UE mogłaby „podjąć kroki” w sprawie polskiego prawa badającego rosyjskie wpływy, które mogłyby zakazać opozycjonistom sprawowania funkcji publicznych. O tym Raporty Polityczno.
UE przyłączyła się do krytyki wyrażanej wcześniej przez Stany Zjednoczone i polską opozycję. Według europejskich urzędników PiS może wykorzystać prawo do zastraszenia rywali politycznych przed wyborami pod koniec roku.
„Mogę państwa zapewnić, że nie zawahamy się podjąć natychmiastowych działań, jeśli będzie to konieczne, gdy zobaczymy, że istnieje przestrzeń i potrzeba takich działań”, powiedziała Věra Jourová, wiceprzewodnicząca ds. wartości i przejrzystości. Obecnie największa grupa w Parlamencie Europejskim inicjuje debatę nad polską ustawą o badaniu wpływów Federacji Rosyjskiej.
„Teraz jesteśmy szczególnie zaniepokojeni sytuacją w Polsce. Specjalna komisja zdolna do pozbawienia obywateli prawa do bycia wybranym na urząd publiczny jest przedmiotem naszej troski” – powiedział komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders przed spotkaniem ministrów UE.
Ustawa przewiduje powołanie komisji, która może zakazać osobom przyłapanym na akcjach pod wpływem Kremla pracy przez dziesięć lat na stanowiskach związanych z wydatkowaniem środków publicznych. To skutecznie pozbawia ich możliwości kandydowania do rządu. Dziewięcioosobowa komisja zostanie wybrana przez parlament, w którym PiS ma niewielką większość. Jej werdykty będą ostateczne. Według Reyndersa komisja będzie mogła zakazać obywatelom sprawowania funkcji publicznych „decyzją administracyjną bez możliwości jakiejkolwiek kontroli sądowej”.
Bruksela i Warszawa wielokrotnie ścierały się o zasady demokracji, a Komisja Europejska blokowała miliony euro z funduszy UE w obawie, że polski rząd dławi niezależność sądów. Podczas gdy polski rząd broni kontrowersyjnej ustawy jako próby wykorzenienia agentów Kremla, krytycy ostrzegają, że może ona zostać wykorzystana jako broń polityczna.