Polska zwróciła się do Niemiec o wysłanie myśliwców MiG-29 z czasów zimnej wojny w Ukrainę. Informacja ta została potwierdzona 13 kwietnia przez niemiecki rząd, pisze Deutsche Welle.
Polska wysłała już w Ukrainę osiem samolotów, co potwierdził w marcu prezydent Polski Andrzej Duda. Ale te, które chcą teraz dostarczyć, pochodzą ze starych zapasów Niemieckiej Republiki Demokratycznej.
Zgodnie z niemieckimi przepisami sprzedawana broń wymaga zgody Berlina, jeśli odbiorca chce wysłać ją do państwa trzeciego.
Zamówione myśliwce były w służbie Niemieckiej Republiki Demokratycznej i odziedziczone przez Bundeswehrę, a w 2002 roku zostały sprzedane Polsce. Wówczas Warszawa otrzymała 23 myśliwce. Oczywiście niektóre z nich już nie działają.
3 kwietnia Polska ogłosiła przekazanie kilku pierwszych MiG-ów-29 w Ukrainę, ale nie podała dokładnej liczby. Teraz wiadomo, że było ich czterech.
Po wizycie Wołodymyra Zełenskiego u prezydenta Polski Andrzeja Dudy ogłoszono przekazanie dziesięciu kolejnych bojowników. Doradca Dudy ds. bezpieczeństwa, Jacek Siwera, powiedział, że kilkanaście samolotów wciąż jest w Polsce.
Niemiecki minister obrony Boris Pistorius powiedział podczas wizyty u żołnierzy Bundeswehry w Mali, że niemiecki rząd prawdopodobnie podejmie decyzję o zatwierdzeniu w czwartek, podała niemiecka agencja prasowa DPA.
Ukraińskie Siły Powietrzne uważają, że dostarczenie krajowi zmodernizowanych radzieckich myśliwców MiG-29 będzie poważną pomocą, ale jest mało prawdopodobne, aby doprowadziło do żadnych specjalnych zmian na froncie. Powiedzieli, że nie są wyposażeni w radary powietrzne i nie mogą wystrzeliwać nowoczesnych rakiet i podkreślili: Ukraina potrzebuje nowoczesnych zachodnich samolotów bojowych. NV.ua.