie te niepowodzenia. Wojskowi twierdzą, że winne są służby specjalne, które wrobiły armię, dając całkowicie fałszywy obraz stanu zdolności obronnych Sił Zbrojnych Ukrainy i gotowości społeczeństwa ukraińskiego do stawienia oporu agresorowi. A FSB zarzuca armii, że jest w jakiś sposób skorumpowana, słabo wyszkolona, niezdolna do zdobycia „jakiejś Ukrainy”, „zdobycia Kijowa w trzy dni”. A teraz jest jasne, że rosyjscy czekiści ostatecznie wygrali tę konfrontację. Wyeliminowali Szojgu i cały jego klan, a na jego miejsce na stanowisku ministra obrony postawili bliskiego im Andrieja Biełousowa. A wcześniej, oczywiście, udało im się przekonać Putina, że mają rację.
Dlatego uważam, że te wszystkie „analityczne stwierdzenia”, że Putin na poważnie wziął się za armię, że teraz rozpali korupcję w armii rozgrzanym do czerwoności żelazem, zoptymalizuje zamówienia państwowe na cele wojskowe, postawi gospodarkę na wojennej stopie, to puste słowa. Na Kremlu toczy się tradycyjna walka o władzę i wpływy, która może jedynie osłabić zdolności bojowe rosyjskiej armii. Więc nie zwracaj uwagi na to mysie zamieszanie w Moskwie, bo robi za nas swoje.