Już przed wojną na pełną skalę ukraińska gmina w Bawarii, kraju związkowym w południowo-wschodniej części Niemiec z centrum w Monachium, była jedną z największych w kraju. W 2021 r. mieszkało tu ponad 27 tys. Ukraińców, a wraz z początkiem rosyjskiej inwazji oficjalnie zarejestrowano 150 tys. uchodźców z Ukrainy. Jeszcze przed 2022 rokiem Ukraińcy w Monachium organizowali proukraińskie wiece i wiece domagające się zaostrzenia sankcji wobec Rosji, a po inwazji stały się one tylko większe.
O działaniach proukraińskich, pomocy humanitarnej dla Ukrainy i reakcji Niemców na wojnę rozmawialiśmy z wolontariuszkami i aktywistkami społeczności ukraińskiej w Monachium, Switłaną Bilan i Ołeną Kisieliwą.
O pierwszych dniach wojny
Ukraińcy w Monachium zaczęli wychodzić na centralne place miasta z wiecami na kilka tygodni przed inwazją na pełną skalę. W szczególności na początku lutego aktywiści protestowali przed budynkiem bawarskiego rządu, domagając się wstrzymania handlu gazem z Rosją.
Svitlana Bilan mówi, że Ukraińcy w Monachium gromadzili się głównie wokół kościołów. Jej rodzina uczęszczała do cerkwi Modlitwy Wstawienniczej Przenajświętszej Bogurodzicy i Świętego Apostoła Andrzeja Pierwszego Powołanego UKGK, gdzie spotkała wielu innych Ukraińców. Niektórych z nich poznałem też na różnych wiecach i akcjach. Jednak prawie nikt z ukraińskiej diaspory w Monachium nie wierzył w prawdziwą wojnę z Rosją.
„Dla nas, podobnie jak dla większości Ukraińców, wojna zaczęła się niespodziewanie. Dużo rozmawialiśmy o napiętej sytuacji, ale uważaliśmy, że koncentracja sprzętu na granicach to zastraszanie. O rozpoczęciu wojny dowiedzieliśmy się z portali społecznościowych, kiedy szliśmy do pracy. Przez kilka pierwszych dni, nie pamiętam, był strach, jak wielu innych ludzi. Niemcy dziwili się, że nie wierzymy w wojnę, a obcy wywiad ostrzegał przed nią – wspomina pierwsze dni wojny Switłana Biłań.
Elena Kiseleva mieszka na przedmieściach Monachium od 2012 roku i prowadzi z mężem wspólną firmę turystyczną. Mówi, że przed wojną nie miała wielu znajomych wśród Ukraińców, wręcz przeciwnie, większość świty pochodziła z Niemiec. Ołena wspomina też, że napięcie przed wojną było bardzo wyczuwalne.
„Jakiś tydzień później moi przyjaciele zaczęli do mnie dzwonić i pytać, jak się czuję, a mój ojciec, który był wtedy w Sumach, opowiedział mi o rozpoczęciu wojny. Zaczęła się panika, łzy i poczucie niepewności. Potem wzięłam się w garść i kilka dni później pojechałam na rajd – wspomina Ołena.
O wiecach i rosyjskich prowokacjach
Aby zorganizować akcję uliczną w Niemczech, potrzebne jest specjalne pozwolenie od władz miasta na „rezerwację placu”.
„Bardzo zależało nam na jak najszybszym wyjeździe na zlot, ale zanim nam to odpowiadało, plac był już zajęty. Zaproponowano nam środę, czyli prawie tydzień po rozpoczęciu działań wojennych. Myśleliśmy, że jest już za późno, bo myśleliśmy, że do tego czasu nie będzie wojny” – mówi Svitlana Bilan.
W efekcie 26 lutego ponad 40 tys. osób Lewy na największy plac w Monachium, Karlsplatz, z plakatami „Stop Putin”, „Za wolną Ukrainę”, „Nie dla wojny”, za rezygnacją z rosyjskich surowców energetycznych. Wśród obecnych byli samotni demonstranci z transparentami „Jestem Rosjaninem i wstydzę się”.
Wiec poparcia dla Ukrainy w centrum Monachium 26 lutego / fot. EP
„Kilka razy jeździliśmy na rajdy, ale zdaliśmy sobie sprawę, że musimy zrobić coś więcej. Wtedy znajomy Niemiec zasugerował, że cała pomoc dla Ukrainy jest kierowana do kościoła UKGK w Monachium. Na stronie internetowej kościoła przeczytaliśmy, jakie były prośby, a po drodze zatrzymaliśmy się w aptece, aby kupić leki. Tam na miejscu zobaczyłam teren, gdzie zbierano i sortowano leki, więc postanowiłam tu zostać i pomóc – opowiada Olena Kiselyova.
Svitlana Bilan wspomina, że na początku wiele osób, w tym osoby wewnętrznie przesiedlone, brało udział w wiecach przeciwko wojnie, ale z czasem ich liczba znacznie spadła – osoby wewnętrznie przesiedlone zaczęły się aklimatyzować w ich życiu i akcenty nieco się przesunęły.
Jednak oprócz akcji ukraińskich w Monachium organizowano także akcje prorosyjskie. I tak w szczególności z okazji „Dnia Zwycięstwa” 9 maja Rosjanie zorganizowali koncert z prowokacjami. Wtedy Rosjanka Julia Prochorowa, która mieszkała w Austrii i regularnie nagrywała i publikowała prowokacyjne filmy, głośno włączała rosyjską muzykę, tańczyła i uganiała się za ukraińskimi dziewczynami. Następnie, za tę i szereg innych prowokacji, została Deportowany z Niemiec.
O pierwszej pomocy
Svitlana Bilan wspomina, że Niemcy niemal natychmiast się zorientowali i od pierwszych dni zaczęli przynosić Kościołowi różnorodną pomoc humanitarną. Ksiądz z ich kościoła musiał prosić o pomoc w sortowaniu pomocy humanitarnej, ponieważ okoliczni mieszkańcy dosłownie stali w kolejce, aby przekazać pieniądze i rzeczy.
„To nie było tak, że obudziliśmy się i pomyśleliśmy, że musimy zorganizować zbiórkę pieniędzy. Od pierwszych dni ludzie coś przynosili i trzeba było coś z tym zrobić. Nie wiem, jak znaleźli Ukraińców. Przyszliśmy do kościoła trzeciego dnia, a ja go nie poznałem – wszędzie były jakieś pudła, załadowaliśmy je na ciężarówki, gdzieś wysłaliśmy. Nie wiedzieliśmy nawet, kto organizował te ciężarówki, dokąd jeżdżą, nie prowadziliśmy wtedy nawet żadnych statystyk. Ja tylko ręcznie zapisywałam pieniądze, które zostały przyniesione, żeby choć coś nagrać” – mówi wolontariuszka.
Sortowanie pomocy humanitarnej w pierwszych dniach wojny na terenie kościoła UKGK w Monachium
W pierwszych dniach wolontariusze wysłali 3-5 ciężarówek z pomocą humanitarną z kościoła. Teraz, jak twierdzą aktywiści, nie ma takich wskaźników nawet przez miesiąc. W ciągu kilku tygodni okazało się, że do zbiórki pomocy potrzebny jest znacznie większy zespół, a wolontariuszom udało się go odnaleźć i z pomocą władz miasta wypożyczyć za darmo. Potem zaczęto przywozić tam całą pomoc, a wolontariusze mogli ją starannie posortować.
„Zdarzały się też przypadki, że przynosili niezrozumiałe rzeczy, takie jak paczki z kolagenem kosmetycznym. Przywiozłem go z powrotem, bo lepiej nic nie przynosić, niż non-portrib. Były rzeczy, których na początku nie rozumiałam, jak na przykład higieniczne szminki, ale okazuje się, że są one bardzo potrzebne wojsku” – mówi Svitlana Bilan.
Miejscowi Niemcy pomagali nie tylko pieniędzmi i pomocą humanitarną. Parafianie organizacji religijnej Leiden Christi przyjmowali także uciekających przed wojną Ukraińców do Monachium, pomagając w załatwieniu formalności i znalezieniu mieszkania. Wielu Niemców osiedlało uchodźców w swoich domach. Svitlana udała się również do organizacji, aby pomóc w tłumaczeniu dokumentów z ukraińskiego na niemiecki.
O powstaniu organizacji
Aby gromadzić pomoc i oficjalnie przyjmować darowizny, wolontariusze zarejestrowali się jako organizacja charytatywna non-profit München Hilft Ukraina („Monachium pomaga Ukrainie”). Umożliwiło to zakup sprzętu, samochodów i leków. Zgodnie z niemieckim prawem organizacja nie może kupować towarów wojskowych, więc skupiła się na medycynie.
„Przekazywaliśmy nawet leki Ukrainie samolotem. Trafiły do Polski, skąd zabrały ukraińskie fundusze, z którymi współpracujemy – mówi Svitlana Bilan.
Chodzi o inicjatywę Lotnicze Pogotowie Ratunkowe na Ukrai – stowarzyszenie pilotów-ochotników, którzy dowozili samolotem ukraińskich uchodźców do Niemiec, a stamtąd przewieźli zebraną w Niemczech pomoc humanitarną do granicy z Polską.
Zdjęcie dzięki uprzejmości Eleny Kiselevej
Elena Kiseleva poświęcała prawie cały swój wolny czas na pracę w magazynie. Aby to zrobić, musiała przeformatować swoją pracę w biznesie i poradzić sobie ze skarbcem organizacji. Mówi, że teraz organizacja pracuje zarówno nad projektami indywidualnymi, jak i nad projektami indywidualnymiApitams. Niektóre rzeczy są kupowane bezpośrednio w Ukrainie, np. paczki żywnościowe.
„Na początku nasz magazyn przypominał mrowisko, w którym każdy coś robił, ale teraz ludzie zaczęli tracić zapał, więc tak naprawdę zostało nas siedmiu, którzy są w zarządzie związku, a reszta dołącza do woli. Kiedy Niemcy oglądają wiadomości o naszych skandalach korupcyjnych, pytają też, gdzie są gwarancje, że nasze pieniądze trafią na zamierzone miejsce. Ale generalnie jesteśmy zaufani, są ludzie, którzy regularnie przekazują darowizny na poszczególne projekty lub po prostu na rzecz organizacji” – podsumowała Olena Kiseleva.
Ogólnie rzecz biorąc, od początku inwazji na pełną skalę Niemcy Wziął ponad milion uchodźców z Ukrainy. Spośród nich 139 000 wróciło później do domu. Obecnie Ukraińcy stali się drugą co do wielkości grupą obcokrajowców w Niemczech. Ponadto Niemcy zapewniają jedne z najkorzystniejszych warunków pobytu Ukraińców. Ostatnio Niemcy Nadal tymczasowa ochrona dla uchodźców z Ukrainy do wiosny 2025 r.