W ostatnim czasie nastąpił znaczny wzrost liczby osób chętnych do występowania w charakterze mediatorów w ewentualnych negocjacjach między Ukrainą a państwem agresorem. Ale za pięknymi słowami o pokojowym rozwiązaniu kryje się fałsz. A mediacja wygląda jak wsparcie prawników dla Kremla.
Temat negocjacji z Moskwą jest na porządku dziennym od pierwszych dni inwazji na pełną skalę. Którzy po prostu nie zaoferowali swoich usług „w celu osiągnięcia pokoju” po 24 lutego 2022 r. Ale jeśli na początku chodziło o sąsiednie kraje, teraz kraje oddalone o tysiące kilometrów, na innych odległych kontynentach, chcą zostać pośrednikami.
Po wyborze na prezydenta Brazylii Luiz Lula da Silva postanowił spróbować swoich sił pokojowych. Brazylijski przywódca natychmiast powiedział, że szukanie winnych wojny w Ukrainie jest „daremnym zajęciem”. Konieczne jest, aby wojna po prostu się zatrzymała. „Prezydent Rosji Władimir Putin nie może zająć terytorium Ukrainy. Być może porozmawiamy o Krymie. Ale musi pomyśleć o tym, że jeszcze zaatakował… Zełenski też nie może chcieć wszystkiego… Świat potrzebuje pokoju” – powiedział prezydent tego latynoamerykańskiego kraju. w Ukrainie inicjatywy Luli da Silvy zostały ocenione krytycznie. Ale prezydent Brazylii nadal uporczywie oferuje swoje usługi mediacyjne i nie zamierza się poddać.
Również w połowie maja Kijów odwiedził specjalny przedstawiciel Chin Li Hui. Szczegóły jego wizyty są prawie nieznane. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Chin wydało oświadczenie, że dyplomata spotkał się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i wyjaśnił stanowisko Chin w sprawie politycznego rozwiązania „kryzysu ukraińskiego”. Oficjalne oświadczenie chińskiego MSZ pokazuje rozmyte, usprawnione struktury, w których nie ma miejsca na potępienie rosyjskiej agresji. Istnieje jednak zestaw wspólnych zwrotów i dobrych życzeń. „Nie ma panaceum na rozwiązanie kryzysu, wszystkie strony muszą zacząć od siebie, zgromadzić wzajemne zaufanie, stworzyć warunki do zakończenia wojny i negocjacji pokojowych. Opierając się na dokumencie „Stanowisko Chin w sprawie politycznego rozwiązania kryzysu ukraińskiego”, Chiny są gotowe pomóc społeczności międzynarodowej w stworzeniu największego wspólnego mianownika dla rozwiązania kryzysu ukraińskiego i podjąć własne wysiłki w celu powstrzymania wojny, zawieszenia broni i przywrócenia pokoju tak szybko, jak to możliwe” – czytamy na oficjalnej stronie chińskiego MSZ.
Kolejna „inicjatywa pokojowa” przyszła w maju ze skrajnie południowej Afryki. Prezydent RPA Cyril Ramaphosa niespodziewanie ogłosił „misję pokojową” w celu zakończenia wojny Rosji z Ukrainą. Okazało się również, że delegacja przywódców sześciu krajów afrykańskich – RPA, Senegalu, Egiptu, Republiki Konga, Ugandy i Zambii – planuje przeprowadzić osobne rozmowy z Putinem i Zełenskim. Dokładne szczegóły „afrykańskiego planu pokojowego” nie są znane. Najprawdopodobniej będzie to rodzaj zestawu propozycji mających na celu ratowanie oblicza Kremla. Nie ma sensu liczyć na nic więcej ze strony afrykańskich polityków, którzy nagle interesują się wojną w dalekiej Europie. Państwa afrykańskie wielokrotnie stawały po stronie Rosji podczas rozpatrywania rezolucji ONZ. Albo zajął neutralne stanowisko. W końcu prezydent RPA Cyril Ramaphosa jak dotąd nie powiedział nic o niesprawiedliwym, agresywnym charakterze wojny rozpętanej przez Moskwę. Zaznaczył jednak, że „konflikt w Ukrainie negatywnie wpływa na życie wielu Afrykanów”.
Deklarowany oficjalny cel wszystkich głównych kandydatów do mediacji wydaje się być szlachetny: „rozpoczęcie procesu pokojowego”. Ale świadomie lub nieświadomie, tacy pozbawieni zasad, zdecydowanie neutralni pośrednicy pełnią funkcję popierania kraju agresora. W końcu zrównują państwo, które dopuściło się aktu agresji, ze swoją ofiarą. Z perspektywy przywódców wielu krajów Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej wojna rosyjsko-ukraińska nie jest agresywną, niesprawiedliwą inwazją na suwerenne państwo, ale zwykłym konfliktem rozpoczętym przez nieznaną osobę. Jakby nie było długich przygotowań do rosyjskiej inwazji. Jakby Putin nie ogłosił rozpoczęcia operacji specjalnej przeciwko Ukrainie w lutym 2022 roku. Przywódcy Chin, Brazylii i RPA w ogóle nie zauważają rosyjskich aktów ludobójstwa na narodzie ukraińskim. Okupacja suwerennego terytorium Ukrainy jest ignorowana. W zasadzie nie ma żądań ukarania kraju agresora. I, oczywiście, żaden z „pośredników” nie wspomina o potrzebie osądzenia zbrodniarzy wojennych i politycznego przywództwa dzisiejszej Rosji.
Tolerancyjnie i fałszywie nazywając wojnę neutralnym słowem „konflikt” i oferując swoje usługi mediacyjne w celu jej zakończenia, Chiny, Brazylia i Republika Południowej Afryki, wraz z wieloma innymi krajami świata, zachowują się teraz jak nieoficjalni zwolennicy agresora. Putin chciałby żyć w świecie, w którym takie pozbawione zasad kraje odgrywają wiodącą rolę. W takim świecie pojęcie prawdy, sprawiedliwości, odpowiedzialności za zbrodnie jest niejasne i abstrakcyjne. Agresor może skutecznie udawać ofiarę. Albo oświadczyć: „To nie moja wina, zostałem sprowokowany do ataku ze strony złego NATO. Właściwie to się bronię”. A jego słowa będą traktowane ze zrozumieniem i szacunkiem. Będą szukać motywów takiego czynu. Zasugeruj, że być może warto wziąć pod uwagę żądania kraju okupacyjnego. Zostaw mu przynajmniej część okupowanych terytoriów. Zaspokój jego apetyty kosztem Ukrainy. W przeciwnym razie w jakiś sposób sprawia, że jest niezręcznie przed Moskwą i Putinem. Nie można obrażać tak dużej, a nawet nuklearnej potęgi jak Rosja. A wszystko to w imię pokoju.
Nieformalni rosyjscy prawnicy na arenie międzynarodowej promują propozycję korzystną dla agresora i pozornie kuszącą. Na przykład, przestańmy walczyć, przestańmy strzelać i zacznijmy negocjować. Najważniejsze jest spokój. Oczywiście wojska rosyjskie pozostają na okupowanych terytoriach Ukrainy. Putinowi podoba się taka propozycja towarzyszy chińskich, afrykańskich czy latynoamerykańskich. Możliwe jest negocjowanie bez wycofywania wojsk przez co najmniej lata. Jeśli chodzi o Donbas, bezowocne negocjacje trwały osiem lat. Można też organizować spotkania na temat tzw. „kryzysu lub konfliktu w Ukrainie” gdzieś w Rio de Janeiro, Pekinie czy Kapsztadzie. W tym czasie wiele może się wydarzyć. Kreml trochę otrząśnie się po militarnych porażkach, ugruntuje swoją pozycję na okupowanych ziemiach, a potem zastanowi się, co robić.
Jest wysoce prawdopodobne, że kiedy przyjdzie czas na sądzenie Rosji za jej zbrodnie, znów pojawią się głosy tych, którzy powiedzą, że wszystko nie jest takie proste. Rosja została sprowokowana do ataku przez podstępne NATO. Musimy usłyszeć i zrozumieć Kreml. Weź pod uwagę jego interesy i strefy wpływów. Zbrodniarze III Rzeszy mówili coś podobnego, usprawiedliwiając swoją agresję militarną. Być może wśród nieformalnych zwolenników Putina znajdą się nawet obecni przywódcy Chin, RPA czy Brazylii, biorąc pod uwagę ich niejasną, neutralną retorykę i upartą niechęć do nazywania wojny wojną.
Wojny tego typu nie są rozwiązywane tylko poprzez negocjacje. Agresor wykaże poważną gotowość do negocjacji tylko w przypadku miażdżącej porażki na polu bitwy, utraty okupowanych terytoriów lub poważnych wstrząsów wewnętrznych. Pośrednicy którzy teraz obsesyjnie proponują rozpoczęcie negocjacji z agresorem, nie biorąc pod uwagę ani nie nazywając go agresorem, są rodzajem adwokatów diabła.