Ukraińcy, którzy są aktywnie zainteresowani sytuacją polityczną w Stanach Zjednoczonych, sporami partyjnymi i preferencjami wyborczymi, byli bardzo zadowoleni, gdy postać 44-letniego Rona Desantisa rozświetliła amerykański polityczny Olimp. Mimo to jest stosunkowo młody (zwłaszcza w porównaniu z Donaldem Trumpem i Joe Bidenem, którzy są obecnie głównymi pretendentami do kampanii prezydenckiej w 2024 r.). Ma doskonałe wykształcenie – dyplomy uniwersytetów Yale i Harvardu. Służył w marynarce wojennej Stanów Zjednoczonych, a w latach 2007-2008 był szczególnie w Iraku. Po zwolnieniu pracował w biurze prokuratora, jako redaktor konserwatywnych gazet. Jest żonaty i ma troje dzieci, jak przystało na rodowitego mieszkańca konserwatywnej włoskiej rodziny – szczerego katolika.
Desantis rozpoczął swoją karierę polityczną stosunkowo niedawno – w 2012 roku, kiedy po raz pierwszy został wybrany do Kongresu. W parlamencie został członkiem-założycielem Freedom Caucus, grupy konserwatywnych republikanów, którzy byli w ostrej opozycji do ówczesnego demokratycznego prezydenta Baracka Obamy. Desantis został po raz pierwszy wybrany na gubernatora Florydy w 2018 roku. Co więcej, ówczesny prezydent Donald Trump aktywnie wspierał młodego polityka, biorąc nad nim swego rodzaju „patronat”. Za co Desantis jest nadal wdzięczny byłemu prezydentowi.
Dla nas, Ukraińców, decydujące było to, jak Desantis traktuje Rosję, Putina, wojnę rosyjsko-ukraińską, antyrosyjskie sankcje. Do niedawna wydawało się, że wszystko jest w porządku. Polityk ostro zareagował na inwazję Rosji na pełną skalę. Skrytykował prezydenta USA Joe Bidena za jego miękkość wobec Kremla, która jego zdaniem umożliwiła wojnę.
Nazwał rosyjskiego dyktatora Władimira Putina „autorytarnym właścicielem stacji benzynowej”. A Rosja jest „pustym krajem”, który ma tylko zasoby energetyczne i broń jądrową, którą odziedziczyła po ZSRR, co czyni ją niebezpieczną. Według Desantisa właśnie dzięki „frywolnemu podejściu Stanów Zjednoczonych i Europy” do niezależności energetycznej Putinowi udało się zwiększyć swoją siłę.
„Jeśli chcesz pociągnąć Putina do odpowiedzialności, uderz tam, gdzie będzie najbardziej zraniony. Uderz w energię… Niektóre sankcje mogą przynieść skutek, ale jeśli uderzysz w sektor energetyczny, będzie to miażdżący cios, oligarchom, którzy popierają Putina, się to nie spodoba” – powiedział polityk.
Pod koniec 2022 roku Ron Desantis po raz drugi wygrał wybory na gubernatora Florydy. Co więcej, wygrał zaskakująco pewnie, co świadczyło o dużej popularności polityka. Dlatego prasa i amerykańskie kręgi polityczne natychmiast zaczęły mówić o szansach Desantisa na rywalizację o miejsce w Białym Domu, stając się godnym konkurentem Trumpa w walce o nominację republikańską. I to, powtarzam, było bardzo pocieszające dla Ukraińców. Szczególnie zwolennicy konserwatyzmu, ponieważ Desantis należy do tzw. Herbatka („Tea Party Party” to nawiązanie do słynnej „Boston Tea Party”, od której rozpoczęła się wojna o niepodległość USA – przyp. red.), reprezentującej konserwatywne skrzydło w już konserwatywnej Partii Republikańskiej.
Nam Desantis został wprowadzony przez nowego Ronalda Reagana. Tak jak kiedyś zniszczył „imperium zła” Związku Radzieckiego, tak teraz upadnie Federacja Rosyjska – mieliśmy optymistyczne nadzieje.
Ale ukraińska fascynacja Desantisem nie trwała długo. Na początku marca niefortunne były dla nas wypowiedzi polityka w talk show Tucker Carlson Dziś wieczorem na kanale telewizyjnym Fox News. W rzeczywistości wypowiadał się przeciwko pomocy wojskowej dla Ukrainy.
„Podczas gdy Stany Zjednoczone mają tak wiele żywotnych interesów – ochronę naszych granic, kryzys gotowości naszych wojsk, bezpieczeństwo energetyczne i niezależność, odstraszanie potęgi gospodarczej, kulturalnej i militarnej Komunistycznej Partii Chin – dalsze zaangażowanie w spór terytorialny między Ukrainą a Rosją nie należy do nich. W rzeczywistości „otwarta kontrola” administracji Bidena finansuje ten konflikt „tak bardzo, jak to konieczne” bez żadnych określonych celów i odpowiedzialności, odwraca uwagę od najbardziej palących problemów naszego kraju” – powiedział Desantis.
Ponadto podkreślił, że celem Stanów Zjednoczonych powinien być pokój. Dlatego, jego zdaniem, „musimy przestać dyskutować o bojownikach F-16 i pociski dalekiego zasięgu”. „Te kroki grożą bezpośrednim zaangażowaniem Stanów Zjednoczonych w konflikt, wciągając nas w „gorącą wojnę” między dwoma największymi mocarstwami nuklearnymi. To ryzyko jest nie do przyjęcia” – powiedział.
W ten sposób piękny mit przyszłego republikańskiego prezydenta, który zniszczy obecne „imperium zła” na dalszy plan, rozpadł się jak domek z kart.
Więc co GOP (Wielka stara impreza – nieformalna nazwa Partii Republikańskiej), jak mówią, to wszystko? Po śmierci Johna Sydneya McCaina III nie było już lojalnych przyjaciół Ukrainy? Nie spiesz się z tak pesymistycznymi wnioskami. Przekonany GOP Pokaże się na froncie antykremlowskim, w końcu już pokazała. Niefortunne wypowiedzi Desantisa właśnie usłyszano w eterze, gdy szanowani republikanie pospieszyli z ostrą krytyką swojego kolegi z partii.
Na przykład senator Marco Rubio z Florydy, członek Komisji Spraw Zagranicznych i były kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych, powiedział w komentarzu dla gazety The New York Times, że „nie rozumie, co (Desantis) próbuje zrobić i jaki jest jego cel”.
Stanowisko Ronalda Desantisa zostało również odrzucone przez autorytatywnego senatora Lindsaya Grahama. „Takie podejście jak Neville Chamberlain zawsze kończy się źle. Mamy do czynienia z próbą Putina przerysowania mapy Europy za pomocą broni…” – powiedział Graham.
„Desantis myli się i wydaje się, że zapomniał o lekcjach Ronalda Reagana. To nie jest „spór terytorialny”. Ukraińcy walczą o swoją wolność. Kapitulacja przed Putinem i odmowa obrony wolności czyni Amerykę mniej bezpieczną. Słabość prowokuje, a amerykańscy przedstawiciele broniący tego typu słabości są najsilniejszą bronią Putina. Jeśli opuścisz Ukrainę, większy konflikt, w tym Chiny i inni przeciwnicy Ameryki, stanie się znacznie bardziej prawdopodobny” – ostrzegła była republikańska kongresmenka Liz Cheney.
Republikański senator John Cornyn z Teksasu zareagował negatywnie. Zaznaczył, że jest „zaniepokojony stanowiskiem” gubernatora Florydy. „Desantis jest weteranem. To mądry facet. Jest dobrym gubernatorem i nie rozumiem, dlaczego mówi, że Ukraina nie jest ważna dla Stanów Zjednoczonych.
Chris Christie, były gubernator New Jersey, a także prawdopodobny republikański kandydat na prezydenta, powiedział: „Słowa (Desantisa) są naiwne. Jest to całkowite niezrozumienie obecnego kontekstu historycznego”, ponieważ „autorytarne władze szybko wypełnią pustkę, jeśli Stany Zjednoczone wycofają się z globalnego przywództwa”.
Przywódca mniejszości republikańskiej w Senacie Mitch McConnell, wbrew uwagom DeSantisa, powiedział, że wręcz przeciwnie, Ukraina musi otrzymać jeszcze większą pomoc niż administracja Bidena.
Wreszcie oświadczenie szanowanego członka senackiej komisji finansów, republikanina Mike’a Krapo, które można uznać za rodzaj składu w dyskusji: „Osobiście uważam, że Stany Zjednoczone powinny przedłużyć finansowanie(Ukraina – red.). Zawsze toczy się debata na temat tego, jak to zrobić i na jakim poziomie, ale jedna rzecz jest bezwarunkowa: USA muszą wspierać Ukrainę. Jeśli nie utrzymamy naszej pozycji w Ukrainie, zobaczymy po prostu, jak problem rozprzestrzeni się na inne narody europejskie. Chcę zobaczyć (jako prezydenta Stanów Zjednoczonych – red.) Ronalda Reagana, jeśli chodzi o bezpieczeństwo narodowe. Pokój przez moc”.
Tak więc, jak mówią, ten Desantis jest zepsuty – zróbmy inny. Ale nie z tak zwanego izolacjonistycznego skrzydła Partii Republikańskiej, nie od ślepych zwolenników MAGA (Uczyń Amerykę znowu wielką – „Let’s Make America Great Again”).
Czy są jeszcze jakieś? Zdecydowanie. To przynajmniej wspomniany już Chris Christie. I to nie tylko on. „Jest ich wielu: Mike Pompeo, Mike Pence, Nikki Gailey, Tim Scott, jeśli zdecyduje. Myślę, że znaczna większość partii nadal zajmuje takie stanowiska” – mówi senator Cornyn, który sam mógł ubiegać się o nominację prezydencką, ale, jak zapewnił, w komentarzu do publikacji. Polityczno, nie planuje udziału w republikańskich prawyborach.
W każdym razie zdecydowana większość Republikanów do tej pory konsekwentnie popierała w głosowaniu w Senacie i Izbie Reprezentantów ustawy dotyczące pomocy wojskowej dla Ukrainy. Ukraińscy sceptycy we frakcjach GOP w obu izbach Kongresu są w pustej mniejszości.
Sondaż przeprowadzony niedawno przez Instytut Gallupa wykazał, że 62% Republikanów oceniło rosyjską inwazję w Ukrainę jako krytyczne zagrożenie dla interesów USA. A to o sześć punktów procentowych więcej niż w ubiegłym roku.
W końcu, czy możemy być pewni, że ten sam Ron Desantis jest naprawdę przekonany o bezcelowości pomagania Ukrainie? Czy nie są to czysto wyborcze spekulacje? A tym bardziej, czy można argumentować, że zostając prezydentem, Desantis zablokuje tę pomoc? Wcale. Przypomnijmy sobie przynajmniej prezydenturę tego samego Trumpa. Tak, przy każdej okazji deklarował przyjaźń z Putinem, ale to on pierwszy dał Ukrainie zarówno „oszczepy”, jak i inną niezbędną broń. Strategiczny interes Stanów Zjednoczonych leży w zwycięstwie Ukraińców – jest to zrozumiałe dla każdego trzeźwo myślącego amerykańskiego polityka. A Desantis jest równyznacząco odnosi się do takich.