Dziennikarze obalili mity rosyjskiej propagandy o porwanej nastolatki z Mariupola Filipie Gołownii, który został porwany przez rosyjskie wojsko i nielegalnie adoptowany przez Komisarz ds. Praw Dziecka prezydenta Rosji Marię Lwową Biełową. Rosyjscy propagandyści twierdzili, że jest „porzuconą sierotą”, chociaż w rzeczywistości nastolatek miał opiekunów i był zadbany, zgodnie z materiałem programu „Systemów». Dziennikarze dowiedzieli się, jak Pylyp Holovnya został zabrany do Rosji, gdzie mieszkał w zniszczonym Mariupolu, a także porozmawiać z krewnymi i znajomymi, aby porównać to wszystko z tym, co nadaje rosyjska propaganda.
W szczególności, Rosjanie oskarżają Siły Zbrojne Ukrainy ostrzelać dom, w którym mieszkał nastolatek, a jego opiekunów „Po prostu rzucili mu torbę z rzeczami i dokumentami, mówiąc, że teraz każdy jest dla siebie». Jednak szef lokalnego kondominium, Dmytro Kharchukov, powiedział, że dom przy ulicy Zelińskiej, w którym mieszkał nastolatek, został ostrzelany przez Rosjan. Według niego po ostrzale ludzie mogli tam mieszkać tylko w piwnicach. Ukrywali się także w sąsiednich budynkach.
Facet i jego opiekunowie – były mąż matki Filipa Serhij Hołownia i jego żona Iryna Kalatalova – wprowadzili się do mieszkania tego domu latem 2021 roku. Tutaj spotkali się z inwazją Rosji w Ukrainę na pełną skalę. Matka Philipa, Victoria, zmarła w czerwcu 2017 roku, kiedy miał 11 lat. Od tego czasu jest pod nadzorem opiekunów, a nie „porzuconą sierotą”, jak to ujmuje rosyjska propaganda.
«Związek był normalny, chociaż sam Filip z charakterem. Serhij nie mógł go wyrzucić, oczywiście mogli się trochę pokłócić. Co więcej, miał żonę, Irę, która traktowała Filipa bardzo dobrze„, – powiedział dziennikarzom brat ojczyma Filipa, Witalij Gołownia.
Nauczycielka Filipa, z którą rozmawiali dziennikarze, również zaprzeczyła wersji rosyjskiej propagandy, ale ze względów bezpieczeństwa poprosiła dziennikarzy, aby nie podawali jej nazwiska. Przed rozpoczęciem wojny na pełną skalę od czasu do czasu odwiedzała faceta w domu.
«Opiekunowie wykonywali swoje obowiązki w dobrej wierze i pojawiali się na zebraniach rodziców, w razie potrzeby przychodzili do szkoły. Filip był zawsze zadbany, najedzony i dobrze ubrany. Nie mieliśmy żadnych uwag na temat opiekunów„, – powiedział nauczyciel.
Jedna z sąsiadek rodziny, Liudmyla, powiedziała dziennikarzom, że opuściła Mariupol pod koniec kwietnia ubiegłego roku, kiedy dom był już w opłakanym stanie i prawie nie nadawał się do zamieszkania. Rodzina Golovni nie mieszkała tam w tym czasie. Jednocześnie opisała ich jako „normalnych sąsiadów”, na których nikt się nie skarżył.
Dziennikarze nie mogli skontaktować się z opiekunami, wszystkie zainstalowane numery telefonów zostały rozłączone lub nikt nie odebrał. Brat opiekuna Witalij powiedział, że również nie miał bezpośredniego kontaktu z Serhijem, ale dowiedział się od znajomych, że adopcyjni rodzice Filipa pozostali w Mariupolu.
Dziennikarze dowiedzieli się, że chłopiec został porwany przez rosyjskich ratowników, gdy przyszedł do supermarketu Metro, gdzie rozdawano pomoc humanitarną. Następnie został zabrany do jednego ze szpitali w Doniecku, gdzie najeźdźcy przywieźli dzieci i kobiety w ciąży. Mówimy o byłym szpitalu regionalnym imienia Wiszniewskiego.
Później Pylyp może być przetrzymywany w tak zwanym centrum społecznym dla dzieci tak zwanej administracji miejskiej Doniecka do 27 maja 2022 r. Stamtąd on i co najmniej 30 innych ukraińskich dzieci zostali zabrani do Rosji – do pensjonatu „Polyany” w dzielnicy Odincovsky w regionie moskiewskim. Sanatorium to jest częścią Centrum Medycznego dla Dzieci Biura Prezydenta Federacji Rosyjskiej.
Później, według filmu prokremlowskiego kanału telewizyjnego Cargrad, Maria Lwowa Biełowa, komisarz prezydenta Federacji Rosyjskiej ds. Praw Dziecka, przyjechała do Polany. Tam osobiście poznali Filipa, po czym postanowiła go adoptować. Według rosyjskiej propagandy Filip Gołownia stał się dziesiątym adoptowanym dzieckiem w rodzinie Lwowa-Biełowa.
Przypomnimy, 17 marca Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wydał nakaz aresztowania Włodzimierza Putina, a także Marii Lwowej-Biełowej. Według sądu są oni osobiście odpowiedzialni za przymusową deportację dzieci z okupowanych terytoriów Ukrainy do Rosji. W sumie Rosja porwała ponad 19 tysięcy osób z okupowanych terytoriów Ukrainy. Dzieci.
Lwów-Biełowa, w odpowiedzi na decyzję MTK, powiedziała, że w ten sposób społeczność międzynarodowa „doceniła jej pracę na rzecz pomocy dzieciom”. Podczas konferencji 4 kwietnia wspomniała też o „nowym synku” – trochę narzekała na zachowanie chłopca i mówiła, że prowadzi z nim pracę edukacyjną.