Wojna w Ukrainie
wtorek, 30 września, 2025
No Result
View All Result
Wojna w Ukrainie
No Result
View All Result
Wojna w Ukrainie
No Result
View All Result

Gry Putina w historii

6 listopada, 2023
Путінські ігри в історію

„Prezydent Putin próbuje przekręcić historię, aby usprawiedliwić swoją niczym niesprowokowaną i brutalną wojnę przeciwko Ukrainie” – powiedział sekretarz stanu USA Anthony Blinken z okazji 77. rocznicy Dnia Zwycięstwa w Europie.

Rzeczywiście, ogłaszając tzw. „specjalną operację wojskową” (de facto pełnoskalową eskalację wojny rosyjsko-ukraińskiej, która rozpoczęła się wiosną 2014 r.), rosyjski prezydent nazwał jej kluczowe zadania „denazyfikacją” i „demilitaryzacją” Ukrainy – dwoma z czterech komponentów, które wchodziły w skład programu „czterech D” w 1945 r. – w stosunku do powojennych Niemiec i Austrii (Putin nie wspomniał o dwóch pozostałych – „demokratyzacji” i „dekartelizacji”). Cóż, to jest „dziękuję”).

Odwoływanie się rosyjskiego przywódcy do kontekstów historycznych nie jest jednak niczym nowym, miało to miejsce na długo przed 2022 rokiem.

„Rosja była i pozostanie wielkim krajem” – powiedział Putin w swoim artykule „Rosja na przełomie tysiącleci”, który ukazał się 30 grudnia 1999 roku, dzień przed „sylwestrową” rezygnacją Borysa Jelcyna z prezydentury.

Od tego czasu, obok czynników ekonomicznych i militarnych, komponent humanitarny (promocja języka, kultury i historii rosyjskiej) stał się integralną częścią rosyjskiej polityki wewnętrznej, a przede wszystkim zagranicznej. Co więcej, pierwsza „putinowska” koncepcja polityki zagranicznej Federacji Rosyjskiej z 2000 roku jasno deklarowała utworzenie „pasa dobrego sąsiedztwa wzdłuż granic Rosji”, ochronę praw i interesów obywateli i rodaków Rosji za granicą oraz pomoc w kreowaniu pozytywnego postrzegania Rosji na świecie.

Przez pierwsze dwie kadencje rosyjski przywódca zajmował się jednak jeszcze innymi kwestiami – drugą wojną w Czeczenii, wzmocnieniem pionu władzy, „deoligarchizacją” Rosji (po której jednak liczba oligarchów w Rosji nie zmalała) oraz ustanowieniem państwowej kontroli nad rosyjskim gazem, ropą i mediami.

A historia… Choć pod koniec kwietnia 2005 roku Putin po raz pierwszy powiedział z wysokiej mównicy (przed Zgromadzeniem Federalnym Federacji Rosyjskiej), że rozpad ZSRR był być może największą katastrofą geopolityczną XX wieku, to w tym okresie aspekt przeszłości pozostał częściowo jedynie hołdem dla rocznic historycznych, zwłaszcza wokół tematu tzw. „Wielkiej Wojny Ojczyźnianej” – fundamentalnego ideologa światopoglądu późnego sowieckiego Homo sovieticus i postsowieckiego (pro)rosyjskiego szowinisty.

W szczególności Parada Zwycięstwa w Moskwie w 2005 r., zbiegająca się w czasie z 60. rocznicą zakończenia II wojny światowej w Europie, stała się prawdziwym „świętem pompy”. Jednak w tym czasie, w towarzystwie znamienitych gości – przywódców najbardziej rozwiniętych graczy świata, którzy przybyli do stolicy Rosji – prezydent Federacji Rosyjskiej był jeszcze dość powściągliwy, nie twierdził wyjątkowości zwycięstwa ZSRR (czytaj: Rosji) w wojnie, wręcz przeciwnie, podkreślał, że Moskwa nigdy nie podzieli „zwycięstwa na swoje lub cudze” i będzie pamiętać o pomocy sojuszników z koalicji antyhitlerowskiej.

Nie zapomniał jednak o teraźniejszości, wśród historii. Po pierwsze, podkreślił, że „9 maja jest świętą datą dla wszystkich krajów WNP”, a zatem „jedna żałoba, jedno wspomnienie i jeden obowiązek wobec przyszłych pokoleń” skłoniły do dalszego wsparcia dla „historycznego pokrewieństwa, wspólnych myśli i wspólnych nadziei” – prawdopodobnie, zdaniem Putina, w ramach inspirowanego przez niego projektu integracyjnego „Wspólnej Przestrzeni Gospodarczej”. Po drugie, zwrócił też uwagę na „historyczne pojednanie między Rosją a Niemcami” (które, nawiasem mówiąc, w latach 2000. coraz bardziej zaczęły pachnieć „rosyjskim gazem”, a potem projektami Nord Stream).

W końcu, kiedy Kreml, jak się wydaje, zajmował się już polityką i ekonomią, jeszcze aktywniej wkroczył do nauk humanistycznych. Organizacyjnie wszystko to znalazło odzwierciedlenie w utworzeniu w 2007 roku Fundacji Russkij Mir i Rossotrudniczestwa przy rosyjskim MSZ, których bezpośrednim celem było promowanie rosyjskości (nie w szerokim sensie, ale de facto w sensie prokremlowskim) poprzez sieć zagranicznych rosyjskich ośrodków naukowych, kulturalnych i informacyjnych poprzez „miękką siłę” oraz budowanie pozytywnego wizerunku samej Rosji, jej rządu i osobiście Władimira Putina (a nawet wtedy, kiedy Dmitrij Miedwiediew został prezydentem w 2008 roku, a wczoraj na czele rządu stanęła głowa państwa).

A sam Putin w swoich wystąpieniach coraz częściej sięgał po kwestie historyczne, tym razem na platformach bezpośrednio politycznych (a nie memoriałowych) (zwłaszcza międzynarodowych), częściowo uzasadniając obecny stan rzeczy aspektem historycznym.

W szczególności podczas niesławnego przemówienia monachijskiego w 2007 r. bronił prawa Rosji do odgrywania decydującej roli w upragnionym „wielobiegunowym” świecie z jego „ponad tysiącletnią historią”.

Jednak takie odrażające poglądy, na przykład w Ukrainę, jak państwaNa razie był on sztucznie tworzony z ziem wschodnioeuropejskich i historycznych Rosji, pozostawał jedynie hołdem dla zamkniętych spotkań i nieformalnych rozmów (np. rzekomo podczas szczytu NATO w Bukareszcie w 2008 r.), a takie wypowiedzi były podawane do publicznej wiadomości z anonimowych źródeł anonimowych delegatów.

Aby sprawdzić, jak społeczeństwo odbierze takie historyczne bzdury, zawsze był Żyrinowski, który stopniowo z klauna rosyjskiej polityki stał się rzecznikiem Putina, za pośrednictwem którego wyrażał swoje poglądy, nie ryzykując utraty reputacji przed ówczesnymi zachodnimi partnerami (tak, rosyjskiemu przywódcy bardzo wtedy na tym zależało). Nie wspominając już o tonach odpowiedniej literatury pseudohistorycznej, która w tym czasie zaczęła być produkowana w tysiącach egzemplarzy w Rosji i w przestrzeni postsowieckiej.

Jednak im mocniej Putin czuł swoją pozycję na szczycie wewnętrznego życia politycznego w Rosji, a ostatecznie na globalnej szachownicy geopolitycznej, tym częstsze były jego „historyczne refleksje” zarówno na temat Rosji, jak i świata. Na przykład w grudniu 2010 roku, podczas „bezpośredniego kontaktu” z Rosjanami, ówczesny premier Władimir Władimirowicz wygłosił dwie wypowiedzi na temat przeszłości. Po pierwsze, powiedział, że nawet bez Ukrainy (lub innej republiki radzieckiej) sama Rosja wygrałaby II wojnę światową. A po drugie, ponownie „ubolewał” nad rozpadem ZSRR, choć przyznał, że „kto chce przywrócić go w dawnej formie, nie ma głowy”.

Ale niewątpliwie katalizatorem „badań historycznych” Putina był początek przez niego zbrojnej agresji w Ukrainę wiosną 2014 roku – na tle rosyjskiej okupacji Krymu, a następnie części Donbasu, z równoległymi próbami „rozbujania” stabilności politycznej w południowych i wschodnich regionach Ukrainy pod szyldem tzw. „rosyjskiej wiosny”.

Już w tzw. „krymskiej mowie” kremlowski dyktator uzasadniał całkowicie zbrodnicze działania rosyjskiej armii i lokalnych kolaborantów w lutym-marcu 2014 r. na półwyspie „wspólną historią, która sięga wieków wstecz” i jej symboliką „rosyjskiej chwały wojskowej i bezprecedensowego męstwa”. Nawiasem mówiąc, w tym samym przemówieniu, być może po raz pierwszy, Putin stwierdził wprost, że bolszewicy niesprawiedliwie przekazali „terytoria historycznego południa Rosji” sowieckiej Ukrainie.

Tę ostatnią tezę regularnie rozwijał w przyszłości, w szczególności w kwietniu i listopadzie 2014 r., publicznie mówiąc o istnieniu czegoś w rodzaju „Noworosji” na południu i wschodzie Ukrainy, od Odessy po Charków, odmiennej od reszty Ukrainy. Wszak w tym czasie kolaboranci z tzw. „DRL” i „ŁRL” apelowali o utworzenie „konfederacji” o tej samej nazwie, ale po ogłoszeniu tego projektu rok później, w maju 2015 r., odpowiednia retoryka zniknęła z ust właściciela Kremla.

Przez kilka następnych lat niestrudzenie powtarzał jednak, że „Ruś” i „Rosja” to tożsame pojęcia (a ruskie dziedzictwo państwowe/polityczne/kulturowe/duchowe jest „rosyjskie”), że Rosjanie i Ukraińcy to „jeden naród” o wspólnej historii, że „Lwów” to „polskie miasto”, które stało się częścią Ukrainy tylko dzięki władzy sowieckiej (a także Zakarpacie, które było węgierskie, a Bukowina rumuńska), i że „pakt Ribbentrop-Mołotow” był uzasadniony. ponieważ, mówią, no tak, podpisali, bo ZSRR „nie chciał walczyć”. Takie stanowisko wyraził zwłaszcza rosyjski prezydent na spotkaniu z rosyjskimi historykami 5 listopada 2014 r., nakreślając w istocie ramy ideologiczne, w których powinni oni prowadzić dalsze badania. W końcu reaktywowane w 2012 r. Rosyjskie Towarzystwo Historyczne, na czele którego stał ówczesny szef Dumy Państwowej, a obecnie szef rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego Siergiej Naryszkin, zaczęło pomagać Kremlowi w tej sprawie.

W kontekście „historyczności” Putina, inne państwa też to „dostały”. Wystarczy przytoczyć choćby tezy rosyjskiego prezydenta, że „Kazachowie nigdy nie mieli własnej państwowości”, którą dosłownie stworzył (!) Nursułtan Nazarbajew (a propagandyści nie przepuścili okazji, by po raz kolejny przypomnieć, że tam, podobnie jak w Ukrainie, istnieją całe regiony zamieszkałe głównie przez ludność rosyjskojęzyczną).

Władca Kremla zaczął przywiązywać dużą wagę do historii Polski, zwłaszcza po tym, jak jesienią 2019 r. nie został zaproszony do Warszawy na wydarzenia poświęcone 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej, a Parlament Europejski przyjął pakt Ribbentrop-Mołotow i uznał ZSRR za współodpowiedzialny wraz z nazistowskimi Niemcami za przyczynę wybuchu II wojny światowej.

W odpowiedzi w grudniu 2019 roku Putin powiedział, że Związek Radziecki jest ostatnim państwem europejskim, które podpisało pakt o nieagresji z Niemcami, „koło zamachowe” II wojny światowej zostało uruchomione właśnie na Zachodzie (w szczególności w Wielkiej Brytanii i Francji), pozwalając na podział Czechosłowacji w Monachium w 1938 r., a interesy Polski i Węgier na spotkaniu w Bawariic, reprezentowany przez samego Hitlera (najwyraźniej nawiązując do przekazania Śląska Cieszyńskiego oficjalnej Warszawie oraz części Zakarpacia i Słowacji Węgrom). A we wrześniu 1939 r., według Putina, Armia Czerwona wkroczyła na wschodnie tereny ówczesnej Polski dopiero „po tym, jak rząd polski utracił kontrolę nad swoimi siłami zbrojnymi i nad tym, co działo się na terytorium Polski, a był już gdzieś w rejonie granicy polsko-rumuńskiej”.

Kilka miesięcy później, 23 stycznia 2020 r., Putin, przemawiając w Jerozolimie w Yad Vashem z okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz (nie został zaproszony na uroczystości upamiętniające w samej Polsce), oprócz podkreślenia, że przede wszystkim był to „naród radziecki… stanął w obronie ojczyzny i przyniósł Europie wyzwolenie od nazizmu”, jednoznacznie zasugerował, że oprócz nazistów sprawcami zbrodni byli także „współsprawcy, wspólnicy w wielu krajach europejskich”, którzy razem „służyli fabrykom śmierci” (taki jest antyzachodni rewizjonizm!).

A 18 czerwca tego samego roku (cztery dni przed kolejną rocznicą rozpoczęcia „Wielkiej Wojny Ojczyźnianej” i sześć dni przed Paradą Zwycięstwa, która została przełożona z 9 maja z powodu pandemii Covid-19) rosyjski prezydent poszedł jeszcze dalej, publikując na łamach amerykańskiego magazynu „The National Interest” artykuł pod znamiennym tytułem „5 lat Wielkiego Zwycięstwa: wspólna odpowiedzialność za historię i przyszłość”.

Po raz kolejny podkreślił w nim, że pierwotną przyczyną wybuchu II wojny światowej nie były porozumienia niemiecko-sowieckie, ale „nieudany” wersalsko-waszyngtoński system porządku światowego, a ostatecznie „spisek monachijski” z 1938 r. między państwami zachodnimi a Niemcami (bo tylko ZSRR był zainteresowany zachowaniem Czechosłowacji!), a zatem, zgodnie z logiką Putina, za rozmieszczenie kolejnej globalnej konfrontacji militarnej winę ponoszą przede wszystkim europejscy politycy (a zwłaszcza kierownictwo Polski!).

Ówczesna oficjalna Warszawa „dostała” to od współczesnego rosyjskiego przywódcy w innym fragmencie artykułu – oskarżył on stronę polską o uniemożliwienie ZSRR, Wielkiej Brytanii i Francji zawarcia sojuszu wojskowego przeciwko Hitlerowi w okresie kwiecień-sierpień 1939 r. Kiedy jednak wojna się rozpoczęła, ZSRR został po prostu zmuszony do wysłania wojsk do Polski, aby „nie dopuścić do tego, by Wehrmacht dotarł na przedmieścia Mińska” (pewnie dlatego 22 września 1939 r. w Brześciu odbyła się wspólna defilada z hitlerowcami!).

Wreszcie, w swoim, przepraszam za słowo, „studiach”, Putin wspomina również o krajach bałtyckich, tłumacząc, że w czerwcu 1940 r. nikt ich nie okupował, a ich akcesja odbywała się „na podstawie umowy i za zgodą ich władz”, i w ogóle, jak mówią, „było to zgodne z ówczesnym prawem międzynarodowym i państwowym”.

Rok później, w lipcu 2021 r., ukazał się kolejny „wywiad” Władimira Władimirowicza – tym razem pod innym wymownym tytułem „O historycznej jedności Rosjan i Ukraińców” (opublikowany w obu językach na oficjalnej stronie Kremla!).

Jego treść można sprowadzić do kilku kluczowych tez: Rosjanie, Ukraińcy (i Białorusini) – „jeden naród” (a ich teren to jedna kulturowa i duchowa przestrzeń historycznej Rusi), podzielony w średniowieczu ze względu na czynniki polityki wewnętrznej i zagranicznej, ale w rezultacie ponownie „zjednoczony” pod berłem Moskwy (w rzeczywistości definitywnie – w czasach ZSRR); upadek Związku Radzieckiego – upadek samej „historycznej Rosji”; nastąpił triumf nacjonalistów, zwłaszcza nacjonalistów ukraińskich (sam ukraiński ruch narodowy jest w artykule traktowany jako nic innego jak produkt pewnych kręgów intelektualnych w Ukrainie przy wsparciu Austro-Węgier w XIX wieku); Ukraina w nowoczesnych granicach państwowych jest produktem wyłącznie bolszewickim; W latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych państwa zachodnie starały się na wszelkie możliwe sposoby jedynie osłabić Rosję, jednocześnie rozszerzając NATO na wschód – blisko rosyjskich granic i wreszcie stopniowo zamieniając jedną z integralnych części „rosyjskiego świata” – Ukrainę w stronę wrogą Kremlowi – „antyrosyjską” (i to pomimo wszelkich prób utrzymania przez stronę rosyjską stosunków dobrosąsiedzkich).

I byłoby śmieszne i ironiczne, gdyby w oparciu o takie przekonania Putin nie rozpoczął swojej „specjalnej operacji wojskowej”. I już w trakcie pełnoskalowej inwazji, w wyniku której zginęły dziesiątki tysięcy ukraińskich żołnierzy i cywilów (o stratach rosyjskich nawet nie wspomnę), nie powtarzał jak mantry swojej pozornie wiarygodnej wiedzy historycznej i przekonań, szczerze (a może nie) wierząc, że walcząc na ukraińskim południu i wschodzie, „wraca i wzmacnia” ziemie rosyjskie. tak jak Piotr I i Katarzyna II w XVIII wieku. Zapomina przy tym, że tak naprawdę za oknem kończy się pierwsze ćwierć XXI wieku, a dzisiejszy świat nie jest światem zmagań imperiów (choć niestety dyktatur, które nie zostały jeszcze do końca przezwyciężone).

Jest jednak coś, co napawa optymizmem. Na przykład ostatnia wypowiedź Putina z 3 listopada 2023 r., że Złota Orda jest lepsza dla Moskwy niż „zachodnia” zdobywców”. Może wkrótce zrezygnuje z dziedzictwa Rosji?

Podsumowując, powinniśmy się chyba zgodzić, że potrzebna jest „denazyfikacja” i „demilitaryzacja”. Ale nie dla Ukrainy, ale dla samej Rosji. Oczywiście nie zapominając o jego demokratyzacji i dekartelizacji. Cóż, musimy pamiętać o deideologizacji.

Tematy: Antony BlinkenGłówne wiadomościPawło ArtymyszynPropagandaRosjaWładimir PutinWojna rosyjsko-ukraińska

NA TEMAT

Поліція та СБУ встановили підлітків, що слухали російський гімн у Києві

Policja i Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zidentyfikowały nastolatków słuchających rosyjskiego hymnu w Kijowie

14 kwietnia, 2025
Розвідка підтвердила систематичне застосовання росіянами хімічної зброї проти Сил оборони

Wywiad potwierdził systematyczne stosowanie przez Rosjan broni chemicznej przeciwko Siłom Obronnym

14 kwietnia, 2025
Голова Сумської ОВА визнав нагородження військових у день атаки на місто

Szef sumskiej obwodowej administracji wojskowej uznał odznaczenie wojskowe w dniu ataku na miasto

14 kwietnia, 2025
Україна – не Росія? Історія зі скандалом навколо удару по Сумах має стати уроком для українців

Czy Ukraina to nie Rosja? Historia skandalu wokół ataku na Sumy powinna być lekcją dla Ukraińców

14 kwietnia, 2025
Китайські полонені розповіли про службу в російських підрозділах

Chińscy jeńcy opowiadali o służbie w rosyjskich jednostkach

14 kwietnia, 2025
Внаслідок російського удару по Сумах загинув командир 27-ї артбригади Юрій Юла

W wyniku rosyjskiego uderzenia na Sumy zginął dowódca 27. brygady artylerii Jurij Juła

14 kwietnia, 2025

RSS Kronika války v Ukrajině 🇨🇿

  • Ukrajina obdržela od Spojeného království více než 860 milionů eur na vojenské vybavení
  • Policie a bezpečnostní služba Ukrajiny identifikovala teenagery, kteří v Kyjevě poslouchali ruskou hymnu
  • Rozvědka potvrdila systematické používání chemických zbraní Rusy proti obranným silám

RSS Kronika vojny v Ukrajine 🇸🇰

  • Ukrajina dostala od Spojeného kráľovstva viac ako 860 miliónov EUR na vojenské vybavenie
  • Polícia a bezpečnostná služba Ukrajiny identifikovali tínedžerov počúvajúcich ruskú hymnu v Kyjeve
  • Spravodajské služby potvrdili systematické používanie chemických zbraní Rusmi proti obranným silám

RSS Kronika vojne v Ukrajini 🇸🇮

  • Wojna w Ukrainie

Strona ruwar.org to agregator wiadomości stworzony przez ukraińskich aktywistów na temat wojny w Ukrainie z wiarygodnych źródeł. Tekst wiadomości jest automatycznie tłumaczony z języka ukraińskiego.

No Result
View All Result
  • Válka v Ukrajině (CZ) 🇨🇿
  • Vojna v Ukrajine (SK) 🇸🇰
  • Vojna v Ukrajini (SI) 🇸🇮
  • Rat u Ukrajini (HR) 🇭🇷
  • Rat u Ukrajini (RS) 🇷🇸
  • Война в Украйна (BG) 🇧🇬
  • Украинадағы соғыс (KZ) 🇰🇿

Strona ruwar.org to agregator wiadomości stworzony przez ukraińskich aktywistów na temat wojny w Ukrainie z wiarygodnych źródeł. Tekst wiadomości jest automatycznie tłumaczony z języka ukraińskiego.