Rozmieszczenie rosyjskiej broni jądrowej na Białorusi jest dodatkowym narzędziem szantażu, ale z punktu widzenia bezpieczeństwa nic to nie zmienia dla Ukrainy. O tym oświadczył na antenie telethonu 25 lipca przedstawiciel Głównego Zarządu Wywiadu Andrij Jusow.
„To powtórka z kryzysu kubańskiego, tylko bliższa i mniejsza w skali” – powiedział. Jusow dodał, że broń jądrowa na terytorium Białorusi jest „dodatkowym narzędziem szantażu, nacisku, a także ewentualnych negocjacji i podniesienia stawki”.
Jednocześnie przedstawiciel DIU podkreślił, że globalnie pod względem bezpieczeństwa nic to nie zmienia ani dla Europy, ani dla Ukrainy.
„Ponieważ nasza granica z Rosją jest tak duża, a obiekty jądrowe, w tym elementy broni jądrowej, znajdują się w różnych obszarach, to znaczy, to zasadniczo nic nie zmienia dla Ukrainy… W zasadzie mówimy o szantażu i podnoszeniu stawek” – powiedział.
W marcu 2023 roku Putin zapowiedział rozmieszczenie taktycznej broni jądrowej na terytorium Białorusi, a w maju podpisał stosowną decyzję. 16 czerwca Władimir Putin ogłosił, że Rosja rzekomo dostarczyła na Białoruś pierwsze taktyczne głowice nuklearne.
Rosja rozmieściła systemy rakietowe Iskander na Białorusi w listopadzie ubiegłego roku. Iskander może używać dwóch rodzajów pocisków: balistycznego 9M723 i jego modyfikacji 9M729, a także manewrującego R-500. Ponadto w 9M723 i 9M729 znajdują się tzw. głowice specjalne, w tym ładunek jądrowy o mocy do 50 kiloton.
Ponadto 26 sierpnia 2022 r. samozwańczy prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka stwierdził, że białoruskie taktyczne bombowce SU-24 przeszły proces modernizacji i są obecnie zdolne do przenoszenia awarii jądrowej.