Na tymczasowo okupowanych terytoriach okupanci nie mogli znaleźć wystarczającej liczby obserwatorów dla „wyborów” wśród miejscowych i dlatego są zmuszeni importować ich z terytorium Federacji Rosyjskiej. O tym Zgłoszone w Narodowym Centrum Oporu w poniedziałek, 4 września.
„Rosyjskie „wybory” to kompletna farsa i propagandowa imitacja, w której wynik, a nawet frekwencja są z góry znane. Jedną z głównych ról w tej sztuce odgrywają obserwatorzy, którzy zostali zmuszeni przez Rosjan do sprowadzenia na tymczasowo okupowane terytoria z Federacji Rosyjskiej, ponieważ miejscowi odmawiają udziału w tym spektaklu” – czytamy w komunikacie.
Ukraińcy nie chcą współpracować z okupantami, dlatego wróg nie może zwerbować wystarczającej liczby mieszkańców, aby „kontrolować wybory”.
Zgodnie z ustawodawstwem Federacji Rosyjskiej istnieją tak zwani „obserwatorzy publiczni” i tylko członek „izby publicznej” – organu doradczego kontrolowanego przez prezydenta Rosji Władimira Putina – ma prawo być tak nazywany, ponieważ on i mianowani przez niego „gubernatorzy” zatwierdzają kierownictwo izby w Federacji Rosyjskiej.
To właśnie ci „obserwatorzy publiczni” z Federacji Rosyjskiej obserwują „wybory” w TOT, ponieważ okupanci właśnie stworzyli lokalne izby i nie znaleźli wystarczającej liczby chętnych do pójścia tam. Świadczy to o tym, że miejscowa ludność nie chce współpracować z okupantami, dlatego wróg nie może zwerbować wystarczającej liczby lokalnych mieszkańców do „kontroli wyborów”.
Wcześniej informowano, że Rosja zamierza przeprowadzić „wybory” na okupowanych terytoriach obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego 10 września. Według propagandystów odbędą się wybory „deputowanych zgromadzeń ustawodawczych i organów przedstawicielskich gmin”.