W wyniku ostrzału piekarni w tymczasowo okupowanym Lisiczańsku 3 lutego zginął jeden z ministrów tzw. „Ługańskiej Republiki Ludowej” Ołeksij Poteleszczenko. Poinformowały o tym rosyjskie media propagandowe, powołując się na przedstawiciela okupacyjnego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych.
Ołeksij Poteleszczenko stanął na czele Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych tzw. „ŁRL”. Ministerstwo potwierdziło, że okupant zginął w wyniku ostrzału placówki w Lisiczańsku 3 lutego.
Syn likwidowanego okupanta powiedział, że Poteleszczenko rzekomo przyszedł do restauracji Adriatyk na urodziny deputowanego okupacyjnego Iwana Żushmy. W czasie ostrzału on i inni goście znajdowali się w domu.
Ołeksij Poteleszczenko pochodzi z obwodu odeskiego, studiował na Uniwersytecie Charkowskim. W 2014 r. dołączył do bojowników. Był p.o. ministra infrastruktury tzw. „ŁRL”, a później został ministrem ds. sytuacji nadzwyczajnych.
Obecnie nie wiadomo, czy podczas ostrzału zginęli inni wysocy rangą funkcjonariusze reżimu okupacyjnego.
3 lutego Rosjanie ogłosili ostrzał rzekomego obiektu cywilnego, w wyniku którego miało zginąć 28 osób. Okupanci tradycyjnie oskarżali Ukrainę o atak na infrastrukturę cywilną. Wspólna Grupa Zadaniowa Tawrija zaprzeczyła oskarżeniom i stwierdziła, że w momencie ostrzału piekarni po stronie ukraińskiej nie miały miejsca żadne działania wojenne.
Pomimo tego, że okupanci ogłosili ostrzał instytucji cywilnej, przedstawiciele Lisiczańskiej Miejskiej Administracji Wojskowej i okoliczni mieszkańcy informowali, że był to zakład adriatycki, który Rosjanie założyli jako piekarnię na potrzeby rosyjskiego wojska po okupacji latem 2022 roku. Oprócz pieczenia chleba dla Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, przedstawiciele okupantów zbierali się w placówce, aby organizować spotkania i świętować różne wydarzenia.
Według lokalnych mieszkańców, opublikowane przez Rosjan listy zabitych w ataku z 3 lutego to w większości kolaboranci i urzędnicy, którzy od dawna współpracują z okupantami. W szczególności lokalni mieszkańcy informowali, że na liście ofiar znalazł się właściciel Adriatyku oraz lokalny biznesmen, który prowadził również sklepy w mieście.