Ukraiński pogranicznik, który walczy z rosyjskimi okupantami niemal od pierwszych dni po rozpoczęciu inwazji na pełną skalę, przez 11 godzin zastawił zasadzkę, aby wyeliminować oficera armii rosyjskiej. O historii snajpera ze znakiem wywoławczym „Krasivyi” Powiedział w Państwowej Służbie Granicznej Ukrainy w środę 7 lutego.
Podobno obrońca otrzymał pseudonim już pierwszego dnia pobytu w szeregach ukraińskiej straży granicznej i jest z nim związany od ponad 20 miesięcy.
„Zazwyczaj przed pojawieniem się „Krasyve” na miejscu okupanci czuli się wolni, chodzili w grupach, pozwalali sobie stać, palić… Ale wszystko zmienia się po pierwszym strzale” – powiedział w SBGS.
Swoje umiejętności i doświadczenie bojowe zdobywał na pozycjach bojowych w okolicach Marjinki, Piskiego i Łymanu. Dokładnie przestudiował zachowanie wroga w różnych miejscach, a także opanował sztuczki do prawidłowego wykonania zadań. Jednym z nich było wytropienie rosyjskiego oficera.
wideo Państwowej Służby Granicznej Ukrainy
„Rosjanie mieli w tym czasie rotację i Krasivyi musiał ustalić, który z nich jest dowódcą. ” Po 11 godzinach obserwacji udało mi się trafić w cel pierwszym strzałem” – powiedział zawodnik.
Powiedział też, że często musi pracować w ekstremalnych warunkach. Ze względu na pojedynczy „decydujący” strzał żołnierz może dość długo pozostawać w nieruchomej pozycji strzeleckiej.
Podczas całego pobytu na linii frontu organizm wojownika już się przystosował i stwardniał, a teraz, według niego, nawet w dość niskich temperaturach nie zamarza.
Snajper uważa swoją pracę za ważną i będzie atakował okupantów tak długo, jak długo będą na ukraińskiej ziemi.