Sama Rosja zaatakowała Kreml, aby „usprawiedliwić swoje działania w Ukrainie dla społeczeństwa”. Oświadczył o tym prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas spotkania z przedstawicielami włoskich mediów.
Szef państwa podkreślił, że „Kreml zaatakował nie ukraińskiego drona, ponieważ Kijów dokładnie rozumie, co się dzieje”.
„Nie wystrzeliliśmy w niego żadnych dronów na Kremlu. Chce to pokazać. Musimy zrozumieć, że ma coraz mniej usprawiedliwień dla swoich działań, nawet dla swojego społeczeństwa. Coraz mniej jest kroków motywacyjnych dla radykalnej części społeczeństwa. Musiał uderzyć w nas i uderzył, i to nie sam. To bardzo ważny moment” – powiedział, pisze Radio Swoboda.
Zełenski dodał, że prezydent Rosji Władimir Putin zawsze potrzebuje „fundamentu”, więc „on lub jego otoczenie wymyślą pewne rzeczy”.
„Powiem wam szczerze, gdybyśmy mieli z tym coś wspólnego, powiedzielibyśmy. Czego powinniśmy się bać? Bombarduje nas każdego dnia. Ale nasze stanowisko jest takie, że nie strzelamy do cywilów i do Federacji Rosyjskiej” – powiedział prezydent.
Jak informowała nasza strona internetowa, 3 maja rosyjskie władze poinformowały, że rzekomo dwa ukraińskie drony próbowały zaatakować Kreml w nocy 3 maja, ale zostały zestrzelone. Kijów zadeklarował brak udziału w wydarzeniach.
Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) zasugerował, że Rosja prawdopodobnie zainscenizowała atak na sam Kreml, „próbując sprowadzić wojnę na rosyjską publiczność wewnętrzną i stworzyć warunki do większej mobilizacji społeczeństwa”.