Rankiem w środę 6 marca w obwodzie kurskim w Rosji wybuchł pożar w magazynie paliw i smarów. Według lokalnych władz pożar miał być spowodowany atakiem drona szturmowego.
Gubernator obwodu kurskiego Roman Starowojt powiedział, że w rejonie żeleznogorskim, który znajduje się ponad 80 km od granicy z Ukrainą, skład paliw został zaatakowany przez bezzałogowy statek powietrzny. Rosjanie tradycyjnie obwiniają Ukrainę o atak.
Według Starowoita płonie zbiornik paliwa. W wyniku pożaru nie było ofiar, na miejscu pracują służby ratunkowe.
Rosyjskie kanały propagandowe na Telegramie poinformowały, że dron zaatakował Michajłowski Zakład Górniczo-Przeróbczy w Żeleznogorsku, na terenie którego znajdowały się zbiorniki z paliwem.
Dodamy, że gubernator obwodu woroneskiego również 6 marca poinformował o ataku rzekomo ukraińskiego bezzałogowego statku powietrznego. Według niego rosyjska obrona przeciwlotnicza miała zestrzelić drona, a później rzekomo wyeliminować drugiego, typu samolotowego. Według rosyjskich kanałów propagandowych Telegram dron próbował zaatakować lotnisko wojskowe Baltimore w Woroneżu, położone 175 km od granicy z Ukrainą.
Przypomnijmy, że 5 marca w składzie ropy naftowej w obwodzie biełgorodzkim doszło do eksplozji i wybuchł pożar. Rosjanie rzekomo ogłosili atak bezzałogowego statku powietrznego, w wyniku którego zapaliły się trzy zbiorniki składu ropy. Ponadto ukraińska broń masowego rażenia, powołując się na źródła w Głównym Zarządzie Wywiadu, poinformowała, że atak na skład ropy naftowej był operacją oficerów ukraińskiego wywiadu. Jednocześnie nie ma obecnie oficjalnych komentarzy na temat pożaru w obwodzie biełgorodzkim.