Rok temu w rosyjskiej przestrzeni medialnej pojawiła się jedna interesująca publikacja, która pokazała poważny rozłam w rosyjskiej przestrzeni hurajowo-patriotycznej i dała dodatkowe argumenty tym, którzy twierdzili, że Rosja w żaden sposób nie jest gotowa na inwazję na pełną skalę w Ukrainę. Mówimy o „Apelu Wszechrosyjskiego Zgromadzenia Oficerskiego do Prezydenta i obywateli Federacji Rosyjskiej”.
O co chodziło? W rzeczywistości cały tekst był raczej uzasadnionym ostrzeżeniem dla władz rosyjskich, aby w żaden sposób nie rozpoczynały inwazji w Ukrainę. Rosyjska eskalacja wobec Ukrainy, zdaniem autorów apelu, jest „sztuczna” i „egoistyczna” dla sił wewnętrznych, a ewentualna wojna może postawić pod znakiem zapytania „istnienie samej Rosji jako państwa”, na zawsze uczynić Rosjan i Ukraińców „śmiertelnymi wrogami” i doprowadzić do znacznych ofiar.
„Próby poprzez ultimatum i groźby użycia siły, aby Rosja i jej przywódcy „kochali” są bezsensowne i niezwykle niebezpieczne. Wojna jest nieuniknioną ofiarą z ludzi, zniszczeniem, cierpieniem wielkich mas ludzi, zniszczeniem zwykłego stylu życia, pogwałceniem żywotnych systemów państw i narodów. Wielka Wojna to ogromna tragedia, czyjaś poważna zbrodnia” – napisano w oświadczeniu.
Sygnatariusze apelu przekonują, że prowadzenie wojny jest właściwe, gdy zagrożone są żywotne interesy państwa i społeczeństwa. Ich zdaniem dziś istnieją zagrożenia dla istnienia Rosji, ale obecne rosyjskie kierownictwo nie zwraca na nie uwagi. „Wszystkie ważne obszary, w tym demografia, stale się degradują, a tempo wymierania populacji bije światowe rekordy. A degradacja ma charakter systemowy, aw każdym złożonym systemie zniszczenie jednego z elementów może doprowadzić do upadku całego systemu. Jest to jednak zagrożenie o charakterze wewnętrznym, które przejawia się w niewykonalności modelu państwa, całkowitej niezdolności i nieprofesjonalizmie systemu władzy i zarządzania, bierności i dezorganizacji społeczeństwa. Żaden kraj nie żyje w tym stanie przez długi czas” – czytamy w oświadczeniu.
Wszechrosyjskie Zgromadzenie Oficerów ZDROWIA ostrzega, że wynikiem wojny będzie to, że Rosja z pewnością zostanie włączona do „kategorii krajów, które zagrażają pokojowi i bezpieczeństwu międzynarodowemu, zostaną poddane najsurowszym sankcjom, staną się pariasem społeczności światowej i prawdopodobnie zostaną pozbawione statusu niepodległego państwa”. Dlatego sygnatariusze wezwali Putina do „porzucenia zbrodniczej polityki prowokowania wojny”, a jeszcze lepiej – do rezygnacji.
Oczywiście trzeba w kilku słowach powiedzieć, co to za ZDROWIE. Jak podano na oficjalnej stronie organizacji w FB, to rodzaj „grupy weteranów i obecnych pracowników Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, organów ścigania i organów ścigania”. Jednym z celów statutowych organizacji jest „omówienie roli i miejsca rosyjskiego korpusu oficerskiego w odrodzeniu i rozwoju kraju”.
Szefem ZDROWIA jest taka znana postać w Rosji – emerytowany generał pułkownik Leonid Iwaszow. Przed tym oświadczeniem był znany ze swoich imperialno-szowinistycznych wypowiedzi. Jak większość rosyjskich imperialistów, „organicznie” łączył ideologię komunistyczno-sowiecką i monarchiczno-imperialną. Napisał wiele artykułów i książek, w których bronił rosyjskiej ekspansji, „Krymnasz”, beształ Zachód i nie gardził antysemickimi wypowiedziami.
I tutaj apel ZDROWIA został zainicjowany przez Iwaszowa. Trudno powiedzieć, co musiało umrzeć w lesie, aby w umysłach rosyjskiego szowinisty zaszły tak radykalne zmiany. Możemy założyć, że rzeczywiście wyraźnie rozumiał wszystkie zagrożenia dla Rosji związane z inwazją i naprawdę starał się chronić swoją ojczyznę przed zniszczeniami spowodowanymi wojną rosyjsko-ukraińską. Założenie to podsumowują tezy wyrażone przez Iwaszowa w jego niedawnym wywiadzie poświęconym rocznicy wspomnianego apelu ZDROWIA, który przekazał niezależnej rosyjskiej publikacji. Republika (dawniej Slon.ru). Rozmówca powiedział, że wszystkie te ostrzeżenia dla rosyjskich władz nie były oparte na pustych paplaninach i bezpodstawnych założeniach.
„Kiedy przygotowywaliśmy oświadczenie, nie wyjmowaliśmy czegoś z głowy i nie wyrażaliśmy naszych opinii. Przede wszystkim przeanalizowaliśmy na poziomie operacyjno-taktycznym, jakie będą konsekwencje na polu bitwy. Następnie, do czego doprowadzą te działania na poziomie strategicznym? Po pierwsze, jak wpłynie to na stosunki z regionami europejskimi? Do czego doprowadzi to w stosunkach z Ukrainą i krajami WNP? Dyskutowaliśmy z udziałem specjalistów, czy przez długi czas my, Ukraińcy i Rosjanie, będziemy besztani (chociaż twierdzi się, że jest to jeden naród) – na zawsze, czy 10, 50 lat i tak dalej” – powiedział Iwaszow.
Teraz, jak twierdzi emerytowany generał, można śmiało twierdzić, że wszystkie zastrzeżenia wyrażone w apelu się spełniły. Przypomniał czytelnikom, jak wygląda sytuacja z wojskowym dopemogogo w Ukrainę rok temu i teraz. „Patrzę na cały ten proces dynamicznie. Wszystko zaczęło się od pytania: dać czy nie dać Ukrainie śmiercionośnej broni czy tylko kamizelek kuloodpornych? A dziś pytanie brzmi: czy dawać F-16? A dziś nie mówimy już o dziesiątkach „Abramsów” i „Challengerów”. Ostatnie wiadomości: Ukrainie obiecano około 400 czołgów. Są już umowy na 320 czołgów. Więc to wszystko jest poważne. I nie ma żadnych ograniczeń, z wyjątkiem pocisków i samolotów bojowych. Wszystko jest w dużym strumieniu. Ponieważ Rosja oddała Europę w ręce Amerykanów” – skarży się Iwaszow, nie pozbywając się kompleksu amerykanofobii właściwego rosyjskim patriotom.
Teraz nie kwestionuje, że to Ukraina wyjdzie zwycięsko z walki z Rosją. Ale argument jest dość interesujący. Na pierwszym miejscu nie jest motywacja ukraińskich żołnierzy broniących swojej ziemi przed najeźdźcami, nie zachodnia pomoc wojskowa, ale zdolność Ukraińców do intelektualnej mobilizacji, do której Rosjanie nie są zdolni.
„Weźmy dwa kraje. Jeden kraj przeprowadza masową mobilizację. Oczywiście, różni „fajni”, urzędnicy, dzieci biznesmenów, unikają tej mobilizacji. Pozostaje reszta, z pomocą której osiągną masową przewagę na polu bitwy. A inny kraj mobilizuje intelekt, najmądrzejszych ludzi we wszystkich sferach: w gospodarce, w wywiadzie, w problemach bezpieczeństwa, w sprawach wojskowych itp. I jestem przekonany, że bez masowej mobilizacji ten zbiorowy intelekt pokona każdą milionową armię. Na polu bitwy zawsze dominuje wywiad – mówi emerytowany generał.