Po incydencie amerykańskiego rozpoznania i uderzenia UAV MQ-9 Reaper z dwoma rosyjskimi myśliwcami Su-27, amerykańskie drony nadal latają nad Morzem Czarnym, ale zmieniły trasy, oddalając się od Krymu. Informuje o tym CNN powołując się na amerykańskich urzędników
Należy zauważyć, że loty amerykańskich dronów w międzynarodowej przestrzeni powietrznej trwają, ale teraz usunęły swoje UAV z przestrzeni powietrznej wokół Półwyspu Krymskiego i wschodniej części Morza Czarnego.
Jeden z amerykańskich urzędników powiedział CNN, że nowe trasy mają na celu uniknięcie prowokacji, ponieważ administracja Joe Bidena nie chce wywołać incydentu, który mógłby potencjalnie przerodzić się w bezpośredni konflikt między siłami amerykańskimi i rosyjskimi.
Według urzędnika loty amerykańskich dronów wciąż odbywają się na nowych trasach, ale Stany Zjednoczone wolą wrócić do tras, które będą przebiegać bliżej terytoriów kontrolowanych przez Federację Rosyjską.
Źródła publikacji podały również, że Rosja może próbować jednostronnie ogłosić zamknięcie przestrzeni powietrznej na większości terytorium wokół południowej i wschodniej Ukrainy, starając się przenieść amerykańskie drony tak daleko, jak to możliwe.
CNN zauważa, że rzecznik Pentagonu Pat Ryder potwierdził, że USA nadal używają dronów w rejonie Morza Czarnego, ale odmówił powiedzenia, czy ich trasy się zmieniły.
Przypomnijmy, że 14 marca rosyjski myśliwiec zestrzelił drona Sił Powietrznych USA nad Morzem Czarnym. Departament Obrony USA poinformował również, że śmigło drona zostało uszkodzone i spadło na Morze Czarne na zachód od Krymu.
Rosyjskie Ministerstwo Obrony twierdzi, że rzekomo „nie weszli w kontakt” z dronem i tym samym, po „ostrych manewrach”, „zamienili się w niekontrolowany lot z utratą wysokości”. Publikując wideo 16 marca, Stany Zjednoczone udowodniły, że tak nie jest.