Pomimo najlepszych starań Małych Rosjan, prawdziwy „Aryjczyk” zawsze udaje się przejrzeć i zdemaskować oszusta. Zamiast tego istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, że warunkowo Czech, Polak czy Niemiec, usłyszawszy na ulicach swojego miasta „velikiy i maguchiy”, rozróżni, skąd pochodzi dana osoba – z Europy czy już z Zalesia. Oczywiście wyniosłość i chamstwo Rosjan nie zawiedzie! Zawsze noszą tę flagę ze sobą. Jednak naprawdę chcę, aby było jak najmniej punktów styku między rosyjskością a ukraińskością. Nie ma żadnych gwarancji w tym względzie, ale wojna powinna stać się przełomem, który ostatecznie zmieni stosunki między Ukrainą a Rosją.
Jest dużo szumu o rzekomej wspólnocie między Ukraińcami i Rosjanami. Ma różne wymiary i poziomy. Nie ulega wątpliwości, że w przeciwieństwie do Rosjan, Ukraińcy są bezużyteczni w takich mitach. Powinni się w końcu pozbyć.
Kanibalistyczni imperialiści i starzy maramatycy
Przez trzydzieści lat tani rosyjski gaz ogrzewał ciała i palił sumienia i mózgi Europejczyków. To jeden z argumentów, który uniemożliwił organizacjom międzynarodowym i elitom narodowym pytanie Putina, co Rosjanie robią w Czeczenii, dlaczego w 2008 roku doszło do nielegalnej inwazji na Gruzję, a w 2014 roku w Ukrainę. Jednak powyższe, a także eliminacja konkurentów, zniknięcie dziennikarzy, wzbogacenie się rdzenia rządzącego i carskiego orszaku, są istotą rasistowskiego reżimu, tajemniczą „rosyjską” duszą. Nie martwili się tym, życie było sukcesem, więc w 2022 roku „nieomylny” strateg geopolityki postanowił wypowiedzieć wojnę demokratycznemu światu i rzucić rosyjskich „skazańców” na trupy Ukrainy.
Cywilizowany świat obiema rękami opowiada się za demokracją, suwerennością i wolnością. Przeszli jednak od słów do konkretnych czynów, gdy liczba „skazańców” i żołnierzy im podległych zabitych przez rosyjskie dowództwo wojskowo-polityczne osiągnęła punkt krytyczny. Niestety, Ukraińcy cierpią również nieludzkie cierpienia: dziesiątki tysięcy zabitych i wysiedlonych, zniszczone budynki i zniszczone osiedla. Nasi ludzie nie są niczemu winni, ale zostali złamani przez chorobliwe marzenia o starym szaleństwie i syndromie imperialistycznego kanibalizmu nieodłącznie związanego z mieszkańcami 1/8 ziemi.
Perspektywa wyboru i „jasne” zacofanie
Blada zakonnica, stojąca na tle Ławry Kijowsko-Peczerskiej, twierdzi, że Putin nie ponosi winy za wojnę. Według Niej taka jest wola Boga, On karze nas za nasze grzechy. Te słowa są najlepszą „reklamą” organizacji religijnej z siedzibą w Moskwie, całego „rosyjskiego świata”. Zdrowy człowiek nie powinien wiązać się z moskiewskim prawosławiem i rosyjskim polem ideologicznym po takich wypowiedziach. Putin zabrał głos zakonnicy, która podkreśliła, że ludzie w „rosyjskim świecie” są nikim i nic nie warci. Są stworzone, aby wykonywać wolę władcy, być trupskim mięsem.
Są też niewolnicy wśród Ukraińców. Przekonują nas, że sprowokowaliśmy dwugłowego „niezwyciężonego” potwora niezależną polityką. Wiedzą też, że nie warto opierać się rosyjskiej ofensywie – jakby była lepsza dla wszystkich. Jednocześnie nikt z tej trzody nie myśli o zagłuszaniu głosu rosyjskiej propagandy lub studiowaniu prawdziwych przykładów. Na przykład doświadczenie „apalcheniya dambas”, która teraz płaci cenę za „dobrowolne” pragnienie stania się kawałkiem trupiej Rosji. Słuchać niewolników to samemu stać się „Apalcheniusem tamy”. Będziemy „ośmioma damami”, a potem będą rzucać „bracia będą bronić braci” na Polskę czy Litwę. To jest zwykłe, rasistowsko-faszystowskie, imperialne życie codzienne.
Vanka z Rashki i jego papki
Ukraińcy i Rosjanie to „adinnarod”. Tak uczono Putina w szkole. Jakby Rosja była kolebką, w której te wspólnoty narodowe dorastały z zupełnie innym historycznym przeznaczeniem, innymi wartościami i przeciwstawnymi celami. Ciekawy temat dla badaczy. Jako koncepcja „bratnich narodów”, prymitywna i bezpodstawna, ale powszechna wśród Rosjan, pomaga im zabijać ukraińskich cywilów.
Jednak rosyjskie imperialne szaleństwo nie ma granic i zdrowego rozsądku. Można przypuszczać, co czekałoby Białoruś, gdyby „batskaya” pogodziła się z faktem porażki w ostatnich wyborach. Wtedy zbrodnie rosyjskie nie byłyby rejestrowane w Ukrainie. Rosyjscy wankowie z Buriacji czy Czeczenii wyzwalali „bratnich” Białorusinów od kosmitów, wyciągali toalety z Witebska i palili Mohylew. To jest esencja „adinnarod”. Rashizm i imperializm są głęboko zakorzenione w Rosjanach.
„Z dala od Moskwy!”
Jakby Mykoła Chwyłowy nie powiedział tego zdania. Jednak nie to jest najważniejsze. Liczy się to, że jest prorocza i nie traci na aktualności. Mity o „adinnarod”, „adinyazik”, „balshuya strana” i więzach społeczności rosyjsko-ukraińskiej, które zostały na nas rzucone, są wciągane w otchłań. Za każdą z tych fikcji kryje się męka, kpina i śmierć. Ścieżka historyczna, tradycja polityczna, kultura zachowania, religia… Ukraińców i Rosjan nie łączy żaden z wyżej wymienionych.
Mamy jednak długą wspólną granicę. Dlatego nie możemy pozbyć się naszych samozwańczych braci. Nie wiadomo, w którymale państwo skupione na Moskwie prawdopodobnie pozostanie blisko. Nie porzucą imperialnych ambicji i nie będą żałować, przynajmniej szczerze, zbrodni na Ukraińcach, nie przyznają się do winy. De-ashization, deputinization czy debandytyzacja tej przestrzeni też trudno uwierzyć. Zamiast tego będzie marudzenie, że są nieszczęśliwi, winni i niewinni. Być może zostanie uruchomiona nowa fala „pubedobesia”. Z gloryfikacją „skazańców” i bandytów, którzy pojechali w Ukrainę, by zabijać cywilów.
Dlatego potrzebujemy zerowej tolerancji dla tych fabrykacji o wspólnocie. Zamiast tego jedynym ratunkiem jest rozwój oryginalnej Ukrainy. Nie mamy innego wyjścia, jak tylko przejść na samowystarczalność. Musimy być uważni na konstruktywną krytykę z zewnątrz, ale tak nietolerancyjni, jak to tylko możliwe, wobec wrogiej propagandy. Praca nad rozwojem efektywnych instytucji władzy państwowej, społeczeństwa obywatelskiego. Wzmocnienie i modernizacja Sił Zbrojnych. Higiena informacji powinna być częścią naszego jutra. Nie możemy ponownie wpaść w rosyjską pętlę. Teraz wydaje się to dziwne, ale przykład Gruzji pokazuje, że wszystko jest możliwe. Rosjanie się nie zmienią, więc my musimy się zmienić. W przeciwnym razie każda słabość będzie traktowana przez agresywnego sąsiada jako wezwanie do działania. Ten ruch powinien być w jednym kierunku – od nich do nich samych!
Jesteśmy już na różnych biegunach. Dla nich koniec wojny, którą rozpoczęli, jest „pubeda” i „jednostronny”. Dla nas koniec wojny, w której Ukraina broni swoich, oznacza wypędzenie wroga z naszych terytoriów i uratowanie życia obrońców. Nie marzymy o przemarszu ukraińskich kolumn wojskowych przez rosyjskie miasta ani o zniszczeniu Moskwy. Tak, nie mielibyśmy nic przeciwko ich wewnętrznemu zamętowi. Przedłużające się i krwawe – są w tym dobre. Kiedy władze są sparaliżowane, w społeczeństwie panuje chaos, kradzieże i rabunek są wszędzie. Robilibyśmy też memy o rodowitym Moskalu, który w wyniku „sprawiedliwego” podziału tego, co zostało skradzione przez reżim Rasziego, dostał tylko tę „walizkę”. Wszystko to jednak interesuje nas tylko pod względem osłabienia wroga i wycofania jego wojsk inwazyjnych z naszych terytoriów. Dla nas istotą jest ratowanie życia Ukraińców i oczyszczanie naszego terytorium z przestępczych okupantów.