59-letni obrońca z Przykarpacia, który doznał dwóch zawałów serca i dwóch udarów, wraca do zdrowia w Niezłomnym Narodowym Centrum Rehabilitacji we Lwowie. Obecnie pracują z nim fizjoterapeuci, terapeuci zajęciowi oraz psycholog. Żołnierza gnębi myśl, że nie ma go ze swoimi towarzyszami.
Major Iwan Holiuka urodził się w Kołomyi i przez około 20 lat pracował w organach ścigania. Wraz z początkiem wojny wstąpił do miejscowej obrony terytorialnej, a dwa miesiące później służył już w obwodzie donieckim, był zastępcą dowódcy batalionu ds. wsparcia moralnego i psychologicznego, wspierał morale żołnierzy i przewoził ciała poległych na polu bitwy. Powiedział, że najtrudniejszą rzeczą było spojrzeć matce w oczy i powiedzieć, że jej syn umarł. Czułem stratę każdego żołnierza tak, jakby była to sprawa osobista. Z czasem mężczyzna stał się ciężki nie tylko w duszy, ale i w sercu, zaczął odczuwać palący ból, ale na badania na froncie nie było czasu. Zrobiłem je dopiero kilka miesięcy później, kiedy zrobiło się bardzo źle, Zgłoszone w szpitalu.
W Zaporożu u oficera zdiagnozowano powtórny atak serca. Pierwszą niósł na nogach. Aby przywrócić przepływ krwi w uszkodzonym obszarze serca, zainstalowano stent. Ale to nie wystarczyło. W tym czasie choroba dotknęła również naczynia krwionośne obrońcy, dlatego lekarze z Zaporoża wysłali pacjenta do Kijowa na kolejną operację – pomostowanie aortalno-wieńcowe. Po interwencji Iwan został wysłany do Lwowa, do ośrodka „Niezłomny”.
Już pierwszej nocy ciśnienie krwi obrońcy wzrosło, prawa połowa ciała osłabła, a lekarze podejrzewali udar. Na tomografii komputerowej radiolodzy stwierdzili, że mężczyzna miał udar niedokrwienny. Podczas badania zdiagnozowano u niego również inny wcześniejszy udar mózgu. Krwotok śródmózgowy był już na etapie resorpcji. Major przeszedł ją prawdopodobnie zaraz po operacji serca.
«Takie udary zwykle występują jako powikłania po operacji. Dlatego, jak powiedział nam żołnierz, czuł i nadal odczuwa czasami jednostronne drętwienie kończyn. Ale drugie uderzenie było znacznie łatwiejsze. Problemy z mową i koordynacją trwały zaledwie kilka godzin. Pacjent został leczony lekami na czas i nie ma deficytów neurologicznych”., powiedziała kardiolog i lekarz medycyny rehabilitacji ruchowej Hanna Bordiuzhenko.
Obecnie pacjent wraca do zdrowia. Pracują z nim fizjoterapeuci, terapeuci zajęciowi oraz psycholog. Dręczy go myśl, że nie ma go ze swoimi wojownikami. „Byłem na swoim miejscu. Nie było łatwo, ale wiedziałam, co robię i dlaczego. A tutaj nadal musisz zrozumieć: gdzie jesteś, kim jesteś i jaki masz status” – mówi obrońca. Dlatego po wyzdrowieniu chce, jeśli zdrowie mu na to pozwoli, kontynuować służbę.