Zespół ortopedów traumatologów z Narodowego Centrum Rehabilitacji Nieprzerwanej zdołał uratować nogę 25-letniego obrońcy Illii Dmytryszyna ze wsi Borszczowicze w obwodzie lwowskim. Przewidywano, że przez sześć miesięcy będzie krzyczał do łóżka, a nawet straci nogę, a trzeciego dnia po operacji wyszedł na zewnątrz o kulach.
Facet zgłosił się na ochotnika do wojska rok po rozpoczęciu inwazji na pełną skalę. Mówi, że był to jego obowiązek zarówno wobec kraju, jak i wobec swojego młodego syna. Podarowaną przez syna maszynę do pisania przymocował do kamizelki kuloodpornej, która nieustannie przypominała mu, że walczy o swoją przyszłość, Powiedzieć w Centrum.
Ilja ma wykształcenie medyczne, myślał, że zostanie sanitariuszem w wojsku, ale został strzelcem maszynowym 80 Oddzielnej Brygady Desantowo-Szturmowej. W jej ramach walczył na kierunku Bachmutu, gdzie we wrześniu ubiegłego roku w rejonie Kliszczijiwki otrzymał ciężką ranę postrzałową nogi. Ranny został przewieziony do Charkowa, gdzie lekarze ustabilizowali jego stan, zainstalowali zewnętrzne urządzenie mocujące i wysłali go do Lwowa.
Ilya zgłosił się do centrum z masywnym ubytkiem tkanek miękkich w okolicy uda i dużym ubytkiem w kości udowej – około 7 cm. Ortopedzi traumatolodzy podjęli się uratowania jego kończyny.
„Najpierw pokonali infekcję i wyleczyli ranę, następnie unieruchomili kość udową płytką i wypełnili ubytek kostny przekładką cementową z antybiotykiem metodą Masquelet. Metoda ta umożliwia zastąpienie masywnych ubytków dużych kości poprzez wytworzenie wokół ubytku membrany wypełnionej przekładką cementową” – powiedział ortopeda traumatolog Jurij Kit. Po uformowaniu muszli traumatolodzy usunęli wypełniacz i przeszczepili przeszczep kostny z miednicy pacjenta. Interwencja zakończyła się sukcesem – kończyna została uratowana.
„Przewidywano mi, że będę leżał w łóżku przez około sześć miesięcy. Bardzo się tego bałam. Ale trzeciego dnia po pierwszej operacji wyszedłem na zewnątrz o kulach”.— mówi Ilja.
Rehabilitacja obrońcy wciąż trwa, ale już myśli o powrocie na front. Mówi, że nie może pozwolić, aby jego syn też musiał walczyć.