Państwowe Biuro Śledcze zgłosiło kolejne podejrzenie Dmytro Mamonowi, strzelcowi rosyjskiej rakiety w charkowskiej wsi Groza, w wyniku czego w miejscowej kawiarni zginęło 55 osób. Mężczyzna, który wraz z bratem Wołodymyrem pomagał Rosjanom w ostrzale obwodu charkowskiego, pracował również jako patrol okupacyjny, Zgłoszone w służbie prasowej SBI w poniedziałek 12 lutego.
Według śledztwa po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji Rosji w Ukrainę Dmytro Mamon przeszedł na stronę okupantów i zaczął wykonywać ich polecenia. W szczególności podczas okupacji obwodu charkowskiego mężczyzna rozpoczął pracę w patrolu wroga w Kupiańsku.
„Razem z rosyjskim wojskiem pełnił służbę na punktach kontrolnych, wystawiał mandaty okolicznym mieszkańcom, a nawet konfiskował im samochody. Co więcej, zdrajca przekazał zajęte pojazdy rosyjskim siłom bezpieczeństwa. Za swoją pracę otrzymywałem 45 tysięcy rosyjskich miesięcznie”.– poinformowała służba prasowa SBI.
Po wyzwoleniu Kupiańska Dmytro Mamon wraz z bratem uciekli na tereny kontrolowane przez Rosję. On i jego starszy brat, Wołodymyr Mamon, zostali powiadomieni o podejrzeniu na podstawie części 2 art. 111 Kodeksu karnego (zdrada stanu). Braciom grozi dożywocie.
Przypomnijmy, że 30-letni Wołodymyr i 23-letni Dmytro Mamoniw zostali zdemaskowani przez śledczych SBU w celu dostosowania rosyjskiego ataku na kawiarnię we wsi Groza, położonej w obwodzie charkowskim. Dzięki ich pomocy Rosjanom 5 października 2023 r. w lokalnej kawiarni zginęło 55 osób, które przybyły na pogrzeb poległego żołnierza. Jednocześnie bracia rozumieli, że w wyniku ataku wroga na pewno zginą cywile – ich znajomi ze wsi Groza, także ci, którzy przekazywali im informacje.