Świt 6 czerwca 2023 roku to nowa granica rosyjskich okrucieństw na terytorium Ukrainy. Wysadzenie tamy Kakhovka HPP przenosi rosyjskie działania na inny poziom – poziom prowokowania katastrof spowodowanych przez człowieka na dużą skalę, które zagrażają bezpieczeństwu tysięcy ludzi. Nie żeby był powód, by uważać Rosjan za adekwatnych do tego, zwłaszcza kierownictwo polityczne i wojsko. Po ludobójczych akcjach w, Izyum i innych miastach, czy po atakach rakietowych na budynki cywilne, działania Rosjan nie powinny dziwić. A jednak, wśród emocji wielu Ukraińców, nie mówiąc już o innych, rankiem 6 czerwca jedną z dominujących emocji było zaskoczenie – czy oni naprawdę to zrobili?
O scenariuszu wysadzenia tamy przez Rosjan napisano co najmniej jesienią ubiegłego roku po wyzwoleniu prawobrzeżnego regionu Chersoniu. Dzięki temu czy nie, ale w pierwszych godzinach po katastrofie nie wydaje się to być całkowitym zaskoczeniem dla władz lokalnych (z wyjątkiem terytoriów okupowanych). A jednak, gdy doszło do hipotetycznej eksplozji, większość reakcji była w stylu „cóż, może do tego nie dojdzie”.
Przypomina to nieco ostatnie tygodnie przed 24 lutego 2022 roku. Mimo oczywistych oznak przygotowań Rosji do ataku i ostrzeżeń ze strony zachodnich partnerów, nie tylko władze Ukrainy, ale także większość zwykłych obywateli (wśród nich autor tych słów) wciąż uparcie liczyła, że „przeprowadzą”, że najgorsze się nie wydarzy. Półtora roku później widzimy, że jest mniej złudzeń, ale jeszcze nie zniknęły całkowicie. W kontaktach z Rosjanami zawsze może być gorzej. Tę lekcję musi wreszcie odrobić Ukraina i cały świat. Wygląda na to, że nadszedł czas, aby powtórzyć środki bezpieczeństwa radiacyjnego.
Wysadzenie tamy Kakhovka HPP jest kolejnym przypomnieniem dla tych, którzy oczekują błyskawicznej i zdecydowanej kontrofensywy Sił Zbrojnych Ukrainy. Na przykład teraz nasze kolumny czołgów przebiją się przez front wroga potężnym uderzeniem, piechota i sprzęt pędzą do przodu i to wszystko, nasze zwycięstwo. Niejednokrotnie wojsko i nie tylko mówiło, że te iluzje uniemożliwiają trzeźwe postrzeganie znacznie bardziej złożonej rzeczywistości. W szczególności cena, którą trzeba będzie zapłacić nawet za bardzo udaną kontrofensywę. Teraz mamy jasną demonstrację tego, do czego zdolni są Rosjanie w obliczu prawdopodobnej porażki. Jeśli nie mogą uratować okupowanych terytoriów, są gotowi zamienić je w „spaloną” (dobrze, zalaną ziemię). Dlatego nie tracąc wiary w Siły Zbrojne Ukrainy i zwycięstwo, trzeba pozbyć się złudzeń, że „kolejne dwa lub trzy tygodnie” i jedna kontrofensywa zakończą największą wojnę w Europie od II wojny światowej.
W chwili pisania tego tekstu nie było jeszcze wyraźnych odpowiedzi ze strony innych państw lub instytucji międzynarodowych. Oni oczywiście się pojawią. Nie byłoby zaskoczeniem, gdyby oprócz potępienia Rosjan pojawiły się spanikowane głosy wzywające do negocjacji w celu ratowania Matki Natury. Głosy, które po raz kolejny absurdalnie zrównają odpowiedzialność strony ukraińskiej i rosyjskiej. Faktem jest, że od teraz jest jeszcze mniej powodów, aby przekonywać Ukrainę do negocjacji z wrogiem. Wroga, który robi to, co Rosjanie zrobili z kachowską HPP, nie można spacyfikować (chyba że całkowicie stracił nawet resztki moralności i wartości), można go tylko zmusić do poddania się.
Sytuacja z naiwną wiarą w „pokój światowy” jest szczególnie istotna w świetle faktu, że specjalny wysłannik papieża Franciszka, kardynał Mateo Zuppi, przebywa obecnie w Ukrainie. Trudno powiedzieć, czy nowa katastrofa wywołana przez Rosję wpłynie na bezsensowne i pełne hipokryzji stanowisko Stolicy Apostolskiej wobec Ukrainy. A biorąc pod uwagę, że poprzednie zbrodnie nie dały papieżowi jasnego poczucia dobra i zła w tej wojnie, nie mogę w to uwierzyć.
„Wisienką na torcie” była ONZ. Czasami wydaje się, że ta organizacja celowo naraża się na bezsensowne pośmiewisko. Wszyscy są już przyzwyczajeni do wiecznego „głębokiego zaniepokojenia”, do nieudolności Rady Bezpieczeństwa, w której Rosja i Chiny mają prawo weta. Ale w dniu ogromnej katastrofy, w czasie kolejnej zbrodni Rosjan, rozpowszechnianie informacji o „dniu języka rosyjskiego” w ich oficjalnych sieciach społecznościowych to zbyt wiele nawet według standardów ONZ. Po pierwsze, agresor Rosji stoi na czele Rady Bezpieczeństwa, teraz jest – tylko w tej wojnie było już wystarczająco dużo argumentów nie tylko o nieskuteczności ONZ w obliczu zagrożeń, ale o jej moralnej bezwartościowości w wielu aspektach. Ale teraz o wiele łatwiej jest wyjaśnić na lekcjach historii istotę problemów międzywojennej Ligi Narodów.
Wysadzenie tamy Kachowki HPP wraz z bezczynnością instytucji międzynarodowych jest kolejną ilustracją kryzysu i nieoperacyjności istniejącego systemu międzynarodowego. Kiedy jedni gracze starają się grać według zasad, a reszta może bezkarnie rzucać pionkami w przeciwnika, jest to droga do chaosu, anarchii, do rządów silnych, a nie cywilizowanych. Jeśli Rosji ujdzie to na sucho, dlaczego Chiny w pewnym momencie nie uwierzą, że uda im się dokonać podobnej sztuczki na Tajwanie?
Jeśli zasady mogą być łamane bezkarnie, system nie będzie działał. W celu Aby przywrócić przynajmniej pozory istnienia jasnych norm i stabilności, konieczne jest karanie gwałcicieli w solidarności i celowo. A jeśli dostępne narzędzia nie są do tego odpowiednie, musisz w końcu spojrzeć prawdzie w oczy i zastąpić je innymi. W przypadku Rosji najlepiej podobne do działań podjętych przeciwko Niemcom w 1945 roku. W przeciwnym razie zniszczenie tamy Kachowka nie będzie szczytem rosyjskich zbrodni, ale tylko kolejnym krokiem na drodze do niej. A jaki będzie ten szczyt w tym przypadku, to najgorsze pytanie.