Bunt przywódcy grupy terrorystycznej „Wagner” Jewgienija Prigożyna był operacją specjalną, której prowadzenie zostało uzgodnione z rosyjskim dyktatorem Władimirem Putinem, a jej celem jest identyfikacja nielojalnych generałów. Oświadczył o tym sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksij Daniłow na antenie telethonu.
Daniłow został zapytany, dlaczego Prigożyn nie został ukarany po zamieszkach, ponieważ w kraju z dyktaturą zwykle nie wybacza się rebeliantom.
„Już dziś możemy powiedzieć, że była to operacja specjalna koordynowana z Putinem. Aby zidentyfikować tych generałów, którzy nie byli całkiem skłonni do Putina i jego otoczenia” – odpowiedział sekretarz RBNiO.
Dodał, że istnieje już zrozumienie liczby generałów, którzy zostali zawieszeni w pełnieniu obowiązków, część z nich jest za kratkami.
Tak zwane powstanie w Rosji „Wagnerowcy” Rozpoczął wieczorem 23 czerwca po tym, jak armia rosyjska rzekomo uderzyła na ich obozy na tyłach. Po tzw. porozumienia pokojowe, do którego dotarli wieczorem 24 czerwca, „wagnerici” zamienili swoje kolumny w obozy polowe.
New York Times, powołując się na amerykańskich urzędników zaznajomionych z wywiadem, napisał, że rosyjski generał Siergiej Surowikin wiedział z wyprzedzeniem o planach Prigożyna przeprowadzenia zbrojnego zamachu stanu przeciwko rosyjskiemu dowództwu wojskowemu. Teraz władze USA próbują dowiedzieć się, czy Surowikin pomógł zaplanować zamach stanu. Według doniesień medialnych, Surowikina aresztowano po nieudanym zamachu stanu lidera PMC „Wagnera”.