Szósty dzień z rzędu Rosja nie rozmieściła na Morzu Czarnym okrętów Floty Czarnomorskiej. To za sprawą porażki okrętu patrolowego „Siergiej Kotow”, który został zniszczony przez ukraińskie wojsko 5 marca – powiedział na antenie telethonu rzecznik ukraińskiej marynarki wojennej Dmytro Pletenczuk.
Według rzecznika Marynarki Wojennej, po ataku na jeden z najnowszych okrętów Marynarki Wojennej FR na Morzu Czarnym nie odnotowano ani jednego okrętu Floty Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej. Już szósty dzień z rzędu Rosjanie wykorzystują lotnictwo do ataków na ukraińskie miasta, bo tylko w ten sposób mogą zrekompensować brak nosicieli rakiet na Morzu Czarnym.
Oprócz tego, że Rosjanie nie rozmieszczają na Morzu Czarnym okrętów patrolowych i innych, znacznie zmniejszyła się również liczba statków w portach tymczasowo okupowanego Krymu. Według Dmytro Pletenczuka na Krymie jest obecnie tylko kilka osób, których nie można było przyjąć w Noworosyjsku, Soczi i Tuapse.
5 marca Siły Zbrojne Ukrainy przy pomocy pięciu dronów morskich uderzyły w korwetę rosyjskiej Floty Czarnomorskiej „Siergiej Kotow”, która weszła w skład floty podczas pełnoskalowej inwazji Rosji w Ukrainę. W wyniku trafienia dronami morskimi Magura V5 okręt patrolowy zatonął, zabijając siedmiu rosyjskich żołnierzy i raniąc co najmniej 27 kolejnych.
Rosjanie poinformowali, że na okręcie znajdował się również śmigłowiec, który również został zniszczony. Według ukraińskich mediów był to okrętowy śmigłowiec transportowo-bojowy Ka-29.
Niecały miesiąc przed zniszczeniem Siergieja Kotowa ukraińskie wojsko zaatakowało 14 lutego dronami morskimi duży okręt desantowy Cezar Kunikow. Okręt należał również do serii najnowszych okrętów rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.