Byli szczęśliwi ze swoimi kochankami. Mieliśmy wiele marzeń i planów. Ale w jednej chwili wojna rozpętana przez Rosję zniszczyła wszystko. Ich mężowie zginęli w obronie Ukrainy, a one zostały same. I każdego dnia wojny rośnie liczba Ukraińców żyjących w żałobie po stracie.
Projekt fotograficzny „Alone” stworzyła fotografka Kateryna Moskaliuk wraz z Platforma pamięci wspierane przez Warchive. W projekcie fotograficznym zebraliśmy historie i zdjęcia pięciu kobiet z różnych części Ukrainy. Są w różnym wieku, zawodowo, mają różne poglądy na życie, łączy ich jeden wielki żal dla nas wszystkich.
Opowiadamy historię Evy Fiałki ze Lwowa specjalnie dla czytelników ZAXID.NET. Zobacz wszystkie zdjęcia fotoabouttKTU jest to możliwe od 2 maja do 9 maja w CADU «Baszta Prochowa” przy ul. Podwalna, 4. Oficjalne otwarcie odbędzie się 2 maja o godzinie 18:00.
***
Ewa Fialka straciła męża Dymitra 1 września 2022 roku. Zginął w bitwie o miasto Bachmut w obwodzie donieckim w ramach Międzynarodowej Legii Obrony Terytorialnej. Obrońca miał 39 lat. Pozostawił żonę i dwoje dzieci: córkę urodziła się w 2016 r., syn w 2018 r.
Zdjęcie Kateryna Moskaliuk
„Od dzieciństwa Dmytro lubił piłkę nożną, był trenerem drużyn młodzieżowych – najpierw w Izraelu, potem w Ukrainie. Przed wojną jego podopieczni pokonali Dynamo Kijów i dotarli do finału – takie fajne osiągnięcie.
Prawdopodobnie drugiego dnia wojny na pełną skalę Dmytro powiedział, że pójdzie bronić Ukrainy. Nie został przyjęty do wojskowego biura rejestracji i werbunku, ponieważ nie miał odpowiednich dokumentów. Dmitrij wrócił z Izraela w wieku 34 lat i nie musiał się rejestrować. W obronie terytorialnej ustawiała się długa kolejka. W końcu poradzono mu, aby dołączył do Prawego Sektora. Tam został zabrany, ponieważ mężczyzna miał doświadczenie bojowe.
Dmitrij służył w armii izraelskiej, uczestniczył w konflikcie w południowym Libanie. Nic nie opowiadał, tylko zabawne historie: jak wspięli się przez płot, aby wyjść nad morze, jak podróżował autostopem, aby świętować Nowy Rok. Nie powiedział też nic o naszej wojnie.
Komendant poinformował mnie o śmierci Dmytro. Dzień wcześniej byliśmy z dziećmi u jego babci. Zachorowała, wezwano karetkę i spędziła noc w szpitalu. Byłam tak zmęczona, że wróciłam do domu i pomyślałam, że naprawdę chcę pojechać na wakacje z mężem. Minęły trzy minuty od tej myśli i zadzwonili do mnie… Zmarł 1 września, w dniu, w którym nasza córka Lina poszła do pierwszej klasy.
Pamiętam, jak na początku naszego związku poszliśmy z Dmytro do parku Wysokiego Zamku. Był koniec marca i zaczął padać mokry śnieg. Siedzieliśmy, piliśmy wino i jedliśmy ser. Dmytro był takim cholerykiem, miał wszystko tak szybko – chodził szybko, mówił szybko. Podszedł przede mną i powiedział, jak będziemy żyć.
Zdjęcie Kateryna Moskaliuk
Mam wszystko zapchane jego rzeczami – nie mogłem niczego wyrzucić. Zegarek, który kupił, czapka, jego siostrzenica ma jego arafat, którego jeszcze nie zdążyła odebrać. Mamy też odciski palców zrobione w cieście – Dmytro, moje oraz mojego syna i córkę.
Po wiadomości o śmierci Dmytra nie wiedziałem, jak patrzeć w oczy dzieciom, co im powiedzieć. Mój stan emocjonalny to ciągła huśtawka. Przez pierwszy miesiąc piłem bardzo słodką herbatę i negocjowałem, jak zwrócić ciało Dmytro. Starałam się zachować równowagę między łzami a pracą. Wspomnienia wciąż się pojawiają. Czasami dziwię się, że pamiętam tyle szczegółów. Kiedy budzę się rano, przez pierwszą godzinę czuję się dobrze. Późnym popołudniem ból czasami staje się nie do zniesienia. Jednak przyzwyczajasz się do wszystkiego, a także do bólu.
Dzieci są dobrze zrobione, trzymają się. Jakby wszystko było w porządku, a potem w pewnym momencie stają się bardzo smutni. Któregoś dnia Boria płakała bardzo długo, pytając, dlaczego nasz tata umarł. Nie mam odpowiedzi”.