W nocy z 5 na 6 lipca rosyjscy okupanci zaatakowali Lwów rakietami Kalibr. Jeden z nich uderzył w czteropiętrowy budynek mieszkalny. Ratownicy wyciągnęli spod ruin siedmiu zabitych, ponad 40 mieszkańców domu zostało rannych. Dziennikarz odwiedził nas na miejscu tragedii i opowiada, jak mieszkańcy domu dochodzą do siebie po strasznej nocy.
***
Kawałek szkła spada z okna akademika nad ulicą Sacharowa. Dziewczyna w rękawiczkach ostrożnie rozbija ostrza z drewnianej ramy okiennej. Przysięga, bo szkło znów spada na ziemię. Pod pobliskim dormitorium mężczyźni układają framugi okienne i drzwi. Przechodnie oglądają zniszczone domy. Dziewczyna szybko przechodzi obok i mówi przez telefon: „Mamo”, ale ja po prostu nie mam okien. No nie, ale to wszystko…”
Prostopadle do Sacharowa ulica Stryjska jest zamknięta dla samochodów i autobusów. Ma tylko karetki pogotowia, pojazdy policyjne i ratownicze, śmieciarki, które zabierają ruiny.
Zablokowana ulica Stryjska ()
Przy wejściu na okrągły dziedziniec domu trafionego pociskiem narzędzia proszą tłum o rozproszenie się, aby następny samochód mógł wynieść śmieci. Część dziedzińca jest zablokowana wstążkami, na których pracują ratownicy. Sortują ruiny rękami, zrzucając cegła po cegle, meble i wszystko, pod czym wciąż znajduje się kilku mieszkańców domu.
Na dziedzińcu stoją namioty wolontariuszy, służb socjalnych, lekarzy i przedstawicieli rady miasta, wokół których tłoczą się dziesiątki osób. Wśród tłumu Olya stoi i trzyma psa na smyczy, który porusza się na wózku inwalidzkim. Dziewczyna patrzy, jak gruz jest demontowany.
Dom Olgi pies rezydenta ()
„Mieszkamy na tym podwórku, ale nasze mieszkanie nie jest zniszczone. Obudził nas pierwszy wybuch. Po drugim ściana w korytarzu zawaliła się. Zaczęliśmy się pakować i zastanawiać, co jest czym. Pies leżał i spanikował. Wcześniej nie bał się głośnych wybuchów. Biegaliśmy tam i z powrotem, a on nie rozumiał, co się dzieje. Teraz poszliśmy z nim na spacer i nie wiemy, co robić dalej – mówi Olia.
Wraz z cegłami z domu spada koc. Służby komunalne ponownie proszą ludzi o opuszczenie podwórka – pobity samochód jest wywożony z podwórka. Na dziedzińcu unosi się gęsta chmura kurzu. Ludzie zakrywają twarze. Iryna podchodzi do taśmy ograniczającej i ogląda zniszczony dom. Wczoraj dziewczyna odwiedzała przyjaciela, który mieszka na parterze domu. , czy ktoś widział dziewczynę, bo kilka godzin po tragedii był online w komunikatorze.
Za plecami Iryny kobieta rozmawia przez telefon: „Nie wyjdę stąd, dopóki jej nie zobaczę”. To Olga, która również szuka swojej przyjaciółki i koleżanki.
„Mieszkam dalej, w Czornovil, ale słyszałem wybuchy bardzo wyraźnie. Oto moja koleżanka, pracownica, która właśnie spędziła dziś noc w swoim mieszkaniu. Ona wciąż tam jest. Jej mieszkanie znajduje się na parterze. Nie możesz się skontaktować. Chociaż sygnały dźwiękowe nadchodziły, ale teraz nie są. Najwyraźniej telefon jest rozładowany. Jest samotna, nie ma dzieci – mówi Olha.
Ludzie na podwórku domu, w który uderzył pocisk
Kilka osób siedzi na ziemi. Podbiega do nich wolontariusz i oferuje jedzenie, herbatę i wodę. Odmawiają. Kobieta idzie wśród tłumu i o babcię Svitlanę, która mieszkała na czwartym piętrze.
„W tym zniszczonym domu, w mieszkaniu mojej siostry. Żyje, ale jest pobita. W ósmej traumatologii. W sierpniu skończy 61 lat. Siostra pracuje jako pielęgniarka u Ohiyenko. Ja sam pochodziłem z Kamianki-Buzki. Zadzwoniłem do siostry, gdy wybiło się pierwsze okno, a potem połączenie zniknęło. Jej syn przyjechał… Nie ma już mieszkania, nie ma nic. Moja siostra mieszkała sama na czwartym piętrze, z którego ją wyciągnięto. Uratowała ją jedna ściana. Najpierw wybiła szybę, założyła szlafrok i próbowała uciec – podłoga się zawaliła. Ściana stanęła w płomieniach. Włosy mojej siostry również były spalone, jej twarz była spalona, ale Bóg ją uratował. I uratowany przez fakt, że gdzieś z rury zimna woda. Przez godzinę była pod gruzami, krzycząc, trudno było do niej dotrzeć. Nie wiemy, co jest nie tak z jej kręgosłupem. Występuje złamanie dużej kości udowej. Teraz szukamy jej sąsiada. Babcia Svetlana. Mówią, że kobiety jeszcze jej nie znalazły – mówi zdezorientowana kobieta.
Podchodzi mężczyzna i prosi, żebyśmy przenieśli się na drugą stronę podwórka – na drzewie, pod którym staliśmy, są jeszcze fragmenty rakiety. Spadają po podmuchach wiatru. Pracownicy użyteczności publicznej stawiają drabinę i zabierają kawałki metalu z gałęzi.
Karetka jedzie na podwórko, ale nie może zaparkowaćJest blisko zniszczonego domu. Lekarze chodzą po terenie od strony Stryiska, parkują na chodniku naprzeciwko centrum biznesowego z fasadą zniszczoną przez falę uderzeniową. Po kilku minutach ratownicy przekazują ciało kobiety lekarzom. Według sąsiadów jest to ta sama babcia Svetlana. Kobieta miała 71 lat.
Ratownicy znaleźli ciało kobiety ()
Dziewczyny zbliżają się do fasady domu. Wskazują na jedno z okien trzeciego piętra. Jest półka z książkami i roślinami doniczkowymi. To jest mieszkanie, które wynajęli. Jedna z dziewczyn śmieje się i prosi o nieujawnianie jej nazwiska. Mówi, że nie do końca rozumie, co się stało, a śmiech jest napadem złości lub reakcją obronną.
„Czekam, aż pozwolono mi wejść do mieszkania. Musimy coś pozbierać. Niedawno umieściliśmy nowy monitor. Jest jeszcze inna technika. Wszystko stoi pod ścianą, gdzie wybijane są okna. Wynajmujemy mieszkanie na około rok, ale ciągle baliśmy się, że tu trafi – opowiada dziewczyna.
Na podwórku jest mniej ludzi. Ratownicy robią sobie krótką przerwę na lunch. Leżą na trawie, wycierając kurz z kombinezonów. Przechodnie oglądają wszystko. Dzieci jeżdżą na hulajnogach. Policja blokuje wejście na dziedziniec i przepuszcza tylko mieszkańców. Drony brzęczą nad domem. Samochody wciąż wyjmują szkło. Narzędzia pomagają ludziom zakryć rozbite okna płytami z folii i sklejki.
Podwórko domu w czwartek, 6 lipca ()
Na podwórku stoi szefowa organizacji społecznej „Światowe Stowarzyszenie na rzecz Zwierząt Ukrainy” UPAW Oksana Koshak. Pokazuje okna swojego mieszkania na drugim piętrze, gdzie nie ma szyb.
„Miałem szczęście, że nie było mnie tu dziś wieczorem. W mieszkaniu był przyjaciel Ira z moimi dwoma psami. W tym domu jest wielu miłośników psów, wszyscy tu chodzili. Kiedy rozległ się pierwszy wybuch, rozmawialiśmy przez telefon. Zapytałem, co robi. Ira odpowiedział: „Patrzę przez okno, ponieważ ludzie uciekają w poszukiwaniu schronienia”. Zaczęłam krzyczeć, żeby odsunęła się od okna i schowała w niszy. Po prostu odskoczyła i powiedziała, że nie ma jej już w domu. Zawaliła się jedna ze ścian mieszkania. Ubrałem się bardzo szybko, przyjechałem, nie było jeszcze ratowników, a tu wszystkie samochody były uszkodzone, dużo szkła i gruzu. Drzwi w domu były zablokowane, sąsiedzi nie mogli się wydostać. Ira też nie mógł. Po 15 minutach pojawili się ratownicy, którzy musieli przeciąć drzwi szlifierką. Nasza sąsiadka z dołu miała ręce mocno pocięte szkłem – mówi Oksana.
Przypomina, że kiedy przybyli ratownicy, mieszkańcom nie wolno już było za taśmą. Jednak kobieta widziała, jak wchodzą do zniszczonego wejścia z pasterzem. Oksana myślała, że to pies poszukiwawczy.
Ale przyjrzałem się uważnie i zobaczyłem, że zwierzę było przestraszone, w kurzu. Ratownicy powiedzieli, że to czyjś pies, spod gruzów. Zabrałem go. Był bardzo przyjazny, grzecznie jechał samochodem. Teraz zwierzę w LKP „Lew”. Sąsiedzi mówią, że jest to pies przesiedlonej dziewczyny, która jest teraz ranna w szpitalu. W domu są zdecydowanie inne psy, koty, szynszyle. Zapytaliśmy ratowników, kiedy znajdą zwierzęta, aby dać im znać” – mówi kobieta.
Konsekwencje ostrzału Lwowa 6 lipca ()
Do Oksany podchodzi jej przyjaciółka Iryna, która tej nocy była w mieszkaniu. „Zobaczyłem błysk żółtego światła, usłyszałem eksplozję. Wszystkie okna runęły. Stałem z psami między ścianami, więc pozostałem przy życiu. Gdybym stał przy oknie lub ścianie, która się zawaliła, nie wiem… Pomiędzy wybuchami chwyciłem niezbędne dokumenty i wybiegłem. Wziąłem żetony dla psów. Jeśli jest alarm, powinieneś udać się do schronu. Teraz staram się wszystko zrozumieć, ale wciąż jestem w szoku – mówi Iryna.
Kilku lokatorów próbuje dostać się do mieszkań. Ratownicy proszeni są o czekanie i nie odchodzenie samotnie. Mieszkańcy ustawiają się w kolejce wzdłuż domu. U ich stóp znajduje się kilka bukietów z czarnymi wstążkami. Ludzie, którzy od rana stoją przed zniszczonym domem, nadal czekają na rozebranie wszystkich ruin.