20 kwietnia 2024 roku przejdzie do historii nie tylko Ukrainy. Izba Reprezentantów Kongresu Stanów Zjednoczonych w końcu przegłosowała ustawę, która ma pomóc naszemu krajowi – ale jak. Demokratyczna mniejszość w izbie niższej oddała swoje głosy zgodnie z przewidywaniami – prawie wszyscy opowiedzieli się za Ukrainą. Ale Republikanie…
W rzeczywistości to część Partii Republikańskiej cały czas opóźniała ten proces, zamieniając go niemal w absurd. Przykładowo, w sobotę, kiedy wszystko niby było już uzgodnione, przedstawiciele tej właśnie siły politycznej starali się „jeśli nie zjeść, to przynajmniej ugryźć” projekt ustawy swoimi poprawkami.
Na przykład Victoria Spartz (przed emigracją do Stanów Zjednoczonych ta pochodząca z czernihowskiego miasta Nosiwka była znana jako Victoria Kulheiko) zażądała, aby 8 miliardów pomocy niewojskowej zostało wyrzuconych z rachunku. I Marjorie Taylor Greene, ta, która wierzyła w teorie spiskowe QAnon i nazwał węgierskiego Żyda Györgya Schwarza (znanego na świecie jako George Soros) nazistą – próbując całkowicie zakłócić cały proces. Swoją drogą, czy retoryka tej kongresmenki przypomina ci kogoś? Usłyszałem więc apel z Ławrowem, który nie tak dawno stwierdził, że największymi nazistami są ludzie pochodzenia żydowskiego. Jak sam powiedział: „Współupadek? Nie sądziłem.
Oczywiście pomysły obu tych republikanów nie przeszły. Ale, jak pokazało końcowe głosowanie, które było dla nas generalnie pozytywne, pomysł pomocy Ukrainie poparła mniej niż połowa przedstawicieli partii w Izbie Reprezentantów.
Ta sama partia, która dała światu prezydenta Ronalda Reagana – i jego legendarne zdanie o „imperium zła”. Ta sama partia, której przedstawiciel George W. Bush zniszczył jednego z najbardziej odrażających dyktatorów na Bliskim Wschodzie, Saddama Husajna. Ta sama partia, która dawno temu, w 1875 roku, nazywała się Wielka stara impreza („Wielka Stara Impreza”).
Wielu z was słyszało tę nazwę, ten skrót, GOP, ale jest mało prawdopodobne, aby wielu z was znało historię jego pojawienia się. W 1874 roku Protokół Kongresu wezwał Republikanów ta szarmancka stara impreza, ta szarmancka stara impreza. Przez rok w gazecie Cincinnati Commercial Pierwsze słowo w nazwie zostało zastąpione słowem grand. A Partia Republikańska została tak nazwana, ponieważ to właśnie ona, jej przedstawiciele, na czele z wielkim republikańskim prezydentem Abrahamem Lincolnem, bronili samego istnienia Unii (Unia, jak nazywano Stany Zjednoczone w opozycji do Konfederacja, Skonfederowane Stany Ameryki) w wojnie secesyjnej.
Jak wiadomo, bronili jej nie słowami, apelami czy sankcjami, ale bronią. Bronili swoich wartości, gdzie jedną z pierwszych była ludzka wolność – w postaci zniesienia niewolnictwa dla ciemnoskórej części amerykańskiego społeczeństwa. To właśnie za to Partia Republikańska otrzymała nazwę „wielkiej”.
A teraz… Teraz spiker Izby Reprezentantów, Mike Johnson, może mówić tyle, ile chce, o byciu „republikaninem ery Reagana”. Ale głosowanie za ukraińską ustawą, gdzie ona, Johnson, a raczej trumpowska część GOP głosowała przeciwko, wymownie pokazuje wartość tych słów (jak dotąd) pana marszałka.
Swoją drogą, o wielkości. Jak wiecie, trumpowska część Partii Republikańskiej nazywana jest niemal sekciarskim akronimem – MAGA. Ty oczywiście wiesz, że oznacza to Uczyńmy Amerykę znowu wielką. Hasło Donalda Trumpa w wyborach w 2016 roku. (Slogan, który Trump zastrzegł sobie cztery lata wcześniej.
Ale nie wszyscy wiedzą, że republikański kandydat Ronald Reagan startował w wyborach w 1980 roku z podobnym hasłem – Uczyńmy Amerykę znowu wielką. A Reagan właśnie uczynił Stany Zjednoczone wielkimi – po okresie tzw. odprężenia, kiedy poprzednicy pana Ronalda próbowali zaprzyjaźnić się z kremlowskimi dyktatorami, demokratyczny prezydent Jimmy Carter pocałował nawet sekretarza generalnego Leonida Breżniewa, a wszystko skończyło się sowieckim atakiem na Afganistan (czyż nie jest to świetna ilustracja tego, do czego prowadzi „reset” z ghulami, panie Obama?).
A Trump po prostu małpował legendarne słowa wielkiego prezydenta. Słowa, które miały odpowiednie znaczenie. Hasło 46. prezydenta jest, jak już wspomniano, tylko znakiem firmowym. Marka. Na tym polega różnica między prawdziwymi republikanami a obecnymi „wspaniałymi pradziadkami, prawnukami, złymi”. Oni, podobnie jak ci tubylcy z drewnianym samolotem, żyją w trybie kultu cargo – jeśli powiesz, że jestem zwolennikiem Reagana, to może się to sprawdzić w wyborach.
Rzecz jednak w tym, że wielkość Stanów Zjednoczonych polega przede wszystkim na tym, że kraj ten jest głównym obrońcą światowej demokracji. To właśnie z tego powodu, z powodu tych słów: „Nigdy nie zdradzimy nasze zasady i standardy. Nigdy nie zrezygnujemy z naszej wolności. Nigdy nie porzucimy naszej wiary w Boga. I nigdy nie przestaniemy dążyć do prawdziwego pokoju” – Ronald Reagan był wspaniałym prezydentem i wielkim politykiem. A jego siłą polityczną jest tak naprawdę Wielka Stara Partia.
Obecni Republikanie zasługują na nową nazwę: Mała stara impreza „Mała stara impreza”. Partia szalonych teoretyków spiskowych i fanów człowieka, który nic nie zrozumiał ze swojego stanu ani ze stanowiska prezydenta tego państwa. Partia, w której ludzie tacy jak Trump i Taylor Greene mogą szantażować wciąż względnie rozsądną większość, nie może mieć dumnego imienia, na które zasłużyła wygrana w trudnej wojnie o demokrację i wolność.