Prawie ćwierć XXI wieku jest za nami. Mimo prognoz „końca historii”, triumfu globalizacji, obumierania państw narodowych i odchodzenia w zapomnienie epoki światowych konfrontacji bloków militarno-politycznych, okazało się, że historia znów wydaje się poruszać w spirali. Natura ludzka pozostaje taka sama. Oznacza to, że pewne procesy, które od dawna towarzyszą cywilizacji, również pozostają niezmienione.
Wiek XX na naszej planecie również witano z optymizmem i nadzieją na niestrudzony postęp ludzkości. Były ku temu podstawy. XIX wiek był okresem triumfu rewolucji przemysłowej w skali globalnej. Nauka i technologia rozwijały się szybko. Silnik parowy został zastąpiony silnikiem spalinowym i elektrycznością. Gospodarka rosła, handel międzynarodowy pogłębiał się i tworzył się rynek światowy. Kontynenty były połączone liniami telegraficznymi i siecią linii kolejowych. Zachodnia cywilizacja zyskała bezwarunkowe przywództwo na planecie. Rozwój sił wytwórczych i pojawienie się ustawodawstwa socjalnego poprawiło życie klasy robotniczej w Europie i Ameryce. W ostatnich dziesięcioleciach XIX wieku wzrost poziomu dobrobytu dotknął wszystkie segmenty populacji.
Ustawodawstwo wyborcze zostało ulepszone i rozszerzone. Coraz więcej obywateli Zachodu miało możliwość uczestniczenia w wyborach. Procedury demokratyczne i konkurencja polityczna stopniowo stały się normą podczas tworzenia organów rządowych. Oczywiste jest, że na tym tle patrzono na przyszłość z optymizmem i malowano obrazy rozkwitu przemysłowego technologicznego XX wieku. Miało to być stulecie bez globalnych wojen, ludobójstw i brutalnych reżimów totalitarnych, w których zachodnia cywilizacja pewnie rozszerza swoją dominację, światopogląd i sposób życia na całą planetę. Już wtedy słychać było myśli myślicieli o stopniowym zmniejszaniu roli poszczególnych krajów i triumfie kosmopolityzmu. Za sto lat podobne idee będą wyrażane przez apologetów globalizacji i upadku państw narodowych.
Gazety w 1900 roku opublikowały wiele przepowiedni dotyczących nadchodzącego stulecia. Popularnością cieszyły się fantastyczne opisy świata w 2000 roku. Publicyści i niektórzy politycy pisali o wojnie jako o przeszłości. Ogólnie rzecz biorąc, nastrój został zredukowany głównie do wiary w postęp ludzkości. Jego zdolność do doskonalenia się i przezwyciężania wszystkich lub większości trudności i problemów. Ale przyszłość nie była tak cudowna i nie tak wolna od konfliktów. W 1900 roku niewielu w Europie wierzyło w wielką wojnę na kontynencie. Chociaż już wtedy istniały warunki wstępne dla jego rozwiązania i kontury przyszłej kolizji. A jeśli niektóre z prognoz dotyczących postępu naukowego i technologicznego naprawdę się sprawdziły, to prognozy o charakterze społeczno-politycznym się nie sprawdziły. Myśliciele końca XIX wieku przeliczyli się, marząc o spokojnej idylli na Ziemi.
Coś podobnego wydarzyło się na przełomie XX i XXI wieku. Francis Fukuyama wierzył w koniec historii i całkowity triumf zachodniego modelu liberalnej demokracji. Wydawało się, że epoka wojen światowych i konfrontacji między różnymi blokami państw odeszła w przeszłość. Zakładano możliwość wojen, ale na pewno nie powinny to być większe konflikty, a regionalne potyczki na uboczu ośrodków cywilizacji. Co więcej, nikt nie przewidział nowej wojny w Europie. Ponadto niewielu poważnie traktowało prawdopodobieństwo nowej zimnej wojny i tworzenia bloków wojskowo-politycznych.
Wygodnie było myśleć, że wszystkie kataklizmy przeszłości pozostaną poza progiem 2000 roku. XXI wiek wyobrażano sobie jako epokę niezaprzeczalnego triumfu wolnego świata, zasad wolności, poszanowania prawa międzynarodowego, demokracji i pokoju. Miał to być czas, w którym globalizacja wraz z rewolucją informacyjną jednoczy świat w jedno. W rezultacie następuje szybki wzrost standardu życia i spadek rozwarstwienia społecznego na Ziemi. A klasyczne liberalne wolności rozciągają się na wszystkie kraje i kontynenty.
Głównym problemem i zagrożeniem dla XXI wieku był międzynarodowy terroryzm. Napisano o tym wiele książek i opublikowano tysiące artykułów. Autorzy zastanawiali się, jak skutecznie walczyć z tym nowym złem. Badali jego naturę i to, jak terroryzm wpłynie na życie ludzkości. Prawdopodobieństwo klasycznych działań wojennych między różnymi państwami nie było traktowane poważnie. Pojawiły się nawet sugestie, że NATO nie powinno być zachowane w tym nowym, wspaniałym świecie światowego pokoju, współpracy i dobrobytu, który może zostać przyćmiony przez odosobnione ataki terrorystyczne. Ale te przewidywania się nie sprawdziły. Terroryzm jest oczywiście problemem. Ale myśliciele początku XXI wieku przywiązywali do niego szczególną wagę, nazywając go głównym wyzwaniem dla świata. Terroryzm istniał w przeszłości. Ale nigdy nie miał decydującego wpływu na proces historyczny i politykę światową. Tak też stało się i tym razem.
Oczekiwania wobec globalizacji również się nie spełniły. Globalne nierówności między krajami świata nie zniknęły. Wręcz przeciwnie, po Światowe kryzysy gospodarcze i pandemie koronawirusa Obserwuje się tendencję do zwiększania różnic w dochodach zarówno między różnymi państwami, jak i w obrębie poszczególnych krajów. Handel międzynarodowy i rynek światowy nie stały się cudowną pigułką i gwarancją demokratyzacji głęboko autorytarnych społeczeństw. Demokracja w stylu zachodnim po rozpadzie ZSRR nie przekształciła się w niekwestionowany model rozwoju. Wręcz przeciwnie, jesteśmy świadkami wzmacniania i wzmacniania poszczególnych reżimów autorytarnych. Ekonomiczne i technologiczne korzyści globalizacji zostały wykorzystane przez głęboko autorytarne państwa, takie jak Chiny i Rosja, na swoją korzyść.
Po krótkim okresie jednobiegunowości świat znów stopniowo staje się areną konfrontacji militarno-politycznej między blokami państw. Jeśli na początku XX wieku Cesarstwo Niemieckie uważało się za pozbawione podczas kolonialnego podziału świata i starało się naruszyć status quo, teraz Chiny rości sobie tę rolę. Pekin uważa, że istniejący porządek światowy musi zostać przekształcony, biorąc pod uwagę jego interesy. Inne kraje autorytarne również bardzo chciałyby zmienić reguły gry i zdemontować prawo międzynarodowe, zastępując je prawem silnych. Obecnie państwa te nie zawarły jeszcze formalnego sojuszu wojskowo-politycznego. Ale wszystkich łączy odrzucenie zachodniej cywilizacji i odpowiadającego jej systemu wartości. Oprócz zagrożenia z zewnątrz, cywilizacja zachodnia znalazła się również pod presją wewnętrzną. Jego ideologiczne kontury zaczęły się zacierać i gubić pod wpływem wątpliwych teorii postmodernizmu i umacniania pozycji skrajnych sił politycznych. Słabość tę odczuwali przeciwnicy, którzy widzieli szansę na zmianę porządku świata oraz przerysowanie granic i stref wpływów.
Realia polityczne XXI wieku nie były tym, co większość myślicieli wyobrażała sobie na przełomie tysiącleci. Wydaje się, że historia częściowo rozwija się spiralnie. Niektóre zarysy przeszłości można już prześledzić. Duchy nowej zimnej wojny powoli znów powstają. A prawdopodobieństwo konfliktu zbrojnego między wielkimi mocarstwami nie wydaje się już absolutnie niemożliwe. Miejsce komunizmu, który od początku XX wieku był głównym ideologicznym przeciwnikiem wolnego świata, zajęły nowe ideologie i doktryny. Wszystko to sprawia, że przewidujemy przyszłość z nieco innej strony. Oczywiste jest, że w świecie XXI wieku, podobnie jak w poprzednich okresach, będzie dużo konfrontacji, rywalizacji i rywalizacji o miejsce w słońcu. A teraz nie można zmienić ani najnowszych technologii, ani odkryć naukowych, ani wszystkich osiągnięć ery informacji.