Nasi amerykańscy sojusznicy, którzy od dłuższego czasu nie potrafią rozwiązać kwestii pomocy wojskowej dla Ukrainy, nie kryją niezadowolenia z uderzeń na rosyjską infrastrukturę naftową. W tej sprawie wypowiedziało się już wielu urzędników pracujących w administracji Joe Bidena: od szefa Pentagonu Lloyda Austina i jego asystentki Celeste Wallander, po doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta USA Jake’a Sullivana. Rafinerie ropy naftowej państwa-agresora stały się teraz „obiektami cywilnymi”. Ogólnie rzecz biorąc, atakowanie obiektów przemysłowych Federacji Rosyjskiej, które pracują na rzecz wojny i pomagają finansować rosyjską machinę wojskową, nie jest ani demokratyczne, ani europejskie.
Takie wypowiedzi brzmią szczególnie cynicznie na tle brutalnych rosyjskich ataków rakietowych i bombowych na ukraiński sektor energetyczny, przedsiębiorstwa i miasta. Przykro to mówić, ale ostatnie ataki Ukrainy na Federację Rosyjską przysporzyły amerykańskim politykom znacznie większego zaniepokojenia niż zabijanie pokojowo nastawionych Ukraińców i niszczenie ukraińskich elektrowni. Z tej okazji w sieciach społecznościowych zaczęły krążyć żarty, że Stany Zjednoczone rozważają możliwość przekazania kilku baterii Patriot do Federacji Rosyjskiej w celu ochrony rafinerii ropy naftowej przed ukraińskimi dronami. Naprawdę wydaje się, że coś jest nie tak z tym światem.
Amerykańskie rekomendacje dotyczące zaprzestania ataków na rosyjski sektor naftowy nie mają sensu ekonomicznego ani militarnego. Zniszczenie rafinerii w żaden sposób nie wpłynie na wydobycie ropy. Wręcz przeciwnie, Rosja będzie musiała sprzedać więcej „czarnego złota” na rynkach zagranicznych, ponieważ nie będzie można go przetworzyć. A to może obniżyć cenę za baryłkę. Obecny wzrost cen ropy wynika z naruszenia korytarza transportowego przez Kanał Sueski w wyniku pirackich ataków Hutich i stanowiska państw OPEC w sprawie produkcji, a nie z zamknięcia rosyjskich rafinerii.
Śmieszne jest też twierdzenie, że rosyjskie rafinerie są celami cywilnymi i ich zniszczenie w żaden sposób nie wpłynie na przebieg działań wojennych. Bez paliwa agresor nie będzie w stanie zatankować swojego sprzętu i samolotu. Brak benzyny mógłby poważnie zakłócić manewrowość rosyjskiej armii. Za wypowiedziami przedstawicieli amerykańskich władz kryją się więc inne motywy. I są powody, by sądzić, że nie są zbyt szlachetni i szczerzy. Można przypuszczać, że Moskwa znalazła argumenty, by wywrzeć presję w Ukrainę i zażądać zaprzestania ataków na Rosję.
Amerykańscy urzędnicy są nieszczerzy, gdy mówią, że niszczenie rosyjskich rafinerii jest niepotrzebne. A doświadczenie Stanów Zjednoczonych w II wojnie światowej świadczy o czymś przeciwnym. Amerykanie bez wyrzutów sumienia zniszczyli swego czasu infrastrukturę wojskową, przemysłową i nie tylko III Rzeszy, Japonii i ich sojuszników.
W styczniu 1943 roku, podczas konferencji w Casablance, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania podjęły decyzję o rozpoczęciu kampanii bombardowań strategicznych przeciwko Niemcom. Celem bombardowań miały być zarówno obiekty przemysłu wojskowego, węzły komunikacyjne, elektrownie, jak i niemieckie miasta. Operacja otrzymała kryptonim Z bliska. Początkowo III Rzesza w mniejszym lub większym stopniu zdołała przystosować się do alianckich ataków lotniczych. Ale już w pierwszej połowie 1944 roku Niemcy zaczęły pilnie redystrybuować swój potencjał przemysłowy, który został częściowo zniszczony. Jednak największym ciosem dla potęgi przemysłowej Rzeszy było zniszczenie fabryk produkujących syntetyczną benzynę, gumę i amoniak.
Od lipca 1944 r. do kwietnia 1945 r. połowa wszystkich bomb zrzuconych przez amerykańskie i brytyjskie siły powietrzne została zrzucona na przemysł naftowy i paliwowy oraz infrastrukturę transportową. Alianci przeprowadzali również regularne naloty na rafinerie ropy naftowej w Rumunii, które służyły jako główne źródło ropy naftowej dla Rzeszy. Ataki na szyby naftowe, rafinerie i składy ropy naftowej okazały się bardzo skuteczne i w znacznym stopniu przyczyniły się do ogólnego załamania niemieckiej gospodarki pod koniec wojny. Według Ministra Uzbrojenia i Produkcji Wojskowej III Rzeszy, Alberta Speera, w sensie technicznym Niemcy zostały pokonane 12 maja 1944 roku, kiedy to w wyniku zmasowanych bombardowań aliantów zniszczono 90% fabryk produkujących paliwo syntetyczne. Z powodu niedoborów paliwa samoloty Luftwaffe często nie wzbijały się w powietrze nawet przy sprzyjającej pogodzie, a piloci nie mieli możliwości szkolenia. Siły lądowe Wierchmachtu zostały zmuszone do holowania ciężarówek za pomocą bydła. Często brakowało benzyny do czołgów i pojazdów opancerzonych. Wszystko to znacznie pogorszyło manewrowość armii niemieckiej, która wcześniej była istotną przewagą Wehrmachtu.
Bombardowania wpłynęły również na rozwój najnowszych typów broni niemieckiej. Czy Stany Zjednoczone i Wielka Brytania byłyby w stanie pokonać swoich przeciwników, gdyby niemieckie fabryki pracowały na pełnych obrotach, rumuńska ropa naftowa była rafinowana w licznych rafineriach na potrzeby Wehrmachtu, a niemieccy naukowcy mogliby bezpiecznie opracowywać pociski rakietowe, łodzie podwodne, samoloty odrzutowe i przeprowadzać eksperymenty nad produkcją Pierwsza bomba atomowa?
Sytuacja na froncie rosyjsko-ukraińskim jest trudna. Wojna z agresorem weszła w przedłużającą się fazę. Jest mało prawdopodobne, aby Ukraina była w stanie pokonać Rosję, a przynajmniej sprawić jej krytyczne kłopoty, co może przechylić szalę na naszą korzyść, bez niszczenia rosyjskiej gospodarki i kompleksu wojskowo-przemysłowego. Tak długo, jak przedsiębiorstwa kompleksu wojskowo-przemysłowego działają przez całą dobę na terytorium Federacji Rosyjskiej, dopóki rafinerie stabilnie zaopatrują rosyjską machinę wojskową w paliwo, dopóki infrastruktura energetyczna i inna infrastruktura przemysłowa pozostają nienaruszone, wojna będzie trwać. A szanse na zmianę jego kursu są niewielkie.
Każdego dnia Rosja produkuje śmiercionośną amunicję, pociski, drony i naprawia sprzęt wojskowy. Jej gospodarka nie tylko nie upada, ale rośnie dzięki zwiększonym wydatkom na wojsko. Działająca gospodarka to dochody budżetowe, które następnie są przekształcane w narzędzia do zabijania Ukraińców i niszczenia naszego państwa. Idealnie byłoby, gdyby zniszczenie rosyjskiej gospodarki zostało dokonane za pomocą zachodnich sankcji. Ale nie działają tak, jak powinny. Dlatego konieczne jest zniszczenie potęgi wojskowo-przemysłowej Federacji Rosyjskiej w inny sposób – militarnie.
Ukraina ma już pewne zdolności do uderzenia na terytorium Rosji. Ale nadal są zbyt ograniczone. Ważne jest, aby zwrócić uwagę nie tylko na rafinerie, ale także na przedsiębiorstwa przemysłowe i naukowo-technologiczne. Zniszczenie rosyjskiego sektora energetycznego jest również celowe i sprawiedliwe. W promieniu zniszczenia ukraińskich dronów znajduje się już kilka ciekawych i dość potężnych obiektów energetycznych państwa-agresora. Byłoby wspaniale, gdyby Ukraina miała możliwość zniszczenia uralskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego, w którym znajduje się wiele ważnych dla agresora przedsiębiorstw. Wątpliwe jest, by Kreml dysponował wystarczającą liczbą systemów obrony powietrznej, aby objąć nimi całe swoje gigantyczne terytorium.
Istnieją poważne powody, by sądzić, że prawdziwą konsekwencją odmowy uderzenia na Rosję może być ukraińska porażka. Wobec ograniczonego efektu sankcji i niezdolności Zachodu do zapewnienia produkcji broni dla Ukrainy w wymaganych ilościach, mamy niewielki wybór. Jeśli rosyjska potęga przemysłowa i sektor kompleksu wojskowo-przemysłowego pracują na pełnych obrotach, nie mamy szans na odwrócenie losów wojny.