Pracownicy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Charkowie zatrzymali 34-letnią kobietę, która wycelowała rosyjskie rakiety w domy cywilne. W jej wyniku dziewięć osób zostało rannych. W środę, 21 lutego, Zgłoszone w służbie prasowej SBU.
Według śledczych to dzięki kobiecie 23 stycznia 2024 r. około godziny 22:00 rosyjskie wojsko wystrzeliło pociski S-300 i Ch-22 w rejony Kijowa i Chołodnohirska w Charkowie.
„Następnie, w wyniku ataku nieprzyjaciela, uszkodzone zostały domy prywatne, placówka oświatowa i firma pocztowa. W wyniku zniszczeń trzeba było eksmitować 16 cywilów, w tym dwoje dzieci. Dziewięciu mieszkańców regionalnego centrum zostało ciężko rannych”– napisano w oświadczeniu.
24 stycznia na miejsce ataku przybył rosyjski agent, który zebrał informacje o uszkodzonej infrastrukturze i rannych. SBU zatrzymała kobietę, gdy prowadziła rekonesans w pobliżu domów ostrzeliwanych przez wojska rosyjskie. Skonfiskowano jej telefon, którym robiła zdjęcia skutków ostrzału i wysyłała je okupantom.
Zdrajczynią okazała się 34-letnia Charkówka, która została zwerbowana przez rosyjskie służby specjalne na początku 2024 roku. Okupanci wypłacili kobiecie zaliczkę na dalsze działania rozpoznawcze i dywersyjne przeciwko Ukrainie. Następnie sprawczyni podała Rosjanom współrzędne najgęściej zaludnionych obszarów miasta, a także geolokalizację budynków, które jej zdaniem mogłyby być wykorzystywane przez Siły Obronne. Ponadto zbierała dane wywiadowcze na temat przemieszczania się jednostek Sił Zbrojnych Ukrainy na kierunku frontu wschodniego.
„Aby zebrać informacje, zdrajczyni chodziła po mieście i nagrywała ukraińskie przedmioty własną kamerą w telefonie. Ze względu na konspirację komunikacji z agresorem oskarżona usuwała raporty, które codziennie wysyłała do Rosji”.– powiedział SBU.
Śledczy SBU powiadomili zatrzymanego o podejrzeniu zdrady stanu wojennego. Kobieta przebywa w areszcie. Grozi jej dożywocie.