W piątek, 6 października, ratownicy zakończyli demontaż gruzu w miejscu rosyjskiego ataku rakietowego na kawiarnię we wsi Groża w obwodzie charkowskim, gdzie ludzie przyszli na upamiętnienie żołnierza. Czterech osób nie można odnaleźć, powiedział szef wydziału śledczego regionalnej policji Serhij Bolwinow.
«Przeszukali każdą cegłę i usunęli wszystkie resztki ciał i dokumentów we wsi Groza. Wspólnie z Państwową Służbą Ratunkową zakończyli prace na miejscu uderzenia. Trzy specjalnie wyszkolone psy służbowe pomagały szukać zmarłych pod gruzami», – Powiedział on.
Według Bolwinowa w wyniku strajku zginęło 51 osób, a sześć innych zostało rannych. Wczoraj do zbadania skierowano 11 fragmentów ciał, w tym małe. Szczątki ciał odzyskanych dzisiaj zostaną również zbadane za pomocą DNA w laboratoriach, powiedział Bolvinov.
Szef wydziału śledczego charkowskiej milicji obwodu również zaznaczył, że czterech mieszkańców Groży zaginęło, w tym dwoje dzieci. Jednak to, czy rzeczywiście zginęli w wyniku strajku, okaże się po zakończeniu badań DNA.
Rosjanie uderzyli w kawiarnię we wsi Groza w obwodzie kupiańskim po południu 5 października, kiedy odbywała się tam kolacja żałobna. Tego dnia żołnierz, który zginął na początku wojny na pełną skalę, ale nie mógł być pochowany w swojej rodzinnej wiosce z powodu okupacji, został ponownie pochowany we wsi.