Na lewym brzegu Kijowa w wyniku wybuchu granatu we własnym mieszkaniu zginęły dwie osoby. Ranny został również krewny jednej z ofiar. Zgłoszone w służbie prasowej kijowskiej milicji w niedzielę 19 listopada.
Według funkcjonariuszy organów ścigania do zdarzenia doszło w niedzielę wieczorem w dzielnicy dnieprowskiej w Kijowie. Wtedy jeden z sąsiadów skontaktował się z policją i zgłosił eksplozję.
„Wcześniej policja ustaliła, że w wyniku detonacji granatu zginęli żołnierz i kobieta, którzy byli w domu. Inny mężczyzna, brat zmarłego, został ranny i trafił do szpitala przez lekarzy.– poinformowała służba prasowa policji.
Obecnie nie wiadomo, jaki granat zdetonowano w mieszkaniu.
Śledczy kontynuują prace na miejscu eksplozji. Służba prasowa wyjaśniła, że po zakończeniu oględzin zdarzenia policja nada wypadkowi kwalifikację prawną.
Przypomnijmy, że 6 listopada we własnym domu w Pietropawliwskiej Borszczachiwce Giennadij Czastiakow, który świętował urodziny z rodziną, zginął od wybuchu granatu. W wyniku odniesionych obrażeń mężczyzna zmarł, jego syn, który stał nieopodal, trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami.
Następnego dnia rzeczniczka MSW Maryana Reva poinformowała, że ministerstwo zidentyfikowało mężczyznę, który wręczył granaty Chastiakovowi. Według niej sam mężczyzna przyznał, że dał granaty asystentowi Załużnego, ale ostrzegł, że są to walki. W tym samym czasie Maryana Reva zauważyła, że Chastiakov prawdopodobnie nie wierzył mężowi, że granaty były prawdziwe.