Prezydent Wołodymyr Zełenski nie wierzy, że przeniesienie prywatnej firmy wojskowej Wagner z Rosji na Białoruś może poważnie zagrozić Ukrainie. Powiedział to na konferencji prasowej po rozmowach z prezydentem Polski Andrzejem Dudą i prezydentem Litwy Gitanasem Nausėdą w środę, 28 czerwca.
„Na okupowanym terytorium Ukrainy są wagnerowcy. Byli w obwodzie ługańskim. Wiele z nich, jak już podkreślałem, zostało zniszczonych przez nasze Siły Zbrojne. Ponad 20 tysięcy z nich zostało zniszczonych. Dlatego liczba, która poszła powiedzmy, w pozytywnym sensie, trafiła do Moskwy, nie można jej porównać z liczbą z nich, które mieliśmy. Dlatego nie mogę powiedzieć, jak bardzo będą komukolwiek grozić na terytorium Białorusi, ponieważ uważam, że ten kontyngent nie będzie bardzo duży” – powiedział Zełenski, cytowany jako powiedziałInterfax-Ukraina».
Według Zełenskiego armia uważa, że sytuacja na północy Ukrainy nie zmieniła się i jest pod kontrolą. Ponadto, według jego słów, powtórka rosyjskiej kampanii w Ukrainie jest niemożliwa. „Mimo to mamy potężną, nowoczesną armię. A nie słowami” – podkreślił prezydent.
„Wagnerici” ze swoim przywódcą Jewgienijem Prigożynem przenieśli się na Białoruś w wyniku porozumień z prezydentem tego kraju Aleksandrem Łukaszenką w sprawie zakończenia rebelii wojskowej w Rosji. Umowy te przewidują również, że „wagnerici” i ich współpracownicy nie będą prześladowani za próby buntu.
25 czerwca brytyjski generał, były szef brytyjskiego sztabu generalnego Richard Dannat dopuścił możliwość ataku „wagnerowców” na Kijów z Białorusi. W odpowiedzi na tę prognozę dowódca Połączonych Sił Zbrojnych Ukrainy Serhij Najew powiedział, że sytuacja na Północy pozostaje kontrolowana i stabilna, granica Ukrainy pozostaje chroniona, a ukraińscy żołnierze są gotowi odeprzeć każdego, w szczególności rosyjskich najemników.