Po regularnych wybuchach w Rosji nie ma potrzeby mówić o „spokoju w rosyjskim zapleczu”. Tak więc nocne przybycie dronów do Moskwy 30 lipca zostało skomentowane na antenie narodowego telethonu przez rzecznika dowództwa Sił Powietrznych Sił Zbrojnych Ukrainy Jurija Ihnata.
Według niego, pomimo oświadczeń rosyjskich władz o „zestrzeleniu” wszystkich celów powietrznych, atak na Moskwę 30 lipca pokazuje, że na terytorium Rosji nie będzie spokoju.
„Czy to pierwszy raz? W Rosji coś zawsze leci, w tym w Moskwie. Są tacy, których wojna „nie dotyczy” – już „dotyczy”. W Rosji są już pewne nastroje – coś nadchodzi, i to głośno. Bez względu na to, jak bardzo rosyjskie władze chcą przymknąć na to oko i powiedzieć, że wszystko zestrzeliły, coś nadchodzi. Dlatego nie trzeba już mówić o rosyjskim pokoju na odludziu. Dostali to, czego chcieli” – powiedział.
Według rzecznika zestrzeliwanie dronów zawsze nie jest łatwe. Dlatego Rosja znajduje się teraz w sytuacji, w której „słynna rosyjska obrona powietrzna” z jakiegoś powodu nie jest w stanie całkowicie zniszczyć celów powietrznych.
Jak informowała nasza strona internetowa, w niedzielę rano, 30 lipca, Moskwa ogłosiła nocny atak „ukraińskich dronów” na kompleks nowych budynków „Moscow City”.