Minister energetyki Herman Gałuszczenko uważa, że nowa fala rosyjskich ataków na ukraiński system energetyczny nie będzie w stanie doprowadzić do masowych przerw w dostawie prądu, jak w 2022 i 2023 roku. Mówił o tym 6 kwietnia w Wywiad Bloomberga.
Szef resortu energii nazwał sytuację w sektorze elektroenergetycznym „trudną” i dodał, że dziś nie da się ocenić dokładnej skali zniszczeń. Galuszczenko jest jednak przekonany, że Rosjanie nie mogą spowodować powtórki blackoutów z 2022 i 2023 roku.
„Nawet w przypadku ogromnych strat będziemy mieli podstawową generację, która pokryje od 30 proc. do 50 proc. naszych potrzeb” – powiedział minister.
Jednocześnie zaznaczył, że w zależności od sytuacji w lipcu i sierpniu, konsumenci „zostaną poproszeni o oszczędzanie jak najwięcej” energii elektrycznej. Gałuszczenko potwierdził, że Ukraina nie wyklucza podwyżki taryfy za energię elektryczną dla ludności.
„Dziś sytuacja jest jeszcze trudniejsza niż w ubiegłym roku, ponieważ straciliśmy dużo energii wodnej i jesteśmy zmuszeni do przeprowadzania planowych remontów bloków jądrowych” – podkreślił. Według szefa Ministerstwa Energii, rząd bada różne możliwości finansowania remontów obiektów energetycznych.
Nawiasem mówiąc, w związku z brakiem wystarczających mocy wytwórczych w systemie, sprowokowanym ostatnimi zmasowanymi rosyjskimi atakami na ukraińskie elektrownie, Ukrenergo wprowadza harmonogramy blackoutów w sześciu regionach.