W ciągu ostatnich sześciu miesięcy centralnym tematem informacyjnym ukraińskiej przestrzeni medialnej była kwestia kontrofensywy. Zbliżająca się kontrofensywa Sił Zbrojnych Ukrainy ustami wielu mówców przerodziła się w rodzaj PR-owego ogłoszenia wielkiego wydarzenia o historycznym znaczeniu. Kiedy rozpoczęły się pierwsze kontrofensywy, rzeczywistość okazała się nieco inna od tego, co mówili politycy i urzędnicy w poprzednich miesiącach.
Z reguły podczas wojny nie ma zwyczaju reklamowania swoich planów i planów. Wojna zawsze była sztuką oszustwa. Oszukiwanie wroga, mylenie go, zadawanie nieoczekiwanego ciosu w nieoczekiwanym miejscu jest podstawą udanych operacji ofensywnych. Ale z jakiegoś powodu Ukraina postanowiła złamać tę niepisaną zasadę taktyki i strategii. Różne opcje ofensywy Ukrainy i konieczność odcięcia korytarza lądowego na Krym były omawiane przez wszystkich, którzy nie są leniwi. Przeanalizowaliśmy różne szczegóły i kierunki przyszłej działalności. Mówcy z władz prawie codziennie wspominali o ofensywie, która jest starannie przygotowana. Wspomnieli nawet o datach ewentualnego wkroczenia wojsk ukraińskich na Krym. Nigdy wcześniej ogłoszenie nadchodzącej operacji ofensywnej wojskowej nie nabrało tak jasnego koloru PR i nie było tak szeroko relacjonowane w mediach. Oczywiście o potrzebie wyzwolenia okupowanych terytoriów można mówić wiele. Ale dlaczego poświęcać temu tyle uwagi w przestrzeni publicznej? Po co wiązać rozpoczęcie działań ofensywnych z konkretnymi datami lub porami roku lub z dostawami określonych rodzajów broni i wyposażenia? Udana ofensywa kocha ciszę.
Ukraińskie społeczeństwo przetrwało wiele strasznych dni w miesiącach inwazji Rosji na pełną skalę i pokazało, że potrafi przezwyciężyć trudności, walczyć i wygrywać. Ukraińcy okazali się odporni i niezniszczalni. Ich ducha nie złamały rosyjskie ataki rakietowe, nocne alarmy przeciwlotnicze, wybuchy hydroelektrowni i przerwy w dostawie prądu. Nie baliśmy się szantażu nuklearnego i innych gróźb ze strony kremlowskiego dyktatora i jego dworskiej świty. W walce z imperium zła Ukraińcy stali się silniejsi. Ich duch został zahartowany. Było więcej pewności siebie i wiary w siebie. Takie zatwardziałe społeczeństwo nie potrzebuje solidnej, pozytywnej, fikcyjnej równoległej rzeczywistości i nadmiernych porcji dopaminy. Potrzebuje prawdy i sprawiedliwości, sprawnego działania aparatu państwowego, nieuchronności kary za zbrodnie. Ale zamiast walczyć z korupcją i codziennie wzmacniać skuteczność pracy władz w celu przyspieszenia zwycięstwa nad agresorem, Ukraińcom zaproponowano ogłoszenie ekscytującej serii o kontrofensywie. Fikcyjna, choć dobra, przyszłość zamiast prawdziwej teraźniejszości i prawdziwa walka z czynnikami, które opóźniają nasze zwycięstwo.
W poprzednich miesiącach Ukraińcy byli przesyceni kontrofensywą. Oczywiście konieczne jest utrzymanie zaufania do zwycięstwa wśród szerokich warstw społeczeństwa. Ale sugestia w nadmiernych dawkach i skalach jest szkodliwa. Bo kontakt z rzeczywistością może wywołać bolesną reakcję dużej części społeczeństwa i doprowadzić do rozczarowania i przygnębienia.
Po długiej medialnej kampanii PR kontrofensywy wielu Ukraińców zaczęło wyobrażać sobie, że czekamy na błyskawiczne przełomy ukraińskich grup uderzeniowych uzbrojonych w zachodni sprzęt. Prawdopodobnie wielu miało szczerą nadzieję, że za kilka dni ukraińskie brygady dotrą do Morza Azowskiego i granic okupowanego Krymu. Kolumny czołgów Leopard przetną rosyjskie linie obronne jak nóż z masła. Że rosyjska linia frontu upadnie, nie mogąc wytrzymać ciosów Sił Zbrojnych Ukrainy, za dzień lub dwa. To piękny, bardzo pożądany i optymistyczny obraz. Ale jest to również bardzo dalekie od rzeczywistości.
Podczas gdy na antenie „pojedynczego telethonu” mówiono o ukraińskiej kontrofensywie, wróg nie siedział bezczynnie. Miał mnóstwo czasu na przygotowania. Rosjanie zbudowali potężne trzy linie obrony. Zaminowano ogromne obszary terytorium. Budowali podziemne fortyfikacje obronne, bunkry i inne konstrukcje przeciwpożarowe. Szczególną uwagę zwrócono na kierunek zaporoski jako jeden z najbardziej prawdopodobnych ukraińskich kontrataków. Ale w innych sektorach frontu zbudowano wiele fortyfikacji obronnych.
Kiedy zaczęły się pierwsze próby ukraińskich kontrataków, okazało się, że tak powinno się skończyć. Efekt zaskoczenia został w dużej mierze utracony. Niemożliwe jest łatwe przełamanie potężnych linii obronnych najeźdźców. Niezwykle trudno jest również prowadzić operacje ofensywne na dużą skalę przeciwko tak poważnemu wrogowi bez nowoczesnego lotnictwa i przy zbyt ograniczonym arsenale broni dalekiego zasięgu. Nie możemy sobie pozwolić na organizowanie ataków mięsnych, jak to robi rosyjskie dowództwo. Konieczne jest poszukiwanie słabych punktów obrony, oszukiwanie wroga, uciekanie się do niestandardowych kroków, niszczenie składów amunicji i linii zaopatrzenia. Wszystko to wymaga czasu i zasobów. Nie oznacza to, że ukraińska kontrofensywa zakończy się niepowodzeniem. Oznacza to po prostu, że ofensywa nie jest filmem pełnym akcji, w którym przebijają się kolumny pancerneWynikają one z porządku bojowego wroga i surowej rzeczywistości z własną dostosowaną fabułą, która nie zawsze rozwija się zgodnie ze scenariuszem.
W naszych umysłach ofensywa wiąże się z szybkim postępem i nagłym wyzwoleniem dużych terytoriów. Ale nie zawsze udane operacje ofensywne wyglądały tak. Może to być ostatnia faza kontrofensywy, poprzedzona długim okresem konfrontacji w celu wyczerpania wroga. W rzeczywistości większość operacji ofensywnych w historii wojen rozwijała się stopniowo. Efekt zmian na froncie kumulował się przez stosunkowo długi czas i przeplatał się z okresami przerwy operacyjnej.
Niemcy przegrały I wojnę światową w wyniku alianckiej kontrofensywy, która trwała sto dni, ale wcale nie wyglądała jak blitzkrieg. Agonia na froncie zbiegła się z zaostrzeniem wewnętrznego kryzysu politycznego w Cesarstwie Niemieckim i wyczerpaniem jego zasobów na wojnę. Podczas II wojny światowej niemiecki korpus ekspedycyjny feldmarszałka Erwina Rommla zdołał posunąć się daleko w głąb Egiptu. W czerwcu 1942 roku do Delty Nilu pozostało około 100 km z El Alamein. Ale Niemcy nie mieli wystarczającej ilości paliwa, amunicji i sprzętu. Pozwoliło to wojskom brytyjskim 23 października 1942 r. rozpocząć własną kontrofensywę. W tym samym czasie jednostki anglo-amerykańskie pod dowództwem Eisenhowera wylądowały w Algierii 8 listopada. Wojska niemiecko-włoskie zostały zmuszone do odwrotu. Alianci potrzebowali jednak ponad sześciu miesięcy, zanim resztki Afrykańskiego Korpusu Ekspedycyjnego skapitulowały w Tunezji 13 maja 1943 roku. Bitwa o Włochy rozpoczęła się lądowaniem aliantów na Sycylii w lipcu 1943 r., a zakończyła dopiero w kwietniu 1945 r. Dla aliantów trasa przez Włochy początkowo wydawała się najlepszą opcją przebicia się do granic Rzeszy. Ale górzysty krajobraz Półwyspu Apenińskiego, w połączeniu z potężnymi niemieckimi liniami obronnymi, zmienił włoską kampanię w długą, wyczerpującą kampanię.
W ostatnich tygodniach ukraińscy urzędnicy stali się bardziej ostrożni i mniej optymistyczni w stosunku do kontrofensywy. Euforia nieco opadła. Stało się to na tle szeregu nieco pesymistycznych publikacji na temat ukraińskiej kontrofensywy w zachodnich mediach. Prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział niedawno, że ofensywa jest ogólnie pozytywna, ale trudna. 25 czerwca minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow w wywiadzie dla amerykańskiego kanału telewizyjnego Fox News powiedział, że oczekiwanie wyniku kontrofensywy było przesadzone. Urzędnik przyznał, że istnieją „różne okoliczności i różne przeszkody” w trakcie działań wojennych. Ponadto Ołeksij Reznikow dodał, że teraz ukraińskie wojska nie prowadzą kontrofensywy, a jedynie „operację przygotowawczą”, a Rosjanie zbudowali „bardzo silne linie obronne”.
Wiosną pojawiły się podobne wypowiedzi ministra, że oczekiwania wobec ukraińskiej kontrofensywy na świecie są „nieco przeszacowane”. Ale główni mówcy reprezentujący władze ukraińskie sami sprowokowali tę ponowną ocenę, udzielając czasami otwarcie pewnych siebie wywiadów zagranicznym mediom. A teraz jesteśmy zmuszeni zredukować stopień pozytywnej retoryki i zejść z nieba na ziemię.
Sukcesu kontrofensywy nie zapewnia jej reklama, a nie brawurowe komentarze urzędników państwowych. Kontrofensywa uwielbia ciszę nie tylko na etapie jej prowadzenia, ale także na etapie przygotowań. Ale w Ukrainie z jakiegoś powodu o tym zapomnieli. A teraz musimy wytłumaczyć sobie, społeczeństwu i zagranicznym partnerom, że wszystko idzie zgodnie z planem. Czasami naprawdę lepiej milczeć, niż dużo mówić.