W czternastym miesiącu pełnej fazy wojny rosyjsko-ukraińskiej Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego pozostaje inkubatorem, w którym zachowane są idee „rosyjskiego świata”.
Siły prorosyjskie zawsze czuły się dość pewnie na terytorium Ukrainy. Nawet po 2014 roku ich działalność pozostała publiczna, aktywna i dość widoczna. Partie polityczne, takie jak OPFL, nie ukrywały swojego zaangażowania w Moskwie. Pole informacyjne państwa było pełne mediów lojalnych wobec Kremla i rosyjskiej narracji. Prątki „rosyjskiego świata” krążyły swobodnie po przestrzeni ukraińskiej.
Myślenie znacznej liczby obywateli Ukrainy niewiele się zmieniło od aneksji Krymu i rosyjskiej inwazji na Donbas. Wymyślone przez Moskwę tezy o wewnętrznym konflikcie domowym i ręce Ameryki znalazły swoje ofiary wśród ludności ukraińskiej. Liczba zwolenników przywrócenia przyjaźni z „braterskim narodem rosyjskim” nadal była namacalna. UKP Patriarchatu Moskiewskiego aktywnie kontynuował swoją działalność na terytorium Ukrainy, której ministrowie nie ukrywali duchowego przyciągania do kraju agresora. Wystarczy przypomnieć liczne skandale z odmową odprawiania przez księży obrzędów religijnych za uczestników ATO. Wśród parafian tej struktury religijnej szczególnie rozpowszechnieni byli ideemy rozwinięte na Kremlu. „W Donbasie nie ma wojsk rosyjskich, nie wiadomo, kto walczy w Donbasie, mamy wojnę domową, sama Ukraina jest winna utracie Krymu, Rewolucja Godności jest zamachem stanu” to typowa retoryka dla znacznej części odwiedzających instytucje religijne Patriarchatu Moskiewskiego w Ukrainie w latach 2014-początek 2022 roku. Wszystko to razem wzbudziło optymizm w „piątej kolumnie” Kremla, który nie porzucił złudnych nadziei na zemstę.
Po 24 lutego 2022 roku sytuacja uległa zmianie. Główni publiczni nosiciele idei „rosyjskiego świata” w osobach sił politycznych i poszczególnych polityków stracili możliwość prowadzenia działalności na zasadzie oficjalnej. A prorosyjskie media faktycznie wstrzymały ich pracę. Fałszywość ich retoryki stała się jasna nawet dla tych, którzy wcześniej mieli ogólnie pozytywną opinię o narodzie rosyjskim i z jakiegoś powodu zbyt ostro oddzielili Putina od zwykłych Rosjan i Rosji jako państwa. A było ich sporo. Jeszcze w listopadzie 2021 r. socjologia wykazała, że 39% Ukraińców traktowało Rosję dobrze lub bardzo dobrze. Tylko jawna agresja na dużą skalę, ataki rakietowe, mordy Ukraińców i okrucieństwa rosyjskich okupantów zdołały zniszczyć mit „przyjaznego narodu rosyjskiego”.
Niektórzy z publicznych prorosyjskich ludzi po prostu położyli się na dnie i ukryli. Ktoś udawał, że żałuje i oficjalnie zerwał z Moskwą. I komuś udało się uciec z kraju, a nawet znaleźć się na terytorium agresora. Niemniej jednak w Ukrainie pozostała i nadal działa duża, rozbudowana i wciąż dość potężna struktura, słusznie postrzegana jako jeden z głównych filarów ideologicznej indoktrynacji Kremla. Jego oficjalna nazwa to Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego.
Jesienią 2022 roku cały kraj entuzjastycznie oglądał pokaz masek SBU w świątyniach Patriarchatu Moskiewskiego. Ktoś przewidział, że zakaz działalności UKP PM w Ukrainie nie jest daleko. Pojawiło się więcej sceptycznych opinii na ten temat. Analitycy zakładali, że ukraińska władza nie odważy się podjąć zdecydowanych kroków. A rewizje są próbą pewnej presji, targowania się i próby wyciągnięcia najbardziej odrażających i oczywistych zwolenników „rosyjskiego świata” ze struktury religijnej. Rodzaj eksperymentu w poskromieniu duchownych UKP Patriarchatu Moskiewskiego bez likwidacji samej organizacji.
Wczesną wiosną 2023 roku najnowsza wersja wydawała się najbliższa prawdy. Ale potem była decyzja o rozwiązaniu umowy dzierżawy Ławry Kijowsko-Peczerskiej. A także – areszt domowy metropolity Pawła Łebeda, lepiej znanego wśród ludzi jako „Pasza Mercedes”. Zaczęli mówić o powrocie na własność państwową z rąk UKP PM monasteru Poczajowskiego, który jest dzierżawiony. A sytuacja religijna zaczęła nabierać nowych kolorów.
Obecnie wątpliwe jest, by władze odważyły się zakazać działalności UKP PM w Ukrainie decyzją zdecydowanej woli. Ponadto, nawet z niektórych publicznych fragmentów nastrojów, zachowań i rozmów niektórych duchownych i wierzących tej instytucji religijnej, infiltracja rosyjskich narracji jest zbyt oczywista. Idee „rosyjskiego świata” zbyt głęboko przeniknęły do tego religijnie zindoktrynowanego środowiska. Tak głębokie, że ponad rok wojny nie wystarczył, by zmienić mentalne i ideologiczne nastawienie znacznej części parafian i duchowieństwa. Na tym tle przykłady aktywnej współpracy między duchowieństwem UKP PM a rosyjskimi okupantami na okupowanych terytoriach są całkowicie logiczne. W końcu korelują z ich wewnętrznymi postawami i przekonaniami.
Istnieją uzasadnione przesłanki, by twierdzić, że w przypadku hipotetycznego sukcesu rosyjskiego blitzkriegu UKP PM stałby się jednym z narzędzi rosyjskiej propagandy imperialnej. I nie jest faktem, że nawet poprawna praca dla Kremla uratowałaby UKP PM przed wchłonięciem. Na przykład na okupowanym Krymie wszystkie diecezje UKP Patriarchatu Moskiewskiego w czerwcu 2022 r. zostały włączone do nowo utworzonej diecezji krymskiej Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego.
Po zniknięciu partii prorosyjskich z politycznej mapy Ukrainy UKP PM przejął funkcję swoistego inkubatora, w którym do dziś zachowane są idee „rosyjskiego świata”. Te idee nie zawsze są wyrażane publicznie. Próbują się ukryć. Ale od czasu do czasu stają się publiczne. A potem społeczeństwo dowie się, „kto rozpoczął wojnę”, „zbombardował Donbas”, „rozmieścił tajne laboratoria biologiczne” i dlaczego Ukraina „musi przestać strzelać i prosić agresora o pokój”.
Prawosławne inkubatory „rosyjskiego świata” w Ukrainie okazały się bardziej stabilne niż siły polityczne i politycy zorientowani na Kreml. W dużej mierze pomaga w tym specyfika działalności instytucji religijnych. Warto również zauważyć, że pomimo dużej liczby prorosyjskich polityków na arenie politycznej Ukrainy, większość z nich nigdy nie była prawdziwymi ideologicznymi nosicielami imperialnego „rosyjskiego świata”. Ich wewnętrzna istota bardziej przypomina żałosną istotę Małego Rosjanina, gotowego służyć władcy z niewolniczą pokorą, mając nadzieję na otrzymanie czegoś w zamian. Prorosyjscy osobistości z Ukrainy dali się również uwieść władzom i możliwościom, jakie oferuje. Podobało im się, że władza w Rosji jest źródłem wzbogacenia i ma charakter absolutny, nieograniczony czasem, normami prawa i społeczeństwa obywatelskiego. Posiadanie takiej władzy i etykieta rządów Kremla to ważny argument do uczestnictwa w życiu politycznym. Jeśli trzeba stracić niepodległość, jest to akceptowalna cena dla postaci takich jak Medwedczuk czy Janukowycz.
Innym motywem działalności polityków moskiewskiej „piątej kolumny” były pieniądze. Wsparcie finansowe Kremla ma prorosyjską retorykę społeczną. Ale zmniejszenie finansowania z jakiegoś powodu gwałtownie zmniejszyło „ideologię” bojowników o bliską przyjaźń z Rosją. Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego również kocha pieniądze. Ale niektórzy duchowni kochają nie tylko pieniądze, ale nadal szczerze wierzą w „boską istotę rosyjskiego świata”. I fakt, że Ukraina musi koniecznie być jego częścią.
Jeśli dla byłego zwykłego członka partii OPFL lub Partii Regionów „świat rosyjski” z reguły nie był czymś świętym i świętym, to dla hierarchy UKP PM może tak być. Stąd szczera gotowość części duchowieństwa Patriarchatu Moskiewskiego do współpracy z okupantami. Bo postrzegają Rosjan nie jako okupantów, ale jako wyzwolicieli. A Ukraina jest częścią „rosyjskiego świata”, który „zdradziecki, bezbożny Zachód” chce oderwać od Moskwy. Dlatego możliwe jest zakazanie działalności partii prorosyjskich w Ukrainie. Ale prawdziwe inkubatory „rosyjskiego świata” w Ukrainie są nadal w innych miejscach i głowach.